2024-12-10 18:10:00

Wiesław Siembida: W Stali Stalowa Wola nie ma miejsca na porażki!

fot. Daniel Tracz/Stal Stalowa Wola
fot. Daniel Tracz/Stal Stalowa Wola
- Nie chcemy, aby zarówno kibice, jak i władze klubu czy sztab trenerski identyfikowali się z porażkami. Trzeba jak najszybciej o nich zapomnieć i skupić się na zwycięstwach – mówi Wiesław Siembida. Prezes Stali Stalowa Wola podsumowując trudną rundę dla klubu, po której spędzimy zimę w strefie spadkowej. W rozmowie z nami opowiada o wyzwaniach związanych z wynikami sportowymi, kontrowersjami wokół klubu i jego samego oraz nadchodzącym okienku transferowym.

Ocena rundy jesiennej w wykonaniu Stali Stalowa Wola

 Po ostatnim meczu doszło do zamieszek na trybunach. Co się stało?
 
– Co do zamieszek, nie zauważyłem, aby kogoś wyprowadzano, wprowadzano, ani żeby doszło do jakiejkolwiek bójki. Niestety, mecz zakończył się dla nas smutno – przegraliśmy, a liczyliśmy na zwycięstwo i trzy punkty.
 
– Natomiast został Pan wezwany na tak zwaną „rozmowę wychowawczą” z kibicami z sektora dopingującego. O czym rozmawialiście?
 
– Kibice mają swoje własne scenariusze, więc trudno mi powiedzieć, czy to była rozmowa wychowawcza. Nie, ta rozmowa nie dotyczyła wyniku sportowego osiągniętego przez drużynę tego dnia. Dlatego podchodzę do tego z pewnym dystansem i rezerwą.
 
 fot. Daniel Tracz/Stal Stalowa Wola
 
– Na zakończenie rundy przegraliście 0-2 z Miedzią Legnica, a zimę Stal Stalowa Wola spędzi w strefie spadkowej, mając zaledwie 11 punktów po 19 meczach. Jak ocenia Pan ostatnie pół roku z perspektywy prezesa?
 
– Generalnie jak najszybciej chciałoby się już czekać na rozgrywki wiosenne, by zapomnieć o takim miejscu w tabeli i o tak małej liczbie punktów, które udało się nam zdobyć. Myślę, że zarówno sztab, jak i zawodnicy chcieli jak najlepiej, ale okazało się, że musimy jeszcze mocniej popracować i lepiej przygotować się do rundy wiosennej.
 
Nie odpuszczamy, bo wiemy, że pierwsza liga jest dla nas adekwatna, biorąc pod uwagę infrastrukturę sportową, i wierzymy, że wyniki w końcu się pojawią. Niestety, to smutne, że obecnie podsumowujemy rundę jesienną i takie rezultaty. Po dzisiejszym spotkaniu w Warszawie będę miał więcej wiedzy na temat tego, jak inni radzą sobie w podobnych sytuacjach. Na pewno prezesi będą prezentować swoje opinie do swoich sytuacji, co może pomóc w wyciągnięciu wniosków na przyszłość.

„Plotki o zwolnieniu trenera Pietrzykowskiego”

– Przed tym meczem w mediach pojawiły się informacje, że trener Pietrzykowski otrzymał ultimatum. Jak wyglądała sytuacja i czy rzeczywiście była rozmowa o ewentualnym zwolnieniu w razie niepowodzenia?
 
– Rzetelność i wiarygodność często giną w plotkach, bo nikt nie dzwoni, nikt nie pyta u źródła tylko tworzy własne scenariusze. To smutne, ale z mojego doświadczenia wynika, że Stalowa Wola przez ostatnie dwa i pół roku zarządzania słynie z tego, że każdy chce zabłysnąć „newsem,” który niekoniecznie jest oparty na faktach i prawdzie. 
 
Był moment, we wrześniu, przed meczem z Ruchem Chorzów, kiedy przeprowadzałem rozmowy ze sztabem szkoleniowym. Wtedy pojawiła się formuła, że jeśli przegramy ten mecz, nie oznacza to natychmiastowej zmiany trenera i sztabu, ale z mojej strony rozpoczęłyby się poszukiwania rozwiązań, by uniknąć dalszych porażek. Co się okazało? Wygraliśmy ten mecz 2:0, co było dużym zaskoczeniem, i całe napięcie opadło. Po tym spotkaniu dałem jasną deklarację: „Spokojnie, panie trenerze, spokojnie sztabie, gramy do końca rundy jesiennej bez żadnych zagrożeń.”
 
