- Dzisiejszy nasz przeciwnik Lech Poznań tydzień temu zagrał fantastyczne zawody z Pogonią Szczecin. Moim zdaniem żadna drużyna w tym sezonie nie zbliżyła się do takiego poziomu, jaki zaprezentował Lech właśnie tydzień temu z Pogonią Szczecin - zaczął Kamil Kiereś.
I przyszło nam się zmierzyć w takim trudnym momencie dla nas właśnie z tak mocnym rywalem. Pierwsze, co mi przychodziło do głowy analizując Lecha Poznań, ich bardzo mocny atak pozycyjny i też bardzo ich mocny kontrapressing po stracie, żeby się ustawić w tej starej strukturze, którą wcześniej mieliśmy 3-4-3, która wybudowywała też ustawienie 5-4-1 w defensywie. Ale poszedłem za takim głosem tego, co wypracowujemy w zespole wtedy w ostatnim czasie, to ustawienie 3-5-2.
Naturalnie do składu wskakiwał po kontuzji Krystian Getinger. Bukowski też dając zmiany naturalnie wchodził. No i też chciałem stworzyć przestrzeń dla Asayaga, także nasze ustawienie było takie optymistyczne, jeżeli chodzi o takie nałożenie się na mocnego rywala.
Myślę, że w pierwszej połowie kluczowe to, co było, to było to, że kiedy Lech budował na naszej połowie atak pozycyjny, to uważam, że ta struktura naszej strefy odbioru była właściwa, dobrze reagowaliśmy, ale kluczowe było to, że wiele było takich momentów, że odebraliśmy piłkę i myślę, że właśnie kontrapressing Lecha natychmiast po stracie, kiedy tracili piłkę i kiedy my chcieliśmy wyprowadzić jakieś groźniejsze kontry, to tutaj Lech bardzo szybko kasował i tutaj można żałować, że właśnie nie wykorzystaliśmy takiego potencjału.
Myślę, że też bramkę, tą drugą, którą straciliśmy i tą sytuację, gdzie Lech trafił w supek, to było ewidentnie z tych faz, gdzie budowaliśmy w strefie niskiej nasze wyprowadzanie piłek. Też nie powiem, że takie na siłę było założenie, bo też staraliśmy się, ustawiając dwóch napastników wyżej ten pressing Lecha, staraliśmy się omijać od naszego pola karnego dłuższym podaniem, ale ponieważ napastnicy nie do końca byli w stanie te piłki utrzymać, nie zbieraliśmy drugich piłek, to byliśmy zmuszeni bardziej też do szukania właśnie wychodzenia krótkimi podaniami.
To ewidentnie też nam nie pomogło, bo po jednej z takich akcji straciliśmy bramkę. To jest taki moment, że jeżeli prześledzimy się tym kolejek, to niewiele bramek padło z rzutu wolnego centralnie, ale jesteśmy w takim etapie, że akurat przeciwko nam te bramki można powiedzieć takie łatwe wypadają, też faul blisko pola karnego, także Lech po rzucie wolnym centralnym umowił prowadzenie i sobie ustawił mecz. Jeżeli chodzi o przerwę, na pewno udało się dotrzeć do zawodników w bardzo trudnym momencie dla tych chłopaków, bo mało punktujemy i jeżeli gramy dzisiaj z Lechem, przegrywamy do przerwy 2-0, a mamy w głowie słabszy moment punktowania, to też uważam, że udało się dotrzeć do zawodników do tego, żeby wyszli i moim zdaniem maksymalnie dali z siebie dzisiaj maksa po przerwie, bo też staraliśmy się grać wysokim pressingiem.
Szkoda, że do przerwy zaraz po jednej z akcji, gdzie zagraliśmy agresywnie po stracie tych dwóch bramek, była poprzeczka, zaraz po wyjściu na drugą połowę Senger miał niejedną sytuację, także żeby z Lechem tutaj myśleć o odrobieniu strat, być może o zremisowaniu takiego meczu, to trzeba było w tych nielicznych sytuacjach mieć stuprocentową skuteczność, niestety to nie nastąpiło. Lech, można powiedzieć, my się bardzo staraliśmy, dużo po przerwie biegaliśmy, ale Lech już tutaj czekał na swoje kontry i szukał tej trzeciej bramki, chociaż to mówię Lech po przerwie jakiejś sytuacji klarownej nie stworzył, szukał tylko kontr. Nam nie udało się stworzyć aż takiej klarownej sytuacji, która by doprowadziła do bramki kontaktowej i być może później szukania remisu, także przegrywamy mecz.
