fot. youtube.com / Stalowe Miasto
- Decyzję o zwolnieniu przyjmują do wiadomości, ale jestem nią zaskoczony - powiedział Jaromir Wieprzęć, były już trener Stali Stalowa Wola.
- Obecna formuła pracy trenera z drużyną się wyczerpała, więc nie było wyjścia, a złożyło się na to wiele rzeczy... - napisał na Facebooku Mariusz Szymański, prezes Stali Stalowa Wola.
- Nie mam pojęcia, co miał na myśli – dziwi się Jaromir Wieprzęć, który o decyzji szefa klubu dowiedział się w dzisiejszym dniu.
– Z postanowieniem Mariusza Szymańskiego się zgadzam, uścisnęliśmy sobie dłoń na pożegnanie, choć formalnie kontrakt nie został jeszcze rozwiązany. Czekają nas rozmowy, może się bowiem okazać, że klub będzie miał dla mnie jakąś propozycję. Reasumując: decyzję szefa przyjąłem do wiadomości, lecz byłem nią zaskoczony. Pracując w tym zawodzie nie zna się dnia ani godziny, jednak zwolnienie w tym momencie? W tamtym sezonie zrobiliśmy dobry wynik, jesienią też nie było źle. Nie mam sobie nic do zarzucenia! – podkreśla Jaromir Wieprzęć.
Były już szkoleniowiec Stali Stalowa Wola uważa, że zostanie dobrze zapamiętany przez kibiców i samych zawodników. Jak się dowiedzieliśmy, niewykluczone, że II trener zielono-czarnych Andrzej Kasiak nie podzieli losu Wieprzęcia.
- Co ze mną? Oczywiście chciałbym wciąż pracować przynajmniej na poziomie drugiej ligi. Zgadzam się z panem, że prezesom w Polsce brakuje cierpliwości. Zapominają, że budowa drużyny to długotrwały proces. Tymczasem najczęściej wygląda to tak: trener pracuje przez rok, potem wymienia mu się połowę zespołu, ale oczekiwania są takie same albo nawet większe. Moim zdaniem coś tu jest nie tak – spuentował Jaromir Wieprzęć.
Jego następcę na stanowisku pierwszego szkoleniowca Stali Stalowa Wola poznamy w najbliższych dniach.
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.