Nie wiem, skąd biorą się takie informacje. Jako prezes zarządu muszę mieć przygotowane alternatywy, ale jeśli ktoś mówi o zmianie trenera, naturalnie pojawia się pytanie: „Na kogo?” I to wymaga przemyśleń, uzgodnień i akceptacji właściciela.
 
– Kiedyś mówił Pan, że chciałby, aby Pietrzykowski był stalowowolskim Fergusonem, a ten trener już 6 lub 7 razy grał z nożem na gardle. O co chodzi?
 
– Wydaje mi się, że ani razu nie grał o swoją posadę, poza wspomnianym momentem przed meczem z Ruchem Chorzów. Natomiast wciąż uważam, że jest to trener, który mógłby długo pracować w Stali Stalowa Wola. Z mojej strony mam jednak pewne uwagi. Myślę, że jeśli dojdziemy do porozumienia, to jak najbardziej będziemy mogli poprawić jakość naszej pracy i zobaczymy efekty wynikowe. Na pewno nie jestem skory do tego, aby trener realizował tylko swoje potrzeby, nie uwzględniając potrzeb klubu. Mając uwadze bliskie spotkanie rady nadzorczej, prezydenta i sztabu mam nadzieje, że Pan Pietrzykowski w dalszym ciągu będzie trenerem Stali Stalowa Wola.
 
– Ireneusz Pietrzykowski był odpowiedzialny za wszystkie transfery. Jak Pan ocenia te wzmocnienia oraz wysokość budżetu płacowego, z którego trener nie był zadowolony?
 
– Z mojego punktu widzenia sytuacja była bardzo przejrzysta i klarowna. Trener bierze odpowiedzialność za sztab trenerski i ma zawodników, którzy realizują jego taktykę i strategię. Trudno  byłoby mi jako osobie odpowiedzialnej za zarządzanie klubem narzucać, że „panie trenerze, niech pan zakontraktuje tego czy tamtego”, bo to trener musi mieć plan i realizować go zgodnie z własnymi zamierzeniami.
 
Na początku, kiedy awansowaliśmy do pierwszej ligi, była jasna deklaracja, że na pewno nie chcemy jej opuścić, a nawet pojawiły się głosy, że powalczymy o PKO Ekstraklasę. Ambicje na początku były wysokie, co było okej. Po podpisaniu umowy z trenerem i przedłużeniu kontraktów, wskazałem jaki duży ma być jego budżet płacowy biorąc pod uwagę zawodników i sztab trenerski. Trener na to się zgodził i dostał wolną rękę w kwestii transferów. Przyjmując z własnej woli chęć bycia mendżerem w stylu angielskim, czyli w naszym tłumaczeniu byciem dyrektorem sportowym.
 
Każdy zawodnik, który został wyselekcjonowany przez trenera i zaproszony do klubu, był przeze mnie zatwierdzany – podpisywałem kontrakty do momentu, kiedy zaplanowany budżet się zamknął. Wtedy zaczęły się nasze różnice zdań. Według mnie niektóre transfery okazały się trafione, inne nie. Mówiłem wtedy: „Takie pan chciał, takie pan ma.”
 
Dziś widzimy, jak to wygląda w praktyce. Składy są różne, trener miał możliwość rotowania zawodnikami, ale efekty widzimy. W przeszłości dawało wyniki – zarówno po awansie z III ligi do II, jak i z II do I ligi i na tym bazowałem. Wiedziałem, że nie wolno było mu przeszkadzać, bo wiedział, co robi.
 
Jednak to, że dwanaście meczów przegraliśmy i mamy taki dorobek punktowy, wskazuje, że coś nie zadziałało w kwestii wyników. Moja rola polega teraz na wspieraniu, pomaganiu i ewentualnym rozważeniu innych rozwiązań.

"O wyzwaniach finansowych klubu i presji na wynik”

– Od wielu miesięcy trener Pietrzykowski domaga się pomocy w kwestii transferów. Czy jest szansa, że do klubu dołączy ktoś na pozycję dyrektora sportowego? Trener prowadzi treningi, szuka zawodników i jeszcze dokonuje transferów. Na pewno ciężko mu się skupić na tym wszystkim na raz.
 
