- Każdego dnia mogę stawiać czoła najlepszym zawodniczkom i uczyć się od nich – mówi Martyna Łukasik po zwycięstwie Imoco Volley nad Developresem Rzeszów 3-1. Reprezentantka Polski opowiada o trudnym meczu, rywalizacji w jednym z najlepszych klubów Europy i życiu we Włoszech.
- Z nami Martyna Łukasik, wygrywacie dzisiaj 3:1 z Developresem Rzeszów. Jak ocenisz ten pojedynek?
- Na pewno wiedziałyśmy, że to będzie ciężkie spotkanie, bo Rzeszów grał bardzo dobrze w obronie i szarpały każdą piłkę. Zawsze w Rzeszowie gra się trudno, szczególnie że mają świetne zawodniczki w tym sezonie. My jednak wiedziałyśmy, po co tu przyjechałyśmy. W końcu wygrałyśmy 3:1 i ważne trzy punkty zostają z nami.
- Trafiłaś do europejskiego hegemona. W zeszłym roku grałaś w hegemonie polskim, Chemiku Police. Jak ocenisz te drużyny z perspektywy kilku miesięcy gry w Imoco?
- Samo przebywanie wśród tak wspaniałych siatkarek i świetnego sztabu szkoleniowego to ogromny plus. Na treningach poziom jest naprawdę wysoki. Cieszy mnie, że każdego dnia mogę stawiać czoła takim zawodniczkom, ale też z nimi współpracować i uczyć się od nich.
- Czego od Ciebie wymaga Davide Santarelli?
- To już trzeba trenera się zapytać.
- Kiedyś miałaś pewne miejsce w składzie, jak podchodzisz do tego, że teraz musisz o nie walczyć i czasem spędzasz mecze w kwadracie dla rezerwowych?
- Cały czas się jeszcze przyzwyczajam do tej sytuacji. Ostatnie lata nauczyły mnie, że jestem w wyjściowej szóstce, ale wiedziałam, na co się piszę, podpisując kontrakt z Imoco. To nie miało być łatwe i o miejsce w składzie trzeba walczyć. Czasem, nieważne co zrobię, ktoś po prostu zrobi coś lepiej – i to też jest w porządku. Wiedziałam, że tak będzie, i jestem na to gotowa. Po prostu dalej chcę robić swoje i rozwijać się jako sportowiec.
- Po meczu długo rozmawiałaś z tatą. Przyjechał specjalnie, by Cię wspierać?
- Tak, przyjechał specjalnie z Gdańska. Droga była długa, ale bardzo się cieszę, że tu był. Niestety, nie rozmawialiśmy tak długo, jak bym chciała, ale jego obecność zawsze daje mi dużo wsparcia.
- Jak ocenisz życie we Włoszech po tych kilku miesiącach? Ciężko Ci się zaadaptować, czy już czujesz się tam jak w domu?
- Czuję się bardzo dobrze, przede wszystkim dzięki wspaniałym osobom w zespole. Wprowadziły mnie świetnie w to włoskie życie. Mam też Asię, co bardzo mi pomogło. Dzięki temu adaptacja przebiegała dużo łagodniej.
- Asia Wołosz była dla Ciebie takim pomostem, który ułatwił wejście do zespołu?
- Na pewno. Jak ma się znajomą twarz w zespole, to wszystko staje się prostsze. Od pierwszego dnia w tym sezonie byłyśmy razem i to zdecydowanie coś, co mi bardzo pomogło.
Rozmawiał Maciej Decowski-Niemiec
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.