Pomimo gry w przewadze przez ponad godzinę rzeszowskim piłkarzom nie udało się wywieźć punktów w starciu z Górnikiem Łęczna. Podobnie jak w Stalowej Woli, katem drużyny z Podkarpacia okazał się Damian Warchoł.
Już w 3. minucie zaatakowali gospodarze, uderzenie Patryka Malamisa bez większych problemów wyłapał rzeszowski golkiper. Po chwili próba napastnika z Łęcznej poszybowała wysoko nad poprzeczką.
Miejscowi mieli więcej z gry i w 19. minucie objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu Jakuba Bednarczyka z prawej strony piłkę do siatki wpakował Przemysław Banaszak.
Utrata gola podziałała mobilizująco na rzeszowian, którzy przenieśli ciężar gry na połowę Górnika. Z rzutu wolnego groźnie uderzył Sebastien Thill, futbolówkę zdołał sparować Branislav Pindroch.
Minęło pół godziny rywalizacji i reprezentant Luksemburga zdecydował się na strzał z dystansu, także i tym razem górą okazał się golkiper „zielono-czarnych”.
Branislav Pindroch wyleciał z boiska
W 39. minucie czerwoną kartkę zarobił Pindroch, który poza polem karnym sfaulował dobiegającego do piłki Andreję Prokicia. Następnie ze stałego fragmentu gry znów przymierzył Thill, ale świeżo wprowadzony na boisko Adrian Kostrzewski nie dał się pokonać.
9 doliczonych minut przebiegało pod dyktando podopiecznych Marka Zuba. Z 20. metrów niecelnie uderzył Szymon Kądziołka. Z ostrego kąta niesygnalizowany strzał oddał Prokić, na posterunku był Kostrzewski. Tuż przed zmianą stron wrzutkę z lewej strony zamykał Patryk Warczak, lecz minimalnie się pomylił.
Była to ostatnia akcja w pierwszej odsłonie i zawodnicy Pavola Stano schodzili do szatni z jednobramkową przewagą.
Szybkie wyrównanie w drugiej połowie
Świetne otwarcie drugiej odsłony zaliczyli przyjezdni. Szymon Łyczko zagrał wzdłuż pola bramkowego a do wyrównania doprowadził wprowadzony po przerwie Tomasz Bała.
Rzeszowianie przejęli kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi i szukali drugiego gola. Uderzył Thill a miejscowych uratował rykoszet, po którym piłka nieznacznie minęła słupek.
Na 20 minut przed końcem regulaminowego czasu gry, w szesnastce Górnika znalazł się Krystian Wachowiak. W dogodnej sytuacji trafił wprost w bramkarza i w dalszym ciagu na tablicy wyników było 1-1.
Gola mogła strzelić Stal a zrobili to Górnicy
Choć goście przeważali to chwila nieuwagi w obronie mogła ich wiele kosztować. Sam na sam z bramkarzem znalazł się Fryderyk Janaszek, który nie trafił w światło bramki. Ostrzeżenie ze strony łęcznian nie otrzeźwiło biało-niebieskich, którzy w 84. minucie ponownie przegrywali.
Mimo, że goście rzucili się do ataków, to skończyło się tylko na biciu głową w mur. Na strzał rozpaczy tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego zdecydował się Benedykt Piotrowski, Kostrzewski nie musiał jednak interweniować i komplet punktów pozostał w Łęcznej.
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.