- Byłem bez klubu, ale wiedziałem, że to nie czas, żeby schodzić ligę niżej. To było dla mnie bardzo ważne, żeby wrócić jak najszybciej do Ekstraklasy. Wiedziałem, że jest to miejsce dla mnie, bo nie czułem się gorszy pod względem umiejętności - mówi Robert Dadok, zawodnik Stali Mielec.
Podczas zgrupowania w hiszpańskim L'Albir udało nam się porozmawiać z Robertem Dadokiem, który przed sezonem 2024/2025 wrócił do Stali Mielec. Rozmowę przeprowadził Maciej Decowski-Niemiec.
- Dzisiaj moim gościem, jak sam o sobie mówi, góral niskopienny, Robert Dadok. Jesteśmy w Hiszpanii. Do tej pory z wszystkimi drużynami, z którymi jeździłeś na obozy, to zazwyczaj jeździłeś do Turcji. Jak porównasz warunki?
- No pewno to, co się różni, to że jest pogoda lepsza. Przynajmniej na razie jest pogoda naprawdę super.
Jest 20 stopni, nie ma wiatru, jest słoneczko. I w Turcji w tym okresie rzadko się zdarzało, że była taka ładna pogoda. Tu nam pogoda dopisuje, więc można korzystać troszkę z tego słońca.
- Wróciłeś do Stali Mielec po trzech latach. Jak byś ocenił te trzy lata. Co przez ten czas zmieniło się w klubie?
- No, na pewno organizacja. Widać, że klub i ludzie tutaj rozwinęli się pod tym względem. Teraz narprawdę jest to na ekstraklasowym poziomie. Wiadomo, żę z pierwszej ligi do Ekstraklasy ten przeskok też jest też widoczny. Szczególnie pod względem organizacyjnym, trzeba było dorównać do tego poziomu. Teraz widać, że w Stali Mielec wszystko jest już na najwyższym polskim poziomie. Wszystko jest fajnie zorganizowane.
Wszystko jest też w klubie poukładane jeżeli chodzi o finanse, jeżeli chodzi o miejsce do treningu, o przygotowanie hoteli, jedzenia. Wszystko jest tak jak powinno być.
Całą rozmowę możecie znaleźć tutaj:
▶
- Mówi się, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Natomiast Ty wszedłeś do Stali Mielec po raz drugi. Jaka była Twoja pierwsza reakcja na ofertę ze strony Biało-Niebieskich?
- Oczywiście ja byłem w kontakcie z prezesem Klimkiem - bo nawet jeszcze wcześniej, po drugim sezonie już w Górniku, gdzie miałem też okres, gdzie grałem troszkę mniej - to prezes już pytał jak tam moja sytuacja, co tam się u mnie dzieje, czy myślę o powrocie.
Więc też rozstawaliśmy się z prezesem w dobrych stosunkach. Po prostu zgłosił się Górnik i to była też dla mnie super opcja powrotu na Śląsk. Więc oczywiście ucieszyłem się z tego. Myślę, że to była bardzo dobra decyzja.
- Pytam też dlatego, bo trenerem wówczas był Kamil Kiereś. A Twoje poprzednie doświadczenie chyba mogły spowodować, że źle się to może kojarzyć. To o sprowadził Cię do GKS-u Bełchatów, co skończyło się groźną kontuzją i tak naprawdę długim rozbratem z piłką. Tak naprawdę Twoja kariera wtedy stanęła na zakręcie.
- Tak, jak miałem 18 lat to właśnie trener Kiereś wyciągnął mnie z juniorów ze Stadionu Śląskiego. Wyciągnął mnie do pierwszej drużyny, do seniorów w Ekstraklasie, więc dla mnie to była duża sprawa i tak naprawdę złego słowa nie mogę na niego powiedzieć. Tam było wszystko okej ze strony trenera i klubu, bo ściągnęli mnie do Ekstraklasy. Miałem możliwość trenowania z piłkarzami z Ekstraklasy, więc to było dla mnie wielkie wydarzenie. No, ale przydarzyła się kontuzja...
- Jak przychodziłeś do Stali Mielec to wróciły trochę wspomnienia? Przy okazji tego, że trenerem tutaj wtedy też był Kamil Kiereś.
