Szymon Stasik to odkrycie tegorocznego sezonu Fortuna 1 Ligi. (fot. Stal Mielec)
Kto zaszczepił w Szymonie Stasiku pasję do piłki nożnej? Czy jest najbardziej znaną osobą z Huty Gogołowskiej? Dlaczego nie trafił do Wisły Kraków? Jak udało mu się przebić na szczeblu seniorskim? Na jakiej pozycji czuje się najlepiej? Między innymi na te pytania odpowiedział nam obrońca PGE FKS Stali Mielec, Szymon Stasik.
- Jak to się stało, że chłopak z Huty Gogołowskiej, która ma nieco ponad 250 mieszkańców, znalazł się w pierwszoligowym klubie?
- Zgadza się. Huta Gogołowska, to bardzo mała miejscowość. Zaczęło się od tego, że jako dziecko oglądałem filmiki w internecie ze sztuczkami piłkarzy, głównie Ronaldinho i Robinho. Starałem się tego nauczyć na boisku obok domu. Później poprosiłem tatę, żeby zapisał mnie do pobliskiego klubu Strzelec Frysztak i w wieku 10 lat zacząłem trenować. Następnie trafiłem do juniorów Stali Mielec i spędziłem tam 3 lata. Kolejnym etapem było przejście do szkółki Pana Andrzeja Niedzielana i Arkadiusza Radomskiego. Stamtąd poszedłem do trzecioligowego Piasta Żmigród, w którym rozegrałem dobry sezon, co zaowocowało powrotnym transferem do Mielca.
- W wieku 10 lat trafiłeś dopiero do Strzelca Frysztak, więc to dość późno jak na początek przygody z piłką
- Głównym problemem była odległość do klubu. Dawniej nie było takich możliwości komunikacyjnych jak teraz. Myślę, że tego, czego nauczyłem się na podwórku, to nikt mi nie odbierze, bo głównie indywidualna praca zaprocentowała. Treningi drużynowe to taka podstawa, żeby zbierać umiejętności, ale jeśli nie dołożymy do tego pracy indywidualnej, to nie osiągniemy wymiernych efektów.
- Jesteś najbardziej znaną osobą w Hucie Gogołowskiej?
- (śmiech) Myślę, że nie. Z tego, co mi mówią rodzice, to wszyscy śledzą moje poczynania. Jak jestem w domu i kogoś spotykam na ulicy, to chętnie pogadam.
- Słyszałem, że od małego nikt nie chciał grać przeciwko tobie, bo kończyło się to porażką.
- Tak, to prawda (śmiech). Na podwórku byłem uważany za dobrego „grajka”. Sporo się wtedy nauczyłem i to był dobry czas.
- Tata zaszczepił w tobie pasję do piłki nożnej?
- Czy Tata to nie wiem. Zakochałem się w piłce, oglądając te filmiki w internecie i później próbując się nauczyć trików pokazanych w nich. Myślę, że to zaszczepiło we mnie pasję do piłki.
- Powiedziałeś, że ze Strzelca Frysztak trafiłeś do Stali Mielec. Ktoś Cię wypatrzył w Strzelcu czy byłeś na jakiś testach?
- W Strzelcu Frysztak grałem w różnych turniejach juniorskich i spotkałem trenera, który dopiero zaczynał karierę w Stali Mielec. Zobaczył mnie na jednym z tych turniejów i bardzo chciał mnie w swojej drużynie. Zgodziłem się, bo to była dobra okazja, żeby dalej się rozwijać. Z rodzicami podjęliśmy niełatwą decyzję, bo miałem 13 lat, a musiałem zamieszkać sam w internacie.
- Wtedy pojawiły się pierwsze marzenia o wielkiej piłce?
- Zdecydowanie. Wtedy miałem pierwsze marzenia o zostaniu piłkarzem. Chciałem iść coraz wyżej i piąć się szczebel po szczeblu. To umożliwił mi transfer do Stali Mielec.
- Zostałeś wypożyczony do Piasta Żmigród na sezon 2018/2019. To był twój pierwsze rok w drużynie seniorskiej. Wejście na ten poziom to było duże wyzwanie?
- Myślę, że to było duże wyzwanie. Z pewnością był to przeskok, jednak dobrze się zaaklimatyzowałem. Potrafiłem się odnaleźć i złapać wspólny język z innymi zawodnikami. Trzeba dawać z siebie 100% i brać przykład z doświadczonych piłkarzy, od których można się sporo nauczyć. Dobrze mi to zrobiło, że wybrałem III ligę, a nie jakąś wyższą, bo poradziłem sobie z poziomem.
- W polskiej piłce jest często tak, że młody zawodnik po zakończeniu wieku juniorskiego przepada. Ty tej idei zaprzeczyłeś…
- Można tak powiedzieć. Na polskim rynku są poszukiwani młodzi zawodnicy. Dużo klubów stawia na młodzież. Ja się dobrze odnalazłem w tej seniorskiej piłce i bardzo się z tego cieszę.
- Byłeś na testach w Wiśle Kraków. Dlaczego nie doszło do transferu?
- W Wiśle Kraków pozytywnie rozpatrzono moją osobę. Dobrze sobie poradziłem podczas testów. Z moim agentem stwierdziliśmy, że nie będę miał tyle okazji do grania co w Stali Mielec. Dlatego podjąłem decyzję, żeby nie podpisywać kontraktu z Wisłą.
