Kamil Kiereś pożegnał się ze Stalą Mielec. W klubie pracował przez 1,5 roku (fot. Stal Mielec)
- Uważam, że wykonałem w Stali Mielec dobrą pracę - mówi Kamil Kiereś, były już trener FKS Stali Mielec. Przed kilkoma dniami mielecki klub zdecydował się na zmianę na stanowisku głównego szkoleniowca. Miejsce trenera Kieresia zajął Janusz Niedźwiedź.
- Nie zamierzam sobie umniejszać. Pracowałem w Stali Mielec przez 18 miesięcy. To był bardzo wymagający czas - przyznaje Kamil Kiereś.
Stal Mielec była w kryzysie
- Gdy przejmowałem drużynę była w dużym kryzysie. Poradziłem sobie z tym. Podszedłem do tematu zadaniow, bo celem było utrzymanie. Wypełniłem też wymóg gry młodzieżowców, co pozwoliło klubowi uniknąć kary finansowej.
W pierwszym sezonie pracy Kamila Kieresia w Mielcu klub zajął ostatecznie 11. miejsce w tabeli kończąc rozgrywki z 43 punktami na koncie.
Rok później udało się osiągnąć dokładnie taki sam rezultat, co też z pewnością można uznać za sukces. Szkoleniowiec Stali Mielec był nawet nominowany do tytułu Trenera Sezonu PKO BP Ekstraklasy.
Cały zespół budowaliśmy od nowa
- To był trudny sezon, bardzo duże wyzwanie. Budowaliśmy praktycznie całą drużynę od nowa. Przyszło I też udało się zrealizować cele. Najważniejsze, że ciągle dążyliśmy do progresu w naszej grze - dodaje Kamil Kiereś.
Warto podkreślić, że zimą Stal Mielec była "czarnym koniem" rozgrywek. Od października 2023 do marca 2024 podkarpacki zespół był najlepiej punktującą drużyną PKO BP Ekstraklasy. Wiosna rozpoczęła się bardzo dobrze, bo Stal zdobyła aż 14 punktów w pierwszych siedmiu meczach.
- Niestety pod koniec sezonu zabrakło dobrej gry w ofensywie i ostatecznie zajęliśmy 11. miejsce - dodaje Kiereś.
Zwolnienie z funkcji trenera nigdy nie jest przyjemne
Początek kampanii 2024/2025 w wykonaniu podopiecznych Kamila Kieresie niestety nie przebiegał już tak dobrze. W siedmiu spotkaniach PKO BP Ekstraklasy Stal Mielec zdobyła zaledwie cztery punkty, przegrywając aż pięć spotkań.
Po przegranej 0-2 z Lechem Poznań w ubiegły weekend władzom Stali Mielec skończyła się cierpliwość a Kamil Kiereś stracił posadę.
- Cały czas analizowałem sytuację w której się znajduję, ale nie ukrywam, że byłem zdziwiony. Zwolnienie z funkcji trenera nigdy nie jest przyjemne. To sygnał, że w ostatnim czasie coś poszło nie tak. Po rozmowie z prezesem Klimkiem musiałem jednak zaakceptować jego decyzję - przyznaje Kamil Kiereś.
- Mam doświadczenie w radzeniu sobie z takimi wyzwaniami i wciąż miałem energię, by się z tym zmierzyć. Nie poddaje się w trudnych chwilach i wielokrotnie to udowodniłem. Ostatecznie jednak musieliśmy się pożegnać. Rozstaliśmy się w dobrych emocjach.
Od początku czułem wsparcie drużyny
Zapytaliśmy trenera Kamila Kieresia jakie miał relacje z drużyną podczas 18 miesięcy pracy w Mielcu.
- Relacje między mną a drużyną od samego początku były takie jakie powinny być, czyli układ trener – zawodnik. Od lat pracuję podobnie, nie skracam dystansu z zawodnikami, jest odpowiedni dystans. Ten dystans to przestrzeń w której to ja buduję relacje, a nie na odwrót. Pełna szatnia piłkarzy to różne charaktery. Pracując na odcinku 18 miesięcy nie jest łatwo zachować proporcje w utrzymaniu relacji, mając na uwadze różne sytuacje i emocje zawodników - tłumaczy trener Kamil Kiereś.
