2022-11-18 19:49:40

Lekko, łatwo i przyjemnie. Kolejne trzy punkty na koncie Asseco Resovii

fot. Damian Kuziora
fot. Damian Kuziora
Dobra gra w ataku siatkarzy Asseco Resovii była kluczem do zwycięstwa w Lublinie. Tym razem ofiarą drużyny ze stolicy Podkarpacia padła ekipa LUKu, która jedynie w drugiej odsłonie była w stanie nawiązać walkę.

Drużyna LUK Lublin była kolejnym rywalem Asseco Resovii Rzeszów w ramach 10. kolejki PlusLigi. Zdecydowanym faworytem dzisiejszego pojedynku byli podopieczni Giampaolo Medei, którzy w dotychczasowych spotkaniach doznali tylko jednej porażki. Z kolei gospodarze, w szeregach których nie brakowało byłych siatkarzy rzeszowskiego klubu (Nicolas Szerszeń, Jeffrey Jendryk oraz Marcin Komenda) chcieli postawić twarde warunki kolejnej ekipie z czołówki tabeli i rozpocząć marsz w górę tabeli. Dowodem na to, że lublinianie to trudny przeciwnik we własnej hali były niedawne potyczki, w których pokonali Stal Nysę i dopiero po tie-breaku ulegli zespołowi z Zawiercia.

Początek rywalizacji był bardzo wyrównany z lekkim wskazaniem na miejscowych, którzy mogli prowadzić kilkoma punktami, Błędy w ataku Wojciecha Włodarczyka oraz Szerszenia, sprawiły jednak, że wynik oscylował wokół remisu, 7-7. Jako pierwsi na dwupunktowe prowadzenie wyszli przyjezdni, sprytną kiwką popisał się Klemen Čebulj i rzeszowianie wygrywali 9-7. Swoje w roli atakującego robił Jakub Bucki i przy stanie 11-8 o pierwszy czas poprosił opiekun miejscowych, Dariusz Daszkiewicz.

Nie wybiło to z rytmu rzeszowian, Fabian Drzyzga zatrzymał Szerszenia czym powiększył dystans pomiędzy obiema ekipami. Bezpieczna przewaga Resovii nie utrzymała się długo, niecelne uderzenia Buckiego oraz Jakuba Kochanowskiego sprawiły, że przy stanie 13-14 na przerwę zaprosił swoich zawodników trener Medei. Szkoleniowiec rzeszowian zdecydował się na wprowadzenie Macieja Muzaja. To właśnie leworęcznemu atakującemu przyjezdni mogli zawdzięczać podwyższenie prowadzenia do trzech punktów, 20-17. W odpowiednim momencie do gry włączył się Torey DeFalco, który najpierw do spółki z Kochanowskim zablokował Szymona Romacia, by w następnej akcji dynamicznym atakiem po skosie dać swojej drużynie pięć punktów przewagi, 23-18. Amerykański przyjmujący okazał się zaporą nie do przejścia dla Szerszenia, co zaowocowało piłką setową dla popularnych „Pasów”. Po zepsutej zagrywce jednego z lubelskich zawodników rzeszowianie triumfowali do 19.

Druga odsłona wyglądała bardzo podobnie do poprzedniej. Do 10. punktu prowadzenie przechodziło z rąk do rąk i żaden z zespołów nie był w stanie odskoczyć od przeciwnika. Dwa punkty przewagi dał przyjezdnym Cebulj przebijając się przez lubelski blok, 12-10. Wystarczyła chwila dekoncentracji by rzeszowianie roztrwonili przewagę. W boisko nie trafił DeFalco, następnie śladem Amerykanina podążył Muzaj i na tablicy wyników zrobiło się 13-13. Błędów nie ustrzegli się także siatkarze LUKu Lublin, w ataku ze środka pomylił się Jendryk i oba zespoły ponownie dzieliły dwa oczka, 16-14. Wtedy swoje żądło uruchomił Szerszeń. Przyjmujący, znany ze swojego silnego serwisu, uderzył idealnie w sam narożnik boiska i doprowadził tym samym do wyrównania, 17-17. Błyskawicznie zareagował na to szkoleniowiec Resovii, który poprosił o przerwę. Obie ekipy nie zamierzały odpuszczać i do stanu 21-21 szły punkt za punkt. W końcówce ponownie wyższy bieg włączyli bardziej doświadczeni rzeszowianie. Najpierw challenge pokazał, że uderzenie DeFalco było po bloku, po chwili na blok Kochanowskiego nadział się Romać i trzy setbole trafiły na konto przyjezdnych. To właśnie środkowy Resovii był bohaterem ostatniej akcji w tej partii, skutecznym zbiciem ustalając wynik drugiej partii na 25-22.

Kibiców zgromadzonych w HSW Globus z pewnością rozgrzała trwająca blisko minutę wymiana przy stanie 1-1 w trzecim secie, która stanowiła najlepsze podsumowanie wydarzeń boiskowych. Lublinianie imponowali grą w obronie, podbijając prawie niemożliwe piłki, ale cóż z tego, jeśli w decydującym momencie w out uderzył Mateusz Jóźwik. Zemściło się to kilka minut później wraz  z pojawieniem się na zagrywce Jana Kozamernika. Słoweński środkowy postawił twarde warunki lubelskim przyjmującym i przyjezdni objęli prowadzenie 8-5. Był to kluczowy fragment dla losów trzeciej odsłony i zarazem całego meczu. Rzeszowianie z upływem czasu powiększali przewagę.

Spora w tym zasługa słoweńskiego duetu Cebulj-Kozamernik, który regularnie punktował w ataku, korzystając z rozegrania Drzyzgi. Przyjmujący reprezentacji Słowenii świetnie uderzył z lewego skrzydła i prowadzenie Resovii urosło do sześciu oczek, 15-9. Ten sam zawodnik punktował także z zagrywki. Jego serwisu nie przyjął Włodarczyk i przy stanie 17-10 tylko jakaś katastrofa mogła pozbawić rzeszowian kolejnych trzech punktów. Ostatnie piłki to prawdziwa kanonada ze strony gości, którzy zdobywali punkty w każdym możliwym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Całą zabawę zakończył pewnym uderzeniem ze środka, Bartłomiej Mordyl, zaś przyjezdni pozwolili gospodarzom na zdobycie zaledwie 16 punktów. Statuetkę MVP w dzisiejszym spotkaniu odebrał Torey DeFalco.

LUK Lublin - Asseco Resovia 0-3 (19-25, 22-25, 16-25)

LUK Lublin: Marcin Komenda, Wojciech Włodarczyk, Jan Nowakowski, Szymon Romać, Nicolas Szerszeń, Jeffrey Jendryk, Szymon Gregorowicz (L) oraz Cristiano Torelli Mello Tavares, Mateusz Jóźwik, Konrad Stajer.

Asseco Resovia: Fabian Drzyzga, Torey DeFalco, Jakub Kochanowski, Jakub Bucki, Klemen Čebulj, Jan Kozamernik, Michał Potera (L) oraz Maciej Muzaj, Bartłomiej Mordyl, Tomasz Piotrowski.

Autor: Radosław Dudek

Czytaj także

Komentarze

Komentarze: 1

Rozwiąż działanie =

Juhas 2022-11-19 22:35:26

Brawo Deceowski Niemiec super artykuł świetnie się czyta Nie przemuj się hejterowcami Olej ich masz przecież swietne pióro wasy i kolorowe skarpetki

Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.

Czytaj następny news zamknij