Ten start początku sezonu jest dla nas trudny, nie punktujemy. Myślę, że Lech dzisiaj pokazał, że jest w tym momencie bardzo silnym rywalem na ten moment, ale też my bolejemy za to, że nie punktujemy z takimi drużynami jak Katowice, Korona i to nas kosztuje tylko dorobek czteropunktowy, bo myślę, że gdybyśmy potrafili w tamtych meczach lepiej sobie poradzić, to moim zdaniem wtedy moglibyśmy śmiało mówić o tym, żebyśmy byli w środku tabeli. Niestety tego nie zrobiliśmy i przegrywając dzisiaj z Lechem na tą przerwę na reprezentację, jesteśmy na dole tabeli i w tej chwili trzeba zaradzić tej sytuacji poprzez to, co będzie w przerwie na reprezentację, na przerwa długa dwutygodniowa.
- Będę posiłkował się wpisem jednego z naszych kibiców, który jest niezły w statystykach i na Twitterze wyliczył, że od marca wygraliśmy trzy mecze, przegraliśmy dziesięć, z tego pięć porażek to jest ten sezon. Czy to może oznaczać, że te statystyki wskazują, że drużyna notuje regres? Nie rozwija się, a jest wręcz przeciwnie.
- Powiem Panu tak, pracujemy bardzo sumiennie, mocno się staramy, ale statystyki czasami zakłamują pewne rzeczy, bo Adam Nawałka, którego dobrze znam, kiedy w Górniku Zabrze rozgrywał rundę wiosenną i z piętnastu meczy miał dziesięć porażek, po tej rundzie został selekcjonerem reprezentacji Polski. Oczywiście ja w tej chwili nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, bo dzieckiem nie jestem.
Wiem o tym, że piłka polega na pierwszej kolejności, na punktowaniu, na wygrywaniu. Wiadomo, że szuka się w tym wszystkim stylu. Także jest to trudniejszy moment. Takie trudniejsze momenty są. Ja w jakimś stopniu w takich momentach bywałem, w takich momentach drużyny wyprowadzałem. Kiedyś potrafiłem na sześć kolejek odrobić, przed końcem dziesięć punktów, na osiem kolejek dwanaście punktów i drużyny utrzymywać. Także naprawdę każdego dnia staramy się maksymalnie dać z siebie wszystko, ale na razie to jest taki moment, że tych profitów nie ma.
- Na czym dzisiaj kibic Stali Mielec może opierać optymizm, że będzie lepiej? Na czym dzisiaj kibic Stali Mielec ma prawo być optymistą, że będzie lepiej po tej przerwie na kadrze? Co na to wskazuje?
- Wie Pan co wskazuje na to? Takie trudne momenty mają to do tego, że dzisiaj są emocje i mamy sytuację jaką mamy. Ja mówię zawsze w takich trudnych momentach jest tak zwana codzienność, wejście do pracy. My też w jakimś momencie teraz jesteśmy, że końcówka sezonu tamtego pokazywała, że coś się zatarło w ustawieniu 3-4-3, że nie byliśmy już tak skuteczni też z pozycji dziesiątek.
Nie mieliśmy tak dobrych statystyk i też u progu tego sezonu, kiedy wystartowaliśmy, kiedy coś nam nie idzie, szukamy rozwiązań. Tak samo szukamy nowych zawodników, którzy w tej chwili dołączyli w trakcie. Oni moim zdaniem mają potencjał, dzisiaj tego nie pokazali, tak samo wiemy, że liczymy na to, że ktoś wróci. Myślę, że dobrze przepracowana przerwa na kadrze i to powinno wrócić do nas. Także w tej chwili się bronimy i punktujemy słabo, ale uważam, że za chwilę Stalimielec wróci.