- Atmosfera jest zmienna, kształtują ją wyniki drużyny, indywidualna sytuacja poszczególnych zawodników. Moim zdaniem do samego końca mojej pracy w szatni była dobra energia, tyle że nie potrafiliśmy jej już wykorzystać w przełożeniu na wyniki. Jedna wygrana z Piastem Gliwice (2-0) to za mało i szefostwo klubu uznało że formuła się wyczerpała. Ja tą relację w układzie trener – zawodnik, trener – drużyna zapamiętam jako coś wyjątkowego, ponieważ ta relacja była wystawiana kilka razy na ciężką próbę, a ludzi poznaje się w najtrudniejszych chwilach. Jest takie powiedzenie ‘’że głową muru nie przebijesz” a my kilka razy to zrobiliśmy.
Budżet transferowy nie pozwolił na wzmocnienia
Trener Kamil Kiereś podkreśla, że słabszy wynik sportowe bierze na swoje barki.
- Niepowodzenia wynikały z wielu czynników, ale nie zamierzam uciekać od odpowiedzialności. W końcu zdobyliśmy tylko cztery punkty - tłumaczy były już szkoleniowiec Stali Mielec.
- Z mojej perspektywy kluczowym problemem była nieobecność kilku zawodników z podstawowego składu. Krystian Getinger czy Piotrek Wlazio byli kontuzjowani. Maciek Domański wrócił świeżo po kontuzji. To wpłynęło na brak stabilizacji, bo kadrę mieliśmy dość wąską. Budżet transferowy niestety nie pozwolił na realne wzmocnienia, a jedynie na uzupełnienia składu.
Nie pomogła zmiana ustawienia
Przed meczem z Piastem Gliwice,, by poprawić wyniki drużyny, trener Kiereś zdecydował się nawet na zmianę ustawienia.
- Niestety problemy z grą ofensywną z końcówki wiosny przeniosły się na początek sezonu, a w obronie zaczęły pojawiać się proste błędy - wylicza Kamil Kiereś.
- Próbowałem wprowadzać zmiany, zmieniając ustawienie z 3-4-2-1 na 3-5-2, co przyniosło zwycięstwo z Piastem. Niestety, rozwiązanie to okazało się krótkotrwałe, co doprowadziło do zakończenia współpracy.
O transferach decydowała "grupa transferowa"
Trener Kamil Kiereś opowiedział nam też nieco na temat tego, jak podczas jego pracy w Stali Mielec wyglądała kwestia transferów.
- Pierwszy transfery przeprowadziliśmy latem 2023 roku. Całym procesem zajmowała się grupa transferowa w skład której wchodziłem. To grupa zawsze podejmowała ostateczne decyzje - przyznaje Kamil Kiereś.
- Nic w tej kwestii nie zmieniło się zimą, ani wiosną tego roku. Jeśli ja miałem pomysł na transfer, nie mogłem go zrealizować bez zgody i akceptacji władz klubu. Jeżeli w grupie zapadała decyzja o transferze, to ostatnie słowo należało do mnie. Ostatecznie, po moim odejściu, nowy trener ocenił, że kadra jest zbyt wąska i wymaga wzmocnień. Klub znalazł nowe środki finansowe, co pozwoliło na kilka transferów, które z pewnością zwiększą jakość i rywalizację w drużynie, ułatwiając nowemu trenerowi dalszą pracę.
Ograniczały nas realia finansowe
W ostatnich dniach Ireneusz Pietrzykowski, trener pierwszoligowej Stali Stalowa Wola, wymienił graczy z którymi rozmawiał (lub ich agentami), ale transfery z różnych względów nie doszły do skutku.
Którzy zawodnicy z kadencji Kamila Kieresia byli blisko Stali Mielec w letnim okienku transferowym?
- Celem nr 1 w tym okienku transferowym był Adam Radwański, były piłkarz Bruk-Bet Termaliki Nieciecza, a obecnie Zagłębie Lubin. Bardzo wszechstronny zawodnik. Niestety mimo uporczywej walki nie sprostaliśmy pod względem finansowym w rywalizacji z Zagłębiem - przyznaje Kamil Kiereś.
- Środkowi obrońcy których wytypowaliśmy, również byli poza naszym zasięgiem finansowym. Realia finansowe nas ograniczały i na starcie większość zawodników która do nas dołączyła wydaje się ledwie uzupełnieniem kadry. Ale jest nowy trener, nowa energia, nowy pomysł i wierzę że Ci zawodnicy którzy dochodzili później, z kolejnymi dniami pracy będą stanowić wartość dodaną, a niektórzy z nich finalnie będą wzmocnieniem dla Stali Mielec.
Zawsze wierzę, że jestem zwycięzcą
- W życiu tak bywa, że kiedy są wyniki i dobra passa to wszystko wydaje się kolorowe. Od połowy października do połowy marca byliśmy najlepiej punktującą drużyną w Ekstraklasie. Graliśmy ze średnią 2 punkty na mecz, to zbiegło się też z dobrą oceną klubu pod kątem zarządzania nim. Ale czerwiec, lipiec i sierpień tego roku to trudny czas. Idąc z dnia na dzień dało się odczuć sporo zawirowań, ale nie narzekałem, szukałem rozwiązań - tłumaczy Kamil Kiereś.
