- Liga Mistrzów to nowe doświadczenie i inne emocje – bardzo się cieszę, że wygraliśmy ten mecz - powiedziała nam Karina Chmielewska po wygranej 3-1 nad Maritsą Plovdiv. Zobaczcie co jeszcze nam powiedziała rozgrywająca Developresu Rzeszów.
- Jesteś po swoim debiucie w Lidze Mistrzów. Jakie wrażenia po pierwszym meczu?
- Super! Było trochę więcej stresu niż przed zwykłym meczem ligowym, ale bardzo się cieszę, że jestem w takim zespole, w którym czuję się świetnie, wchodząc na boisko. Cieszę się, że po tym pierwszym secie zaczęłyśmy grać pewniej i udało się wygrać.
- Wróćmy do pierwszego seta. Drużyna z Bułgarii miała przewagę. Wchodzisz na podwójną zmianę, odrabiacie straty, ale jednak nie udaje się wygrać tej partii. Jak to wyglądało z Twojej perspektywy?
- Myślę, że początek meczu był nieco nerwowy z naszej strony, przytrafiło nam się sporo błędów – dotknięcie siatki, jakieś pomyłki wynikające z gry. Nasze rywalki postawiły nam trudne warunki i dobrze wykorzystywały nasze błędy. To właśnie dlatego wygrały pierwszego seta.
- W drugim secie nastąpiła przerwa z powodu błędu w zliczaniu punktów przez sędziów. Jak reaguje zespół w takich sytuacjach? Czy coś takiego wybija z rytmu?
- Prawdę mówiąc, na początku nie wiedziałyśmy, o co chodzi. Dopiero później okazało się, że był problem z protokołem. W takich momentach ważne jest, by zachować koncentrację i skupić się na tym, co najważniejsze. Takie drobne niedociągnięcia techniczne nie powinny wpływać na naszą grę, więc starałyśmy się nie przejmować i myśleć o tym, co mamy do zrobienia.
- Wspominałaś, że trema była większa przed debiutem w Lidze Mistrzów. Co sprawia, że takie spotkanie różni się dla Ciebie od zwykłego meczu ligowego?
- Patrząc z technicznej strony, wciąż gramy w siatkówkę, więc pod tym względem to się nie różni. Ale sam fakt, że to Liga Mistrzów, że to nowe doświadczenie i cała otoczka sprawiają, że emocje są trochę inne. Myślę, że to właśnie to poczucie, że to już nie liga, a jednak coś więcej, dodaje emocji. Bardzo się cieszę, że wygrałyśmy ten mecz.
- Za wami siedem meczów i siedem zwycięstw. Jesteś nową zawodniczką w Rzeszowie – jak się tutaj czujesz?
- Czuję się świetnie. Rzeszów trochę już znam, bo miałam tu okazję studiować. Dziewczyny są super, zarówno jako osoby, jak i zawodniczki. Mogę się od nich wiele nauczyć, a to dla mnie ważne. Jako zespół świetnie się uzupełniamy i każda chce pomóc drugiej na boisku, co jest dla mnie bardzo cenne.
- W tym sezonie masz trochę inną rolę – jesteś drugą rozgrywającą, ale często pojawiasz się na boisku, chociażby na zagrywce. Czy to zmienia Twoje przygotowania do meczu?
- Na pewno łatwiej grać od początku niż być w gotowości cały czas, ale znam swoją rolę w zespole i cieszę się, że dostaję szanse. Te podwójne zmiany, które trener wykorzystuje, budują naszą pewność siebie. Sezon jest długi, meczów jest wiele, więc każda z nas musi być gotowa, aby móc pomóc zespołowi. Tworzymy naprawdę zgraną ekipę.
- Zwycięstwo w Lidze Mistrzów i urodziny Moniki Foduś. Planujecie jakieś świętowanie?
- Szczerze mówiąc, nie mamy na to czasu. Już w sobotę gramy kolejny mecz o 12:30, a jutro normalnie trenujemy. Myślę, że odbijemy sobie, jak tylko znajdzie się chwilę. Teraz harmonogram jest naprawdę napięty.
Rozmawiał Maciej Decowski-Niemiec
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.