2023-03-22 20:03:18

Klątwa trwa dalej. Jastrzębski Węgiel kolejny raz poza zasięgiem Asseco Resovii

fot. Robert Skalski / archiwum
fot. Robert Skalski / archiwum
Pomimo braku Toreya DeFalco, rzeszowianie postawili się trudnemu przeciwnikowi z Jastrzębia-Zdroju, któremu ulegli dopiero po pięciu setach. Tym samym do dwóch ostatnich ligowych potyczek przystąpią w roli lidera.
 
Zaległe spotkanie 23. kolejki PlusLigi, w którym do Rzeszowa przyjechał Jastrzębski Węgiel śmiało kandydowało do najważniejszego starcia miesiąca ale i całej rundy zasadniczej. Oto bowiem obie drużyny biły się o pierwsze, a może nawet drugie, miejsce na koniec fazy zasadniczej, tak aby trafić na  łatwiejszego przeciwnika w ćwierćfinale.
 
W dalszym ciągu może się okazać, ze zwycięzca pierwszej części rozgrywek trafi na, znajdującą się ostatnio w wybornej formie, Skrę Bełchatów.  Asseco Resovia przystępowała do tej rywalizacji po ponad czteroletniej serii porażek z dzisiejszym przeciwnikiem. O ostatnim pojedynku rzeszowianie woleliby zapomnieć, kiedy to w krakowskiej Tauron Arenie zostali wręcz zmiażdżeni przez wicemistrzów Polski. Na godzinę przed pierwszym gwizdkiem sędziego okazało się, że na parkiecie zabraknie Toreya DeFalco, co znacząco wpływało na szanse gospodarzy. Amerykanina w wyjściowym składzie zastąpił Mauricio Borges.

Początek zmagań upłynął pod znakiem zepsutych zagrywek oraz błędów w ataku. Po dwóch niecelnych uderzeniach Jana Kozamernika lepsi byli goście, 9-6. Miejscowi odpowiedzieli za sprawą Jakuba Kochanowskiego, który zablokował jednego z Jastrzębian i zrobiło się po 11.

 

Chwilę później środkowy reprezentacji Polski dorzucił asa serwisowego i podopieczni Giampaolo Medei po raz pierwszy wyszli na prowadzenie, 15-14. Swoje winy w ofensywie odkupił Kozamernik i przy stanie 17-15 o przerwę poprosił opiekun przyjezdnych, Marcelo Mendez. Opiekun półfinalistów Ligi Mistrzów zdecydował się na podwójną zmianę, która błyskawicznie przyniosła korzyści. Jan Hadrava popisał się dwoma atakami z prawego skrzydła i kibice, którzy licznie wypełnili halę im. Jana Strzelczyka, kolejny raz byli świadkami remisu, 18-18.

 

Wielu zainteresowanych siatkówką twierdzi, że kiedy naprzeciwko stają godni siebie rywale, prawdziwa gra zaczyna się od 20. punktu. Tak też było i tym razem, a ku uciesze publiczności, w głównej roli wystąpili gracze Resovii. Najpierw Maciej Muzaj do spółki z Kochanowskim zablokowali Trevora Clevenota, następnie Klemen Cebulj zmierzył potrójny (!) blok rywali i gospodarzy od zwycięstwa w inauguracyjnej odsłonie dzieliły tylko 2 oczka. Rozpędzeni rzeszowianie nie pozostawili przeciwnikom złudzeń, zaś kropkę nad i postawił słoweński przyjmujący.

 

Zupełnie inaczej wyglądała druga partia, którą z wysokiego C rozpoczął  Stephen Boyer. Po jego strzałach, które wręcz rozbijały rzeszowski blok, goście objęli prowadzenie 5-2. Przyjezdni powiększyli przewagę o kolejny punkt, kiedy sędzia dopatrzył się przełożenia w wykonaniu Fabiana Drzyzgi, 12-8. Sytuacja gospodarzy stała się coraz trudniejsza, kiedy asa serwisowego dołożył Jurij Gladyr, 16-11. Chcąc zmniejszyć straty, szkoleniowiec Resovii wprowadził na boisko Jakuba Buckiego oraz Michała Kędzierskiego.

 

Roszady w szeregach Pasów nie przyniosły jednak oczekiwanego efektu. Mało tego, z każdą kolejną akcją popularne „Ptoki” zwiększały dystans. Zagrywką trafił Tomasz Fornal i różnica pomiędzy obiema drużynami wynosiła już 7 punktów, 20-13. W tym momencie stało się jasne, że za chwilę cała rozgrywka zacznie się na nowo. Ostatecznie wygraną Jastrzębskiego Węgla do 18 przypieczętował Fornal.

 

Pomni tego, co wydarzyło się w poprzednim secie, siatkarze ze stolicy Podkarpacia bardzo uważnie weszli w trzeciego seta. Na prawym skrzydle dobrze spisywał się Muzaj i w efekcie na tablicy wyników zrobiło się 8-5. Wyraźnie swojego dnia w ofensywie nie miał Clevenot, który po kolejnej czapie został zmieniony przez Rafała Szymurę.