– Ma rację, dziękuję trenerowi, bo wykonał naprawdę ogromną pracę, ale to, co Pan powiedział o dyrektorze sportowym, to wydaje mi się, że taki dyrektor, który miałby do dyspozycji nawet setkę zawodników to i tak trener miałby głos decyzdujący. Ja sam teraz odbieram mnóstwo telefonów od agentów, którzy proponują piłkarzy, ale z żadnym nie rozmawiam bez uzgodnienia wspólnego z trenerem.
 
Problem polega na tym, że nie mam takiego doświadczenia, żeby decydować, który zawodnik będzie najlepszy dla pomysłu trenera czy jego planu. To trener musi ich przetestować, i tak to właśnie wyglądało. W okresie wakacyjnym, kiedy była przerwa między rozgrywkami, zawodnicy przyjeżdżali, pokazywali się na boisku podczas sparingów, a trener podejmował decyzję, który z nich zostaje.
 
Dziś być może dyrektor sportowy będzie w klubie Stali Stalowa Wola, ale przede wszystkim chodzi o zabezpiecznie budżetu na jego zatrudnienie. Mam ludzi, którzy mogą pomóc w tej kwestii. Ja wychodziłem z założenia, że skoro trener chce być dzieckiem sukcesu, a faktycznie nim jest, to w tym momencie nie będziemy mu przeszkadzać. On wie, kogo trzeba wziąć o ile będą na to fundusze.
 
 fot. Daniel Tracz/Stal Stalowa Wola
 
– Coś się zmieni w tej kwestii?
 
– Jesteśmy przed rozmowany Rady Nadzorczej, prezydenta oraz sztabu szkoleniowego dotyczące przygotowań drużyny do rundy wiosennej. Uważam, że trener również zdaje sobie sprawę, że trzeba wzmocnić drużynę, ale także wystawić odpowiednią listę transferową zawodników.
 
– Jak Pan ocenia szanse Pietrzykowskiego na pozostanie w klubie?
 
– Życzę mu wszystkiego najlepszego i uważam, że to człowiek, który przez dwa i pół roku udowodnił, że w tym klubie można coś osiągnąć.
 
Natomiast ja również jestem realistą i mam świadomość różnych działań, szczególnie ze strony właściciela, który również oczekuje sukcesów, a nie porażek. Dziś nie chcemy, aby zarówno kibice, jak i władze klubu czy sztab trenerski identyfikowali się z porażkami. Trzeba jak najszybciej o nich zapomnieć i skupić się na przyszłości i zwycięstwach.

„Kryzys w zespole – czas na zmiany czy ewolucję?”

– Od mniej więcej połowy rundy kibice domagają się Pana odejścia z klubu. Dlaczego taki hejt wylał się na Pana, jak Pan sobie z tym radzi i co o tym sądzi?
 
– Wie Pan co, mam swoje teorie, ale generalnie powiedziałbym, że mogę posłużyć się nawet chrześcijańską doktryną. To może brzmi wygórowanie, ale mniej więcej odzwierciedla, co we mnie gra i co o tym sądzę.
 
Kiedy Jezusa krzyżowano, tłum również krzyczał „na krzyż”, i to niezależnie od tego, czy był winny czy nie. Mam odczucie, że ze mną jest podobnie. Jest polskie przyszłoście: "Złodziej ukradł, a kowala powiesili". Ja ze swojej strony stwarzałem najlepsze warunki do pracy, a za wyniki odpowiadał sztab trenerski i zawodnicy. Merytorycznie, jeśli ktoś chce postawić zarzuty, to jestem otwary na rozmowy.
 
Mam świadomość, że przychodząc do klubu, miałem nadzieję na poprawienie wyników sportowych i poprawę miejsca, w którym klub się wtedy znajdował. Wtedy również było dużo hejtu, zresztą hejt w Stalowej Woli to chyba coś, co jest przypisane temu miejscu. Nie wiem, czy ludzie muszą aż tak się spłycać w swoich wartościach.
 
– Początek Pana kadencji był obiecujący, bo nie było afer. Natomiast sporo się działo w Stali Stalowa Wola przez ostatnie pół roku. Były zaległości w wypłatach, niewypłacona premia za awans oraz afera kiełbasiana. Jak na dziś wygląda sytuacja finansowa oraz organizacyjna klubu?
 
– To dobre pytanie, panie redaktorze, ale wydaje mi się, że nie wszyscy chcą poznać tę odpowiedź, bo może to nie pasować do narracji.
 
