fot. Cellfast Wilki Krosno
- Po prostu przegrywaliśmy, byliśmy słabsi. Nie zbieraliśmy się ze startu. Było też trochę pecha na początku, upadki, jakiś tam defekt. Co nie zmienia faktu, że i tak nie nadawaliśmy tonu tym zawodom. Nie wyglądało to dobrze - podsumował Ireneusz Kwieciński, trener Cellfast Wilków Krosno, po przegranych 40:50 derbach Podkarpacia z Texom Stalą Rzeszów
- Przegrywacie z Texom Stalą Rzeszów 40 do 50. Można powiedzieć, że w ostatnim biegu uratowaliście honor i punkt bonusowy. Co się dzisiaj wydarzyło? Dlaczego taka porażka?
- Dokładnie. Przegraliśmy to spotkanie. Całe szczęście, że utrzymaliśmy ten punkt bonusowy. Co się wydarzyło? Po prostu przegrywaliśmy, byliśmy słabsi. Nie zbieraliśmy się ze startu. Było też trochę pecha na początku, upadki, jakiś tam defekt. Co nie zmienia faktu, że i tak nie nadawaliśmy tonu tym zawodom. Nie wyglądało to dobrze.
Mieliśmy trening dokładnie na takim samym torze i wydawało się, że wszystko jest okej. Każdy był zadowolony, a widocznie nasze przygotowania nie poszły w tą stronę. Nie od dziś wiadomo, że gwarancją dobrego wyniku w Krośnie jest dobry start. My po raz kolejny z tym elementem mieliśmy problem.
- Stalowcy wychodzili zdecydowanie lepiej spod taśmy i później ciężko było ich gonić. Natomiast chciałem zapytać o początek zawodów. Miałem wrażenie, że zawodnicy Cellfast Wilków Krosno są nieco sparaliżowani. Czy wiązało się to z ostatnią porażką w Bydgoszczy? Czy przed meczem czuć było poddenerwowanie?
- Nie. Wszystko przebiegało tak, jak sobie to zaplanowaliśmy. Miało być udane wejście w mecz. Kilka błędów, których się nie ustrzegliśmy. Upadek Szymka był spowodowany tym, że gdzieś tam za szeroko pojechał, o tyle Patryka może nie wynikał z błędu, ale w ferworze walki chciał wjechać dosyć ostro między dwóch zawodników i skończyło się upadkiem.
- Chciałem też zapytać o zmiany taktyczne. Czy przy takim upale analizowaliście te zmiany? Vaclav Milik w jednym biegu przywozi trzy, a w kolejnym zero. Czy przy takich temperaturach te zmiany taktyczne mają w ogóle sens?
- Akurat tak program się układa, że czasem trzeba zaryzykować. Rozważamy różne opcje. Po defekcie Vaclava Milika - już na starcie było widać, że ten silnik nie wytrzymał, kolejna taktyczna, którą miał jechać Jonas- już miał zapowiedziane, żeby po prostu na drugim motorze, dopasował sobie go podobnie. Żeby pojechać na delikatnie innym motorze, niż na tym samym, bo po prostu może tego nie wytrzymać. Pojechał na innym, pierwszy bieg i już zdefektował łańcuch.
Przewidywaliśmy takie rzeczy, nie mniej jednak czasami nie wolno na to patrzeć. Kenneth Bjerre pojechał w czternastym i piętnastym biegu i nie przeszkodziło mu to za bardzo. Oczywiście przy takiej temperaturze, jeszcze na takim torze jak w Krośnie zdarza się tak, że ten sprzęt dużo słabiej jedzie, ale są momenty, gdzie nie wybieramy sobie. Reagujemy tak, żeby coś odrobić. Gdybyśmy czekali, to później w dwóch ostatnich biegach wszystkich nie puścimy.
- Teraz ważny mecz w Poznaniu. Czy tam celem będzie obrona punktu bonusowego przy obecnej dyspozycji czy jedziecie po zwycięstwo?
- Nie można tak powiedzieć, że celem będzie obrona punktu bonusowego. Jeśli się tak zakłada, że jedzie się bronić punkt bonusowy, to najczęściej nic z tego nie wychodzi. My po prostu tak jak dzisiaj, chcieliśmy wygrać, a później dopiero w trakcie wyszła walka o punkt bonunsowy. Myślę, że nie możemy jechać z innym nastawieniem i nawet o takich rzeczach nie myśleć, że jedziemy bronić punktu bonusowego. Byliśmy tam na sparingu, wiemy mniej więcej jaki jest tor. Śledzimy rozgrywki na bieżąco i wiemy, że jest ciężko. W tym sporcie też trzeba liczyć na to, że może jeśli na takim twardym torze nam nie pasuje, to może akurat nam przypasuje tor, który będzie tam i uda się dobrze wejść w spotkanie.
- Czy tutaj była w ogóle możliwość przygotowania innego toru niż tak twardy przy takich warunkach atmosferycznych?
- Ciężki temat. Robimy taki, bo on gwarantuje to, że mamy przede wszystkim tor powtarzalny. Problemem jest tylko to, że nie możemy się do niego dopasowywać albo zawsze tak samo stabilnie jechać. Myślę, że to nie jest wielki problem, że my jeździmy na twardym, bo on jest powtarzalny. Gdybyśmy zaczęli coś robić w trakcie sezonu, gdyby przerwy były dłuższe, moglibyśmy zacząć coś zmieniać. To jest temat po sezonie, co możemy więcej zrobić z torem. Wiemy dobrze jakie były problemy z torem w ubiegłym roku i też nie mogliśmy sobie z tym poradzić. Dzisiaj jest inny problem. Mamy tor zawsze dobrze przygotowany, bezpieczny, ale ciężko jest coś zrobić więcej.
Rozmawiał Maciej Decowski-Niemiec
Czytaj także
2024-07-01 12:27
Nowa-stara nazwa wicemistrzyń Polski
2024-07-01 12:48
Leandro: Nie chciałem w żaden sposób zaszkodzić Stali Mielec
2024-07-01 13:07
Pierwsi zawodnicy przedłużyli umowy z Siarką Tarnobrzeg
2024-07-01 13:56
Napastnik Stali Rzeszów na testach w klubie z Bundesligi!
2024-07-01 14:20
Plan sparingów Sokoła Nisko (lato 2024)
2024-07-01 15:45
Ireneusz Kwieciński: Po prostu byliśmy słabsi
norik 2024-07-03 00:55:32
Dobry ten decowski Niemiec pistolecik
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.