- Mimo trudnej sytuacji, wierzę w rozwój drużyny i osiągnięcie naszego celu. Z każdym meczem wyglądamy coraz lepiej – mówi nam Grzegorz Opaliński po porażce 1-2 z JKS-em Jarosław.
Analiza meczu z JKS-em
- Strug Tyczyn dzisiaj przegrywa 1-2 z JKS-em Jarosław, natomiast chyba może Pan być dumny ze swoich zawodników. Jak by Pan ocenił to spotkanie?
- Jeszcze oczywiście nie mogę dokonać głębszej analizy, ponieważ muszę zobaczyć mecz na wideo, ale na pewno szkoda tych dwóch straconych bramek w pierwszej połowie. Uważam jednak, że w całym meczu nieźle się organizowaliśmy, byliśmy zadziorni, trzymaliśmy się blisko siebie i realizowaliśmy założenia przedmeczowe. Jak będziemy grać tak dalej, a wierzę, że drużyna się rozwija, bo widać to z meczu na mecz, to osiągniemy nasz cel. Będę bazował na tym, co mamy – na pracy, rzetelności i sumienności chłopaków – aby budować nasze morale.
Mam świadomość, że mamy obecnie tylko trzy punkty, ale jestem ambitnym człowiekiem i podkreślam, że mam tak samo ambitną drużynę. Nie pozostaje mi nic innego, jak robić swoje. Nie będę dramatyzował, bo w sporcie wszystko jest możliwe, a przed nami jeszcze wiele meczów. Z każdym meczem wyglądamy coraz lepiej, coraz lepiej się organizujemy, realizujemy nasze zadania i na tym budujemy przyszłość.
Problemy z defensywą
- Za nami niemalże półmetek rundy jesiennej: trzy punkty, dziewięć zdobytych bramek, dwadzieścia pięć straconych. Gołym okiem widać, gdzie jest chyba największy problem. Czy zgodzi się Pan, że defensywa to największy problem Strugu Tyczyn? Czy są jakieś pozytywne cechy, które chciałby Pan wyróżnić?
- Na pewno defensywa to nie tylko obrońcy. Defensywa to działanie całej drużyny, więc nie można odpowiedzialnością obarczać wyłącznie obrońców i bramkarza. Mimo że JKS zdobył dziś dwie bramki i miał swoje sytuacje, uważam, że momentami wyglądało to lepiej niż w poprzednich meczach. To prawda, że tracimy dużo bramek, a najzabawniejsze – lub raczej najtragiczniejsze – jest to, że powinniśmy zdobywać bramki z kontrataków, a znowu tracimy gole właśnie z kontr przeciwnika. W dwie minuty straciliśmy dwie bramki.
Nastawialiśmy się na grę z kontrataków, ale zarówno z Sokołem Nisko, jak i dziś z JKS-em, straciliśmy bramki z kontrataków przeciwnika. Analizujemy to, staramy się poprawiać. Jestem zadowolony z frekwencji na treningach i z umiejętności chłopaków. Z każdym meczem wyglądamy coraz lepiej, wierzę, że będziemy robić postępy. Mam świadomość punktów i miejsca w tabeli, ale się nie poddam.
Poziom czwartej ligi
- Wraca Pan do czwartej ligi po kilku latach przerwy. Ostatnim razem awansował Pan z Koroną Rzeszów, teraz staje Pan przed zadaniem utrzymania drużyny. Jak Pan ocenia poziom czwartej ligi z perspektywy lat? Gdzie szukać nadziei na utrzymanie Strugu Tyczyn?
- Uważam, że poziom ligi zdecydowanie się podniósł. Choćby po dzisiejszym meczu widać, jakich zawodników ma JKS. Śledząc wyniki innych zespołów, widzę, że widowiskowość gier się poprawiła.
Kiedyś z Koroną Rzeszów wygraliśmy 10 meczów z rzędu na wiosnę i z ostatniego miejsca utrzymaliśmy się w czwartej lidze, a po dwóch latach awansowaliśmy. Marzy mi się, aby jeszcze raz przeżyć taką historię i zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby zrealizować cel. Przyszedłem tutaj po to, żeby wywalczyć utrzymanie. Jesteśmy w pierwszej rundzie, mamy świadomość sytuacji, ale nie poddajemy się. Pracujemy i liczę, że będzie tylko lepiej.
Adaptacja do warunków
- Jak się Pan odnajduje w tych warunkach? Mówił Pan o frekwencji na treningach, ale do tej pory, pracując w klubach z wyższych lig, była to normalność. Czy to jest dla Pana szok?
- Kilka miesięcy temu pracowałem na najwyższym poziomie, teraz pracuję na niższym, ale staram się odnaleźć w tej sytuacji. Cieszę się z małych rzeczy, jak to, że mam na zajęciach 22-23 zawodników, którzy są zdyscyplinowani, trenują, starają się wypełniać moje zalecenia i nie narzekają na długość treningów czy analizy.
Nie myślę o swojej przeszłości, o tym, gdzie kiedyś pracowałem i jak grały moje drużyny. Liczy się dla mnie tu i teraz, jestem w Tyczynie i chcę, żeby było tylko lepiej.
Rozmawiał Maciej Decowski-Niemiec
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.