Trzy lata temu zawodnicy przez trzy miesiące nie mieli płaconych wynagrodzeń, ale rozumieli sytuację i z determinacją podchodzili do meczów. W zeszłym roku zamykaliśmy rok dwoma pensjami niewypłaconymi, a w tym roku premie za awans zostały wypłacone za ponad pół miliona złotych, a wypłaty wynagrodzenia są na bieżąco regulowane.
 
Ostatni przelew, który przyjdzie w ten piątek, prawdopodobnie pozwoli na zamknięcie bieżących wypłat, więc na dzień dzisiejszy nie mamy żadnych zaległości pracowniczych. 15 grudnia będzie kolejna wypłata, więc widzę jednoznaczną poprawę w płynności finansowej, która jest jednym z moich sukcesów.
 
 fot. Daniel Tracz/Stal Stalowa Wola
 
– Mieliśmy po meczu z Arką Gdynia tzw. "aferę kiełbasianą". Czy ta sytuacja została wyjaśniona?
 
– Któryś z redaktorów miał wiedzę, jacy zawodnicy pod tym się podpisali, więc zapowiedział, że w czerwcu przyszłego roku opublikuje te nazwiska.
 
Ja się tymi sprawami nie zajmowałem, bo naprawdę było to poniżej pasa, ale generalnie było to wkomponowane w narrację, by "dopiec" prezesowi. To cała ta formuła, o której pan wspomniał – hejt, złośliwości i szukanie haków na prezesa.
 
Myślę, że to zaczęło się gdzieś na początku października, może jeszcze w końcu września, i trwa do teraz.
 
– Czy ma Pan coś sobie do zarzucenia, czy dziś pewne rzeczy zrobiłby Pan inaczej?
 
– Wszystko jest do poprawy, natomiast proszę pamiętać, że krawiec kraje tyle, ile materiału staje, więc najważniejsze w klubie były pieniądze. Tyle było, ile trzy lata temu, mniej więcej tyle samo jest teraz. Choć nie ukrywam, że w pierwszej lidze mamy duże wsparcie i pomoc sponsora, jakim jest pierwszoligowe zrzeszenie, negocjując sponsorów ogólnopolsko dla wszystkich drużyn.
 
My mamy z tego tytułu bardzo duże wsparcie, jakiego dotychczas nie mieliśmy. Dlatego spadek z pierwszej ligi to dla nas będzie podwójna kara – raz finansowa, a dwa to po prostu druga liga.

„Rewolucja kadrowa w Stali Stalowa Wola?”

– Czasem przed startem rundy w klubach jest hasło: "Awans albo śmierć" lub "Utrzymanie albo śmierć". Czy ewentualny spadek byłby śmiercią dla "Stalówki"?
 
– Nie dopuszczam takiej myśli.
 
 A będzie podniesiony budżet płacowy, żeby za wszelką cenę utrzymać 1 ligę?
 
– Na temat finansów powiem, że budżet, który w tej chwili mi się domknął wypłatami, to mam wewnętrzną radość, że udało się to zrobić. Ale jeśli chodzi o dosypywanie pieniędzy, to powiem panu tak, panie redaktorze. Są zawodnicy, którzy za małe pieniądze więcej dają na boisku, i są zawodnicy, którzy za największe pieniądze nie dadzą tego na boisku. Więc nie zawsze to pokazuje poparcie finansowej strony.
 
Myśmy startując z maleńkim budżetem ograli Wieczystą Kraków. I okazało się, że bez tych pieniędzy można było przeskoczyć. Ale ja widziałem na boisku determinację, zaangażowanie zawodników. Widoczna była ta siła sprawcza, wszyscy chcieliśmy to zrobić i udało się. Dzisiaj zaczynamy być tacy, no dopasowujący się do tej pierwszej ligi, która ma wielkie pieniądze. Jeśli mamy mówić o porównaniach, to niestety jesteśmy na szarym końcu finansowym.
 
Kluby typu Wisła Kraków, Arka Gdynia są na czele tej finansowej drabinki, mają budżet na poziomie 50 milionów. Natomiast my mamy budżet na poziomie 6 milionów. Skala jakości przekłada się na tych zawodników, którzy kosztują. Nierealne jest, aby do Stali Stalowa Wola przyszedł zawodnik za 50 tyś miesięcznie. Ludzie, którzy mają pełno sloganów w buzi i wyrokują jakieś rozwiązania, nie biorą odpowiedzialności. To nie jest tylko napisać i podpisać umowę, trzeba płacić, bo jeśli klub nie będzie płacił, nie dostanie licencji. To jest ogromna odpowiedzialność.
 
