2015-11-09 11:33:17

Przemysław Żmuda, obrońca Resovii: "Motor Lublin nie pokazał niczego specjalnego"

Przemysław Żmuda w Resovii występuje od pół roku. Wcześniej grał m.in. w Stali Stalowa Wola, a najdłużej w Motorze Lublin, który był ostatnim ligowym rywalem 'Pasiaków' (fot. Marcin Pirga)
Przemysław Żmuda w Resovii występuje od pół roku. Wcześniej grał m.in. w Stali Stalowa Wola, a najdłużej w Motorze Lublin, który był ostatnim ligowym rywalem 'Pasiaków' (fot. Marcin Pirga)
Wracamy jeszcze do szlagierowego pojedynku Resovia – Motor Lublin (1-1). Rozmawialiśmy z Przemysławem Żmudą, obrońcą “Pasiaków”, który spędził w lubelskim klubie aż 8 sezonów.
 
- Nie widać, aby cieszył się pan z tego remisu.
 
- Przed meczem nie brałbym takiego wyniku w ciemno. Jednak trzeba szanować punkt wywalczony w dramatycznych okolicznościach. Z drugiej strony, Motor Lublin nie pokazał niczego specjalnego. Nie sprawdziły się buńczuczne zapowiedzi lubelskich piłkarzy. Przecież to my stworzyliśmy więcej dobrych okazji! Dlatego niedosyt pozostaje.
- To był już czwarty remis na własnym boisku...
 
- Ano właśnie, za dużo tych punktów oddajemy. Jeśli chcemy walczyć do końca o najwyższe lokaty, musimy zacząć wykorzystywać sytuacje i wygrywać u siebie. Dlaczego tak słabo idzie nam przy Wyspiańskiego? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.
 
- Dobrze widział pan samobójczą bramkę Sebastiana Fedana?
 
- Bardzo dobrze. Sebastian chciał wybić piłkę na róg, na jego nieszczęście zawodnik Motoru lekko ją podbił i nie było już możliwości skorygowania stopy. Futbolówka idealnie ominęła Marcina Pietrykę i wpadła do siatki. Ogromny pech.
 
- Ale tylko 8 straconych bramek w 16 meczach to wynik, który wystawia wam, obrońcom, świetną ocenę.
 
- Rzeczywiście, rzadko dajemy się zaskakiwać. Mam nadzieję, że tak będzie już do końca.
 
- Była okazja, żeby zamienić kilka słów z kolegami z Motoru Lublin?
 
- Chwilę porozmawialiśmy przed meczem. Z moich czasów w drużynie zostali Damian Falisiewicz, Iwan Dykij, Kamil Stachyra i Rafał Król. Dało się odczuć, że niespodziewana porażka z Lewartem lekko wstrząsnęła chłopakami, odebrała im pewność siebie. Miałem wrażenie, iż nie są zadowoleni z tego, co prezentują. Wiedzą, że potrafią grać lepiej, ale jakoś im to nie wychodzi. To się sprawdziło na boisku. Grali ostrożnie, wyczekując na nasze błędy.
 
- Spoglądam na pana i nie dostrzegam podkrążonych oczu. Synek daje pospać?
 
- Urodził się kilkanaście dni temu, więc mamy w domu małe zamieszanie (śmiech). Generalnie jest jednak OK, choć to głównie żona zajmuje się maluchem, bo ja mieszkam w Rzeszowie. Na szczęście tak się złożyło, że ten weekend mogę spędzić z najbliższymi, więc wsiadam w auto i pędzę do Lublina (rozmawialiśmy tuż po spotkaniu - przyp. red.). Do widzenia!

Czytaj także

Komentarze

Komentarze: 0

Rozwiąż działanie =

Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.

Czytaj następny news zamknij