- Czy nie uważa Pan, że po sytuacji, w której Pański zawodnik wszedł w pole karne, oddał dwa celne strzały i praktycznie miał stuprocentową okazję, powinien był zapytać bramkarza, w którą stronę strzelić?
- Bramkarz popisał się jednak cudowną interwencją. Trzykrotnie ratował swój zespół wspaniałymi interwencjami i myślę, że to miało duży wpływ na przebieg meczu. Mieliśmy także słupek, a w ostatniej akcji sędzia dopatrzył się faulu, choć prowadziliśmy grę. Nie udało nam się zdobyć bramki, przegraliśmy, ale co mogę powiedzieć... Z drugiej połowy jestem bardzo zadowolony, z pierwszej – nie. Gramy dalej.
- Ta liga jest tak specyficzna, że po wysokim zwycięstwie zdarza się sytuacja, że zespół musi przegrać? Czy to typowe dla tej ligi?
- Dokładnie tak. My dodatkowo mamy jakąś klątwę związaną z meczami w środku tygodnia. Każdy mecz, który gramy w tygodniu, przegrywamy. Zawodnicy pracują, przyjeżdżają na mecz po pracy i grają w piłkę. To nie jest pełny profesjonalizm i tak to wygląda. W innych zespołach, jak w Karpatach, jest więcej młodzieży, która ma trochę więcej wolnego czasu. W pierwszej połowie było to może widoczne, ale cieszę się, że nasz zespół wytrzymał fizycznie, bo ta druga połowa kosztowała nas dużo zdrowia.
- W weekend czeka was kolejne spotkanie. Jak nastawić zespół po takim meczu, w którym mieliście wiele sytuacji, ale brakowało bramek? Jakie podejście przyjąć przed następnym meczem?
Myślę, że jedno zdanie wystarczy: jeśli zagramy tak, jak w drugiej połowie, dodamy do tego skuteczność, to zdobędziemy punkty.
Rozmawiał Mateusz Decowski
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.