– Czego możemy spodziewać się po zimowym okienku transferowym? To będzie rewolucja, ewolucja kadrowa czy jeszcze nic nie wiadomo?
 
– Raczej skupiłbym się na ostatnim akcentcie: jeszcze nic nie wiadomo, ale już wkrótce poznamy rozwiązania.
 
Rozmawiał Maciej Decowski-Niemiec

Czytaj także

Komentarze

Komentarze: 13

Rozwiąż działanie =

Jdjjjd 2024-12-10 18:22:08

Kowal zawinił a cygana powiesili jak już...

~anonim 2024-12-10 18:29:03

Szkoda, że się nie pochwaliłeś tym jak chciałeś zatrudnić eksperta od marketingu na umowę o dzieło i śmieciowe pieniedze. Zrozum, że za grosze nikt profesjonalny tutaj nie przyjdzie bo po co jak może dostać więcej kasy w Stali Rzeszów czy Motorze Lublin a nawet w takiej Avii Świdnik. Wiesiek sknera i chłop o mentalności malomiasteczkowej

Kłamca 2024-12-10 18:44:44

Gościowi pluja w twarz, a on że deszcz pada. Afer jest dużo więcej, kupowanie kontenerów z firmy gdzie żona jest prezesem, z tej samej firmy zatrudnia gość osoby do zabezpieczenia medycznego , pozwalając przy tym aby odeszli od nas zatrudnień fizjo w klubie. Zmniejszający się personel w klubie, problemy z koszulkami zakupionymi przez kibiców, podróże na mecze wyjazdowe któresię przeciągały bo pan prezes oszczędzał na winietach, układanie transferów z czubatem. Czego się nie robi dla pieniążków. Stalowa Wola to małe miasto , a za uszami jest dużo więcej u pary siembida - czubat ludzie wiedzą i prędzej czy później wszystko wyjdzie !!

~anonim 2024-12-10 19:27:05

Piłkarski odpowiednik Kaczmarskiego. Naprawdę nie ma nikogo młodego, wykształconego i ambitnego kto by wziął pokierował tym klubem ?

1938 2024-12-10 20:18:02

Czy on się w tym wywiadzie porównał do Jezusa ?

mały wiesio 2024-12-10 20:19:23

Pierd....li farmazony o wszystkim i niczym. Miej honor, odwołaj czubata i podaj się do dymisji. Wykończyłeś Panie Magdę i Patrycję. Obrażasz ludzi a porównujesz się do Pana Jezusa. Jakim trzeba być bufonem..

Do anonimow 2024-12-10 20:32:38

Może wolicie powrót Citki i jego grajkow

Tak 2024-12-10 20:40:31

Oby trener Irek został. Trzeba dać mu dograć sezon do końca.Gra nie wygląda źle tylko potrzeba wymiany kilku piłkarzy .STF

Haha 2024-12-10 20:42:31

Siebida weź Kijaka z Kamienia on ma lepszy pomysł na grę. W 17 kolejkach 6 punktu. Trenerski geniusz .

Fafara 2024-12-10 21:34:00

Ja widzę że tam raczej niema miejsca na zwycięstwa

TylkoZKS 2024-12-11 01:04:39

A ten to odklejony jak ostatnich 300 "spartan" z Resovii. Już nawet ich 704 nie ma. Jeśli nie chcemy powtórzyć losu cenowej bomby, która na wiosnę wyląduje w 3 lidze, musimy podjąć działania - organizacja SSW musi się zmienić.

Donald 2024-12-11 08:54:52

Niejestes z po niemasz kasy proste w d*****e mam idee sportowa kibicow infrastrukture zaplecze niejestes w po rozumiesz a wiesiek niejest i lucek tez a miasto a kibice nieinterere mnie ja i tylko ja rozwale system no jestem msciwym bucem

~anonim 2024-12-11 10:29:16

Ktoś zadał pytanie czy nie ma wyksztalconego młodego żeby pokierował klubem ,a po co taki tu potrzebny się pytam?? Tu ma się brać gruba kasę i tyle ,co kogo obchodzą wyniki kibice klub ,stado Baranów i tak kupi karnety i będzie darlo ryja

Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.

Czytaj następny news zamknij