- Patrzyłem na twoje mecze w barwach Wisły Kraków i miałeś okazję grać u boku Marcina Wasilewskiego oraz Pawła Brożka. Duże przeżycie dla młodego chłopaka?
- Tak, oczywiście. Same treningi z nimi, to była wielka sprawa. To bardzo znani piłkarze. Rozmowa i trening z takimi ludźmi to duże przeżycie.
- Dostałeś jakieś porady od nich?
- Na początku było ciężko, bo dopiero wchodziłem do drużyny. Zawsze jednak pomagali i można było do nich podejść i na luzie porozmawiać.
- Marcin Wasilewski, to faktycznie taki „ojciec drużyny” jak wszyscy mówią?
- Zdecydowanie. Jest tam najbardziej doświadczony i ma wielki autorytet.
- Po sezonie zdecydowałeś się wrócić do Stali Mielec, mimo że na twojej pozycji miałeś mocnych rywali.
- Nie rozpatrywałem tego pod tym względem, że nie będę mógł się przebić. Wiedziałem, że ciężką pracą wywalczę sobie miejsce w pierwszym składzie i trener będzie na mnie stawiał.
- Wtedy trenerem Stali Mielec był jeszcze Artur Skowronek. Rozmawiałeś z nim o twoim transferze?
- Tak, rozmawiałem. Powiedział mi, że chce mnie w swoim zespole. Dodał, że żaden trener nie zagwarantuje mi miejsca w pierwszym składzie, ale jeśli będę dobrze wyglądał na treningach, to na pewno dostanę swoją szanse.
- Teraz jest on trenerem właśnie Wisły Kraków. Jest szansa, że zapyta o ciebie w przyszłości?
- Ciężko mi powiedzieć. Skupiam się na razie na grze w Stali Mielec i chcę godnie reprezentować jej barwy.
- Jak porównasz debiut w III lidze, do pierwszego występu na zapleczu Ekstraklasy?
- Debiut w I lidze na pewno zapamiętam do końca życia. Był dużo większy stadion, o wiele więcej kibiców na trybunach. Ogromne emocje mi towarzyszyły przy wejściu na boisko.
- Domyślam, że po tym meczu twój telefon oszalał od powiadomień. Podchodziłeś do tego ze spokojem czy już w głowie rodziły się marzenia o grze w Barcelonie i Realu?
- Nie. Ja jestem takim chłopakiem, któremu na pewno „sodówka” do głowy nie uderzy. Podchodzę do wszystkiego ze spokojem. Oczywiście, w głębi duszy bardzo się cieszyłem, ale wiedziałem, że to dopiero początek i nie ma co popadać w huraoptymizm.
- A kto ci najbardziej pomaga zachować tę chłodną głowę?
- Zdecydowanie mój agent. Mam z nim bardzo dobry kontakt. Jest moim przyjacielem i zawsze mogę na niego liczyć.
- To on polecił ci transfer do Stali Mielec zamiast do Wisły Kraków?
- Tak, on mi bardzo pomógł. Rozpatrzyliśmy na spokojnie tę sytuację i podjęliśmy decyzję o powrocie do Mielca. Jak widać, okazał się to dobry wybór.
- Jesteś obrońcą cofniętym ze skrzydła. Gdzie się lepiej czujesz?
- W ostatnim czasie polubiłem grę na obronie, jednak od małego ciągnęło mnie do przodu. Najlepiej czułbym się w systemie na pięciu obrońców z wahadłowymi.
- Masz jakiś wymarzony klub, do którego chciałbyś trafić?
- Moim wymarzonym klubem, do którego chciałbym trafić jest Real Madryt.
- Często młodzi zawodnicy w drużynie są skryci i nieśmiali. Ty, z tego co się dowiedziałem, jesteś osobą niezwykle pogodną i zawsze uśmiechniętą.
- Staram się zawsze pozytywnie myśleć. Cieszyć się z tego, co robię. Zawsze chciałem grać w piłkę i czerpać z tego przyjemność.
- A z kim najlepiej dogadujesz się w drużynie?
- Nie mogę wyróżnić jednej osoby, bo ze wszystkimi mam dobry kontakt.
- Chciałem zapytać o twoją przyszłość, bo za kilka miesięcy możesz zadebiutować w PKO Ekstraklasie.
- Mam nadzieję, że uda się nam osiągnąć awans. Oby ta cała sytuacja zakończyła się dla nas korzystnie. W Mielcu wszyscy czekają na awans. Dla mnie byłoby to spełnienie marzeń. Dla klubu ogromne osiągnięcie.
Rozmawiał Dominik Pasternak
Czytaj także
2020-04-11 13:41
Pierwszy polski klub wrócił do treningów
2020-04-11 14:31
Ranking: Najlepsi trenerzy z Podkarpacia w rundzie jesiennej
2020-04-11 20:52
Problemy w Sieniawie? "Nie dostajemy pensji od kilku miesięcy"
Zofia 2020-04-11 18:50:30
Pięknie Stasieńku
jerry 2020-04-13 14:06:24
awansujecie ciolki ale do 2 ligi tam wasze miejsce -po fałszywy blask-
SMI 2020-04-13 15:58:08
@jerry-boli cię,buraku?Bardzo dobrze,ma boleć!
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.