Paweł Bochniewicz ze Stali Mielec trafił do włoskiej Regginy, później do Udinese. Teraz został wypożyczony do hiszpańskiej Granady (fot. udinese.it)
19-letni obrońca Paweł Bochniewicz od lipca jest piłkarzem rezerw Granada CF. Wychowanek Wisłoki Dębica do III ligi hiszpańskiej został wypożyczony z Udinese. Wcześniej występował w Reggina Calcio w Serie B.
- Kto nie widział Grenady, ten niczego nie widział – brzmi hiszpańskie przysłowie. Alhambrę już pan zwiedził?
- Tak się mówi? Nie wiedziałem... Miasto jest przepiękne, zresztą dziesiątki tysięcy turystów nie mogą się mylić! (śmiech).
- Mieszkał pan w stolicy Kalabrii, w bogatym Udine, teraz w Andaluzji. Jakie różnice rzucają się w oczy?
- Tego nie da się opisać, trzeba tego doświadczyć. To trzy różne światy.
- Na południu Hiszpanii słońce praży niemiłosiernie. Jak pan znosi ponad 40-stopniowe upały?
- Każdego dnia dziękuję człowiekowi, który wymyślił klimatyzację (śmiech). Potrafię wypić 6 litrów wody na dobę. Jeśli uprawia się sport w tak ekstremalnych warunkach, to nawadnianie organizmu jest obowiązkiem. Oczywiście trenujemy, gdy słońce nie jest wysoko na niebie – o 9 i 19.
- W Italii zaczynał pan dzień od kawy i rogalika. A w Hiszpanii?
- Od płatków owsianych, jogurtu i owoców. Jak pan widzi, postawiłem na bardziej konkretne menu (śmiech).
- Zaczął pan niefortunnie. Podczas drugiego sparingu dostał pan piłką w głowę i nie dokończył meczu. Szybko doszedł pan do siebie?
- Chciałem wracać na boisko, ale lekarz mi zabronił. Wolał zachować ostrożność, bo dostałem w głowę z kilku metrów w skroń i na chwilę straciłem przytomność. Takie rzeczy w piłce się zdarzają, szybko zapomniałem o tym, co się stało.
Paweł Bochniewicz (na zdjęciu z lewej) we włoskiej Regginie rozegrał 11 meczów w Serie B.
- Nie przebił się pan do pierwszej drużyny Udinese, był za to kapitanem Primavery. To rozczarowanie czy jednak względny sukces?
- Dostałem to, na co zasłużyłem. Pozostał lekki niedosyt, bo bardzo chciałem wystąpić w serie A. Lecz zapewniam, że jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa. Wrócę silniejszy!
- Chyba nie ma pan większych szans na występy w Primera Division. Ciężko będzie zobaczyć z bliska największe gwiazdy – Leo Messiego czy Cristiano Ronaldo.
- Już kilka razy trenowałem z pierwszą drużyną. Miałem nawet okazję usiąść na ławce podczas sparingu z Cordobą. Na boisko nie wszedłem, ale cieszę się, że trener w jakiś sposób mnie zauważył.
- Miasto żyje futbolem? Gazety pisały o pana transferze?
- Nie czytam gazet i nie oglądam telewizji, więc trudno mi odpowiedzieć. Jednak na ulicach widać bardzo wiele osób w koszulkach Granada CF.
- Gdzie pan mieszka?
- W blisko 90-metrowym mieszkaniu na nowym, prywatnym osiedlu. Do dyspozycji mam basen i kort tenisowy. Nie mogę narzekać. A zespół? Mamy chłopaków z całego świata: Kolumbia, Peru, Brazylia, Chile, Portugalia, Serbia, Ghana i...więcej nie pamiętam (śmiech). Jest pozytywna mieszanka kultur, tworzymy naprawdę zgraną paczkę.
- Co pan już umie powiedzieć po hiszpańsku?
- To tajemnica (śmiech). Hiszpański jest zbliżony do włoskiego, więc nie startuję od zera. Jeszcze sporo nauki przede mną, ale akurat języków uczę się z przyjemnością.
Czytaj także
2015-07-21 09:13
Co słychać u Mirosława Kality? "W tej chwili cenię sobie spokój"
2015-07-24 22:28
Maksymilian Cichowski na testach w Stirling Albion FC
2015-08-05 16:17
Ukrainiec Wiktor Jabłoński piłkarzem Wisłoki Dębica
2016-10-28 09:37
16-latek z Igloopolu Dębica na testach we włoskim Hellas Verona
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.