Godnie z Ligą pożegnali się siatkarze Asseco Resovii. W meczu ostatniej kolejki fazy grupowej, rzeszowianie okazali się lepsi po tie-breaku od ITAS Trentino i tym samym, po niemal 50 latach, ponownie pokonali zespół z Włoch.
W spotkaniu 6. kolejki Ligi Mistrzów Asseco Resovia udała się do Włoch, by zmierzyć się z Trentino ITAS-em. Podopieczni Giampaolo Medeiego chcieli postawić się utytułowanym rywalom i kontynuować dobrą grę jaką pokazali przeciwko Projektowi Warszawa.
Przewaga Trentino od pierwszej piłki
Początek meczu należał do gospodarzy. Na lewym skrzydle niepodzielnie panował Alessandro Michieletto i było 6-2. Rzeszowianie grali nerwowo w przyjęciu, efektem tego były dwie punktowe zagrywki Kamila Rychlickiego, po których Trentino odjechało na 10-4. Serię atakującego przeciwników przerwał dopiero Yacine Louati. Kolejne akcje także w większości rozstrzygały się na korzyść zawodników Fabio Soli, których przewaga wynosiła w pewnym momencie 7 oczek, 16-9. Wysokie prowadzenie nieco uśpiło miejscowych i goście odrobili część strat za sprawą środkowych, zarówno Karol Kłos jak i Bartłomiej Mordyl kończyli swoje ataki i zrobiło się 14-19. Trener ITAS-u poprosił o czas i po powrocie na parkiet jego zespół wrócił na właściwe tory. Efektownym uderzeniem popisał się Jan Kozamernik, swoje dołożył Daniele Lavia i przy stanie 23-16 było wiadome, kto wygra tego seta. W końcówce z dobrej strony pokazał się Stephane Boyer, co pozwoliło Resovii na dobicie do 20-ego punktu.
Resovia nie dała sobie wydrzeć wygranej
Druga odsłona dobrze zaczęła się dla rzeszowian. Z drugiej linii udanie zaatakował Louati i już przy stanie 1-4 reagował opiekun gospodarzy. Francuski przyjmujący podwyższył prowadzenie swojego zespołu na 7-2, dwukrotnie przebijając się przez blok rywali. Następnie trwała walka punkt za punkt, Resovia poczynała sobie coraz śmielej i wykorzystywała nieporozumienia w szeregach rywali, tak jak przy ataku Klemena Cebulja na 11-6. Na trybunach Arena Trento zapadła konsternacja, gdy Mordyl popisał się blokiem na swoim vis-a-vis i przy wyniku 13-7 trener miejscowych miał wykorzystane obie przerwy. Wskazówki szkoleniowca ITAS-u przyniosły skutek i gospodarze zaczęli odrabiać straty, kolejnego asy posyłał Rychlicki, na prawym skrzydle zaciął się Boyer i na tablicy wyników zrobiło się 14-15. Rzeszowski coach zdecydował się na podwójną zmianę, dzięki czemu udało się zdjąć skrzydłowego rywali z zagrywki. Niewielki dystans pomiędzy obiema drużynami utrzymywał się przez kolejne minuty, cenny punkt na 22-19 dołożył francuski atakujący. Niestety w tej samej akcji z boiska musiał zejść Cebulj, który doznał urazu przy obronie. To oznaczało, że na środku z konieczności grał… Torey DeFalco. Amerykanin wcześniej zmienił Kłosa a z racji tego, że Resovia wykorzystała komplet zmian, to powrót środkowego nie był możliwy. Brązowym medalistom PlusLigi udało się dowieźć zwycięstwo do samego końca dzięki Louatiemu, który skończył decydujące piłki i ustalił wynik na 25-23.
Popis Toreya DeFalco w trzeciej partii
Wyrównana walka przeniosła się na otwarcie trzeciej partii. Rywali zaskoczył Łukasz Kozub, który „kiwką” wyprowadził swój zespół na prowadzenie 4-3. W odpowiedzi Michieletto zmylił rzeszowski blok i pozorując atak z drugiej linii, wystawił piłkę na czystej siatce do Lavii a ten dopełnił formalności, 7-5. W zespole gości pozostał na parkiecie DeFalco, tym razem na swoim nominalnej pozycji i wynik oscylował wokół remisu, 10-10. Po chwili trener rzeszowian… musiał dokonać kolejnej wymuszonej zmiany. Miłosz Wróbel zastąpił Mordyla, który nie mógł kontynuować rywalizacji. Nie przeszkodziło to jednak Resovii grać punkt za punkt z przeciwnikami. Ricardo Sbertoli posyłał sporo piłek do Rychlickiego, zaś po drugiej stronie za ofensywę odpowiadał Amerykanin do spółki z Boyer. Jankes dał przyjezdnym prowadzenie 21-19, po czym niemal w pojedynkę zakończył partię w polu zagrywki. Rzeszowianie wygrali do 20 i byli o krok od przełamania dlugoletniej serii bez wygranej z drużynami z Półwyspu Apenińskiego.
Trentino przyspieszyło w połowie czwartego seta
Goście rządzili i dzielili w decydującej partii
Decydującą partię od mocnego uderzenia rozpoczęli goście, prowadząc 5-2 po asach Louatiego i Boyer. Rzeszowski rozgrywający umiejętnie korzystał z Kłosa i DeFalco, do tego zatrzymał Giulio Magaliniego i na zmianę stron przyjezdni schodzili z wynikiem 8-4. Przewagę drużyny ze stolicy Podkarpacia podwyższył do pięciu oczek Louati i wygrana była coraz bliżej. Rzeszowian nie wybiło z rytmu nawet… światło, które zgasło podczas jednej z dłuższych wymian. Zwycięstwo Resovii przypieczętował z lewego skrzydła DeFalco. To właśnie Jankes został wybrany MVP tych zawodów.
Trentino ITAS - Asseco Resovia Rzeszów 2-3 (25-20, 23-25, 20-25, 25-20, 9-15)
Trentino ITAS: Riccardo Sbertoli, Daniele Lavia, Jan Kozamernik, Kamil Rychlicki, Alessandro Michieletto, Marko Podrascanin, Gabriele Laurenzano (L) oraz Wout D'Heer, Giulio Magalini.
Asseco Resovia Rzeszów: Łukasz Kozub, Yacine Louati, Karol Kłos, Stephen Boyer, Klemen Cebulj, Bartłomiej Kordyl, Paweł Zatorski (L) oraz Jakub Bucki, Fabian Drzyzga, Torey DeFalco, Adrian Staszewski, Miłosz Wróbel.
Radosław Dudek
Dudek k 2024-01-17 23:17:48
ŚWIETNIE ŚWIETNIE PO STOKROĆ ŚWIETNIE
1905 2024-01-18 00:21:27
Bravo Sovia!
~anonim 2024-01-18 06:27:45
Czym się podniecacie, zwykły mecz.
ANDY 2024-01-18 18:23:54
Drużyna rzeszowska to zlepek indywidualności, a nie zespół. Są pieniądze, a gdzie wyniki. Nie ma, gdyż jest źle skrojony team
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.