 

Przyjmujący gości został powitany blokiem w wykonaniu Kochanowskiego i rzeszowianie prowadzili już 13-9. Środkowego gospodarzy opuściła jednak skuteczność ataku. Po jego bezpośrednim uderzeniu w taśmę, przyjezdni tracili tylko 2 punkty, na co reagować musiał trener Medei. Po wznowieniu gry, przewagę miejscowych odbudował Muzaj, który nie dał szans przyjmującym po drugiej stronie siatki. Punktowy blok zanotował Kozamernik i zawodnicy lidera tabeli osiągnęli najwyższe jak dotychczas prowadzenie, 18-13. Był to przełomowy moment dla losów tej partii.

 

Niesieni dopingiem rzeszowianie bez większych problemów dowieźli zwycięstwo do samego końca, w czym pomogli sami przeciwnicy, notorycznie psując zagrywki. Dzięki dwóm zdobytym setom, rzeszowscy zawodnicy mogli dopisać sobie punkt meczowy i stało się jasne, że utrzymają pierwsze miejsce w ligowej tabeli.

 

Bardzo zmotywowany do kolejnej odsłony przystąpił Gladyr. Po efektowym „gwoździu” ukraińskiego środkowego, asa dorzucił Boyer i na czele znajdowali się siatkarze z Jastrzębia-Zdroju, 7-5. Podopieczni Mendeza wchodzili na coraz wyższe obroty, a świetnie w ataku spisywał się Fornal, którego nie mogli złapać rzeszowscy blokujący, 11-8.

 

Z kolei motorem napędowym po strony Resovii był Muzaj, który skończył jedną z najdłuższych akcji tego meczu przy stanie 10-13. Kluczową wymianą, po której było widać, że wszystko się rozstrzygnie w tie-breaku była ta na 17-12. Pierwszoplanową rolę odegrał w niej libero gości, Jakub Popiwczak, w sobie tylko znany sposób podbijając atak Kozamernika. Wysiłku swojego kolegi nie zmarnował Fornal, w fantastyczny sposób uderzając po ciasnym skosie. Od tego momentu temperatura na parkiecie wyraźnie spadła a obie ekipy zdobywały punkty na przemian. Po autowym ataku Muzaja, Jastrzębski Węgiel zwyciężył do 18.

 

W ostatniej odsłonie rzeszowianie rzucili do gry to, co mieli najlepszego. Udało im się powstrzymać Fornala, na prawej stronie szalał Muzaj, co zaowocowało prowadzeniem 5-3. Ręce jastrzębskiego bloku obił Cebulj, ponownie zapunktował leworęczny atakujący i na zmianę stron w lepszych humorach schodzili gospodarze prowadząc 8-5. Hala niemalże eksplodowała z radości, kiedy ważna kontrę skończył Kochanowski, przez co Resovię od upragnionego zwycięstwa dzieliło zaledwie 5 oczek. Wtedy do gry wzięli się goście.

 

Niesamowicie naładowany był Gladyr i to jego as serwisowy zmniejszył straty do dwóch punktów, 12-10. Środkowy Jastrzębskiego nie zamierzał schodzić zza linii 9. metra. Jego kolejny cios na zagrywce dał piłkę przechodzącą, którą wykorzystał Fornal. W kolejnej akcji zablokowany został Borges i miejscowi kompletnie stanęli. Na lewym skrzydle pomylił się Tomasz Piotrowski i to goście byli bliżej końcowego triumfu, 13-12. Pierwszą piłkę meczową mieli… jednak rzeszowianie.

 

Muzaj wykorzystał blok przyjezdnych, ale ci odpowiedzieli za sprawą Fornala. Po chwili role się odwróciły, Paweł Zatorski nie przyjął zagrywki Jana Hadravy. Siatkarze obydwu zespołów zafundowali swoim kibicom prawdziwą jazdę bez trzymanki. O wszystkim rozstrzygnął Szymura, który zakończył mecz atakiem po zagrywce drugiego z przyjmujących gości. To właśnie Fornal został wybrany MVP meczu.

Asseco Resovia - Jastrzębski Węgiel 2-3 (25-21, 18-25, 25-20, 18-25, 15-17)

Asseco Resovia: Fabian Drzyzga (1), Mauricio Borges (8), Jakub Kochanowski (13), Maciej Muzaj (24), Klemen Čebulj (13), Jan Kozamernik (6), Paweł Zatorski (L) oraz Michał Kędzierski, Jakub Bucki (2), Tomasz Piotrowski (1).

Jastrzębski Węgiel: Benjamin Toniutti (1), Tomasz Fornal (21) Moustapha M'Baye (7), Stephen Boyer (14), Trevor Clevenot (3), Jurij Gladyr (12), Jakub Popiwczak (L) oraz Eemi Tervaportti, Jan Hadrava (6), Rafał Szymura (3).

Czytaj także

Komentarze

Komentarze: 4

Rozwiąż działanie =

dominik 2023-03-22 22:19:20

co za bełkot

~anonim 2023-03-23 06:44:30

Brawo Jastrzębie! Klątwa nazwy resowia trwa! Wszyscy mówią aby nazwę klubu zmienić na Asseco Rzeszów!

olek 2023-03-23 07:46:52

5 set i prowadzenie 12:8 !! JAK to można przegrać ? to nie klątwa to beznadziejność !!

Do anonim 2023-03-23 08:31:37

ty mały czlowieczku z pod znaku o.bsranej mewy-chocbys chciał to i tak historii nie zmienisz i RESOVIA będzie zawsze nad wami. Pamiętaj ZAWSZE 1905!

Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.

Czytaj następny news zamknij