Damian Jędryas (na zdjęciu w biało-niebieskiej koszulce) doznał kontuzji jeszcze w lutym. Wczoraj wrócił wreszcie na boisko... (fot. stalrzeszow.pl)
Pod koniec lutego w sparingu z Błękitnymi Ropczyce Damian Jędryas zerwał więzadła krzyżowe. Wczoraj pomocnik Stali Rzeszów pojawił się na boisku – pół roku po rekonstrukcji kolana.
Wszedł po przerwie, by 27 minut później znów...usiąść na ławce.
– Spokojnie, nic poważnego się nie stało. Przy strzale poczułem ukłucie mięśnia dwugłowego. Nie chciałem ryzykować. Trzy dni i będę zdrów jak ryba – zapewnił popularny „Plama”.
Damian Jędryas wszedł na murawę w miejsce kontuzjowanego Arkadiusza Barana, gdy Stal Rzeszów prowadziła 2-1 z Orlętami Radzyń Podlaski w przedostatnim tegorocznym meczu.
– To prawda, sporo ryzykowałem. Tak zawsze jest, gdy szachuje się zdrowiem zawodnika. Jednak okoliczności zmusiły mnie do podjęcia takiego kroku – tłumaczył Marcin Wołowiec, szkoleniowiec biało-niebieskich. Jędryas widział to nieco inaczej.
– Po dziewięciu miesiącach bez piłki ciągnie mnie na boisko. Mieliśmy w tym meczu sporo urazów, trzeba było pomóc zespołowi. Nie uważam, żebyśmy podjęli jakieś wielkie ryzyko.
Stal Rzeszów wygrała 5-1, poprawiając sobie nastroje przed sobotnimi derbami z Resovią.
– Zrehabilitowaliśmy się za ten nieszczęsny występ w Świdniku. Zresztą, wyniki innych meczów ułożyły się dla nas korzystnie. Chcemy wygrać tę ligę i ponownie spróbować sił w barażach. Derby? Cóż, będę do nich przygotowany, ale ciężko powiedzieć, czy trener pozwoli mi w nich zagrać – zakończył Damian Jędryas.
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.