- Ja chciałbym jeszcze spytać o młodzieżowców, bo bardzo długo była mowa o grze młodzieżowców w kontekście innych zespołów, że może trzeba stawiać na doświadczenie. Z drugiej strony mamy przykład takiej Wisły Kraków, która gra młodzieżowcami i oni naprawdę dają jakość w lidze. Czy Pan Trener nie uważa, że może jednak trzeba dać tym młodzieżowcom więcej minut?
- Mamy takiego młodzieżowca jak Jakub Myszor, mamy też innych młodzieżowców, którym dajemy szansę. To jest też taka praca. Ja powiem szczerze, że nie jestem zwolennikiem tego, żeby od razu zmieniać całe podejście, bo uważam, że jeżeli teraz jest przerwa, to też jest czas na to, żeby mocniej popracować nad przygotowaniem młodzieżowców. Są tacy młodzi zawodnicy, którym staramy się dawać szansę, ale w tej chwili uważam, że nie ma sensu na siłę zmieniać wszystko tylko dlatego, że coś nie idzie.
- Czy mogę jeszcze dopytać o to, co Pan trener powiedział, że dzisiaj ta jakość nie jest wystarczająca, żeby punktować z Lechem?
- Oczywiście, że tak. Dzisiaj brakowało nam jakości w wykańczaniu akcji, nie stworzyliśmy sobie tylu sytuacji, a dzisiaj właśnie rozmawiamy po meczu z Lechem, kiedy moim zdaniem bardzo silny przeciwnik pokazuje dzisiaj w którym miejscu, w tej chwili na pewno nie mamy podstaw do tego, żeby być jakoś w euforii, ale to trzeba w tej chwili solidnie przepracować i ja wierzę, że to w końcu przyniesie efekt.
- A co z Łukaszem Wolsztyńskim, bo dzisiaj nie było go nawet w kadrze, a jeszcze dwa tygodnie temu grał od pierwszej minuty, dzisiaj w ogóle nie pojawił się na boisku. Dlaczego?
- Takie decyzje podejmuję ja. Łukasz Wolsztyński jest zawodnikiem, który długo pauzował, wrócił, także ta intensywność meczów w ostatnim czasie. Zagraliśmy mecz w Kielcach, zagraliśmy mecz z Katowicami, dzisiaj Lech, uznałem, że są inni zawodnicy, którzy są po prostu lepiej przygotowani i jest to moja decyzja.
- Okej, a właśnie chciałem zapytać o Tkacza, on się nie pojawił w dwóch ostatnich meczach wcale, a dzisiaj dostał dwanaście minut. Co Pana skłoniło do tego, żeby go wprowadzić na boisko?
- Zmiana ustawienia na trzech pomocników centralnych też wymusiła to, że z pięciu zawodników, których mamy do tej strefy, nie każdy dostaje miejsce w składzie. Tkacz jest takim bardziej ofensywnym zawodnikiem. Dzisiaj też było tak, że w pierwszej połowie on nie do końca się czuł komfortowo w tej strefie, kiedy nie mogliśmy wyjść spod pressingu, także staraliśmy się to jakoś dopracować w trakcie meczu, ale to nie było łatwe.
- Czyli Pan ocenia to bardziej jako stratę, tak? Czyli Pan trener nie ma poczucia, że brakuje jakości w tej defensywie?
- Od początku, kiedy przyszedłem do Stali Mielec, wiedziałem, jakie są nasze wyzwania, jakie są nasze zasoby ludzkie, jakie mamy możliwości i jako trener z takimi rzeczami po prostu pracuję. Uważam, że dzisiaj nie ma sensu podważać kompetencji zawodników, ale na pewno moglibyśmy mieć więcej jakości w obronie.
- Jak bardzo w Stali Mielec brakuje Piotra Wlazło?
- Piotr Wlazło to jest zawodnik, który bardzo często jest poddawany krytyce, bo nie jest efektowny, nie ma takich efektownych zagrań, ale jego rola w środku pola, jego funkcje defensywne są bardzo istotne dla naszej gry. Jego brak jest dla nas odczuwalny. Często bronimy się niską strefą, tam potrzeba doświadczenia, spokoju, a Piotr to zapewnia. Bez niego tracimy tę jakość, co widać w wynikach.
Abraxas 2024-08-31 08:09:21
chłopie , nie masz się z czego tłumaczyć , z taką rotacją co roku to sukces że jest ekstraklasa , teraz spadek pewny
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.