- No, oczywiście. Trener w tamtym okresie mało rozmawiał z zawodnikami, a ja byłem tym zawodnikiem, z którym rozmawiał akurat stosunkowo często. Raz w tygodniu brał mnie jako tego najmłodszego, bo wtedy byłem najmłodszy, i próbował trochę uczyć, trochę prostować czasami niektóre kwestie. Bo to trzeba było też dojrzeć troszkę do tego. Oczywiście dużo wyniosłem z tego okresu, no ale nie wykorzystałem tego tak bardzo sportowo ze względu właśnie na tę kontuzję.
Też chcę nadmienić, że po tej kontuzji miałem pół roku. Pół roku byłem bez klubu, leczyłem się, żeby później w zimę wrócić.
Na zdjęciu Robert Dadok (fot. stalmielec.com)
- No właśnie, twoja historia jest bardzo ciekawa, bo tak naprawdę to był 2014 rok, na kolejną szansę w Ekstraklasie czekałeś 6 lat, wywalczyłeś ją sobie w zasadzie sam, awansem ze Stalą Mielec. Duża była w Tobie determinacja do tego, żeby wrócić na ten najwyższy poziom, bo wiemy, pół roku bez klubu, później błąkanie się po klubach z niższych lig, w końcu stopień po stopniu, stopień po stopniu coraz wyżej. Stalowa Wola, a później transfer do Stali Mielec. Jak wyglądało te 6 lat?
- Dla mnie bardzo ważne było, żeby wrócić jak najszybciej do tej Ekstraklasy. Człowiek coś poczuł, coś zobaczył, wiedział, że jest to miejsce dla niego, bo nie czułem się gorszy pod względem umiejętności. Brakowało mi dużo rzeczy, ale te 6 lat właśnie mi to dało, to doświadczenie, to ogranie, fizyczność. Do góry na pewno poszły też umiejętności.
Była to naprawdę ciekawa droga. Musiałem zacząć od nowa, od 3 ligi, i była to wspinaczka. Więc super, że to zrobiłem, bo to też nie jest łatwe. Żeby w wieku 23-24 lat z 2 ligi, ze Stalowej Woli, poszedłem do Stali Mielec i zrobiliśmy ten awans. To też nie jest łatwe żeby w tym wieku dostać się jeszcze do Ekstraklasy.
- W jednym z ostatnich wywiadów prezes Klimek wspominał, że w Stali Mielec pensje płacone są przed miesiącem, nie tak jak w większości klubów po zakończeniu miesiąca. Czy to według Ciebie jest to duży handikap tego klub? Że kilku piłkarzy, zastanawiając się, mając kilka ofert, zdecyduje się na Mielec, bo jest po prostu pewność finansów?
- Oczywiście, że tak. Dzięki temu możesz coś tak naprawdę planować i mieć pewność, że możesz gdzieś ulokować sobie te pieniądze, normalnie funkcjonować. Jest to duży komfort dla nas i też duże słowa uznania, że tak jest, bo nie wszędzie tak to wygląda.
- Zanim dołączyłeś do Stali Mielec mówiło się, że miałeś dwie, trzy inne propozycje. Możesz zdradzić jakie to kluby? Bo w kuluarach też mówi się, że Stal Stalowa Wola chciała Ciebie z powrotem.
- Rzeczywiście był telefon, ale to była bardziej luźna rozmowa w stylu "co tam słychać". Nie było nic konkretnego. Wiadomo, że jak zawodnik jest bez klubu, to dzwonią różne kluby. Ofert z pierwszej ligi było dużo, ale ja wiedziałem, że to nie jest czas na to, żeby schodzić ligę niżej. Z samej Ekstraklasy też były oferty, m.in. z Radomiaka. Nie mogę i nie chcę też mówić o wszystkich.
- Tym bardziej, że jeżeli chciałbyś grać w 1 lidze to prawdopodobnie byś został w Ruchu Chorzów. Bo na pewno atmosfera w tym klubie, jeśli chodzi o kibiców i całą otoczkę, było ponad pierwszą ligą.
- Dokładnie. To samo mówiłem w Ruchu Chorzów, że jeżeli miałbym zostać w pierwszej lidze, to tylko tam.
Cała rozmowa na naszym kanale YouTube.
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.