- Trzeba było pokonać trudne odcinki i szło to bardziej opornie niż we wcześniejszych miesiącach, ale nie poddawałem się. Zawsze wierzę że jestem zwycięzcą, nawet w skrajnie trudnych sytuacjach. Pracując w Stali Mielec odczuwałem, że powinno się zrobić na co dzień coś co jest ponad stan tego klubu, by on mógł iść do przodu.
- Jestem przekonany że bardzo długo odpowiednio wykorzystywałem swoją energię pracując z drużyną, ale wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, a dla środowiska Stali Mielec klub jest ponad wszystko. Dlatego też Prezes Klimek uznał, że nowa energia jest w stanie wypełnić tą przestrzeń i pchnąć klub do zwycięstw. Mimo zawirowań miejsce Stali Mielec jest w Ekstraklasie. Trzeba patrzyć w przyszłość i walczyć.
W Mielcu poznałem wielu wartościowych ludzi
- Przeżyłem z tym klubem wiele wspaniałych chwil i życzę mu jak najlepiej. Poznałem wielu wartościowych ludzi. Pożegnałem się z prezesem, pracownikami klubu oraz piłkarzami w bardzo dobrych emocjach - dodaje Kamil Kiereś.
Zapytaliśmy również o plany na przyszłość, bo w kuluarach pojawiły się głosy m.in. o zainteresowani Arki Gdynia. Czy coś jest na rzeczy?
- Nie będę komentował doniesień medialnych. Odchodząc ze Stali Mielec musiałem uszanować decyzję klubu, ale moja energia się nie wypaliła. Moim celem jest wrócić możliwie jak najszybciej do pracy i rozpocząć nowy projekt - mówi trener.
Jakie Kamil Kiereś ma plany na najbliższy czas? - Codzienność i czas spędzony z rodziną to największa wartość tej przerwy od pracy. Mam też zaplanowane staże trenerskie zagranicą. Globalnie życie narysuje scenariusz tego co przed nami.
Mielec to stan umysłu 2024-09-06 16:55:55
Panie Kamilu, proszę się nie tłumaczyć, nie ma z czego. Wszyscy dobrze wiedzą jak fatalnie klub jest zarządzamy i jak chaotyczna jest polityka kadrowa. Żaden poważny klub nie wymienia pół składu co sezon. Mimo wszystko dwukrotnie zajął pan z tym zlepkiem odrzutów z ekstraklasy i lig bałkańskich 11 miejsce i to budując za każdym razem drużynę od nowa, gdzie ci piłkarze na papierze byli faworytami do spadku. To kibole mieleccy nie rozumieją, że w tych warunkach nie da się walczyć o nic więcej jak utrzymanie. Oni mentalnie zatrzymali się w latach 70 i chyba nadal liczą, że drużyna na mistrza Polski. Oni są oderwani od rzeczywistości. Niemniej jednak Pan nie powinien się przejmować, bo swoje zadanie wykonał. Większość trenerów w takich warunkach już pewnie dawno by spuściła ten klub z ekstraklasy. Tak czy siak karma do nich szybko wróci za tę decyzję i już niedługo na własne życzenie wyrzucą się z ekstraklasy. Tylko poczekajmy do końca sezonu. Wtedy to pan będzie się śmiał ostatni.
jack 2024-09-06 19:36:47
za granicą
Poprawna pisownia
Stal4ever 2024-09-06 20:15:17
Pracował w Mielcu przez 1,5 roku,2 razy zajął 11 miejsce w ESA.Ale od kilku miesięcy zespół gra bardzo słabo i należało go zwolnić,to słuszna decyzja
mick 2024-09-09 18:50:10
Panie Kiereś, kończ Waść to gadanie w wywiadach o wykonaniu dobrej pracy w Mielcu. Dobrą pracę to w Stali wykonał Ś.P. Pan Trener Andrzej Gajewski, za którego wszyscy zawodnicy z pierwszej jedenastki i niektórzy rezerwowi zrobili znaczące postępy w grze. Nawet 34-letni Ryszard Rachwał zagrał w sezonie 1972/73, gdy zdobyliśmy mistrzostwo Polski, sezon życia. Za Pana tylko Kochalski zrobił duży postęp, ale to chyba bardziej za sprawą trenera Beszczyńskiego. Mimo wszystko dzięki za pracę w Stali i powodzenia.
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.