Fot. Newspix / CYFRASPORT
Sebastian Świderski podzielił się z nami swoimi refleksjami na temat zbliżających się igrzysk olimpijskich oraz przyszłości polskiej siatkówki.
- Panie prezesie, zbudował Pan potęgę kędzierzyńskiej Zaksy, do tego obecna reprezentacja Polski przegrywa pojedyncze mecze, śrubuje serie zwycięstw. W czym tkwi sekret Sebastiana Świderskiego?
- (Uśmiech). W czym tkwi sekret? O trzeba pytać ludzi, którzy są przy mnie. Nie jest to tajemnica, ale taka normalność - doświadczenie, które najpierw na boisku, później na ławce trenerskiej, następnie gdzieś jako dyrektor zarządzający, sportowy, gdzieś tam otrzymałem. Później staram się je przekładać na to, co widzimy teraz. Przede wszystkim trzeba dać ludziom pracować, trzeba znaleźć wspólny język z nimi, tak aby znali swoje miejsce i wiedzieli, za co odpowiadają w swojej pracy.
- Użył Pan słowa doświadczenie, chciałbym o nie zapytać. Jako zawodnik był Pan o krok, żeby przełamać klątwę półfinału, pamiętny rok 2008 i spotkanie z Włochami. Jakie dla Pana znaczenie ma teraz to, że jako najważniejsza osoba w polskiej siatkówce może Pan zapisać się w historii jako ten, który za którego czasów Polska zdobyła upragniony medal na igrzyskach olimpijskich?
- Nie myślę o tym. Na boisku było zupełnie inaczej, z boku jako trener było inaczej. Teraz jako prezes jest jeszcze inaczej. Najważniejsze jest dla mnie osiągać sukcesy i budować je z drużyną, ze sponsorami, z ludźmi, którzy są zaangażowani i przede wszystkim z kibicami.
To jest sukces nas wszystkich i trzeba na tej bazie budować coś nowego, bo pamiętajmy, że dzisiaj możemy triumfować, a za cztery lata ta ekipa najprawdopodobniej bardzo mocno się zmieni.
Więc już dzisiaj trzeba patrzeć na perspektywę następnych lat i o tym rozmawiać i nie zatrzymywać się na tym, co jest tu i dzisiaj, tylko właśnie budować nowe rzeczy.
- Wspomniał Pan o przyszłości. Gdyby miał Pan możliwość wypowiedzenia trzech życzeń, to jak one by zabrzmiały? Choćby i w kontekście Paryża.
- Przede wszystkim zdrowie. Zdrowie zawodników i zawodniczek, bo to jest najważniejsze, żeby nie było kontuzji, bo to jest klucz do ciężkiej pracy. Nie mówimy tutaj oczywiście o sukcesach, bo każdy by powiedział: złoty medal.
To jest zbyt proste, bo sport jest na tyle piękny i tyle daje emocji przez to, że nigdy nie ma możliwości wyłonienia zwycięzcy przed turniejem czy przed jakimkolwiek meczem, więc nie będę mówił tutaj o tych rzeczach.
Natomiast zdrowie jest na pewno najważniejsze. Cała logistyka i wszystko, co się dzieje wokół, żeby było na tyle sprawnie, żebyśmy nie musieli się martwić o to, czy przyjedzie sprzęt, czy będziemy mieli w czym grać, czy rzeczy dodatkowe, które mają dotrzeć na igrzyska się znajdą. Także i pokoje, które będą na tyle sprawne, że pomieszczą naszych zawodników w sensie długości, chociażby łóżek, czy będzie odpowiednia temperatura, klimatyzacja, bo wiemy dobrze, w jakim klimacie żyjemy,
Więc to są rzeczy wszystkie takie mniejsze, ale bardzo ważne, które na koniec mogą sprawić ten końcowy sukces. Więc życzyłbym sobie tylko, tak jak powiedziałem, zdrowia i żeby tych małych, drobnych problemów nie było.
Rozmawiał Radosław Dudek
Czytaj także
2024-07-14 12:17
Ireneusz Pietrzykowski: Wszystko zweryfikuje liga
2024-07-14 12:41
Zawodnik z drugiej ligi w Starze Starachowice
2024-07-14 16:18
Dwa nowe nabytki w Partyzancie Targowiska
Andree 2024-07-14 19:13:02
Szkoda miejsca na tak płytka rozmowę
Tymek 2024-07-14 22:42:54
Ale czego wymagac od Dudka słabinki jest niech wraca na trybuny gdzie siedział a nie bierzy się za coś co go przerwasta ot. Niech już Decowski albo Niemiec piszą
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.