Na zdjęciu Anna Klufas przed jednym z meczów swojej drużyny (fot. Start Lisie Jamy)
Kobieta jako trener męskiej drużyny grającej w okręgówce to ewenement. Tym ewenementem jest Anna Klufas, która od kilku lat z powodzeniem prowadzi drużynę Startu Lisie Jamy grającej na co dzień w klasie O Jarosław. O specyfice pracy z mężczyznami i zamiłowaniu do piłki nożnej porozmawialiśmy z jedyną kobietą pracującą jako pierwszy trener drużyny na poziomie okręgowym lub wyższym na Podkarpaciu.
- Oficjalnie pełni Pani funkcję pierwszego trenera w drużynie Startu Lisie Jamy. Prowadzi Pani również treningi i ustala skład oraz taktykę na mecze?
- Dokładnie tak jest. Pełnię funkcję pierwszego trenera w drużynie Startu Lisie Jamy.
- Jaki jest podział obowiązków w praktyce?
- Nie mamy dokładnie podzielonych obowiązków. Wspólnie razem z moim asystentem ustalamy skład oraz taktykę. Treningi zazwyczaj również ustala i prowadzi mój asystent.
- Kobieta jako trener mężczyzn w piłce nożnej to ewenement. Jak zaczęła się Pani przygoda z piłką nożną. Pani sama grała w piłkę?
- Moja przygoda z futbolem zaczęła się od klasy podstawowej, gdzie zaczęłam się interesować piłką nożną, a także uprawiać ten sport. Jeździłam także na zawody kobiet w piłce nożnej. Tak właśnie zaczęła się moja przygoda z futbolem, która, trwa do dnia dzisiejszego i będzie trwała już na zawsze. To prawda, dużo osób dziwi się widząc kobietę jako trenera mężczyzn drużyny seniorów, ale ja już jestem do tego przyzwyczajona. Dla mnie to już nic nowego.
- Jak pani trafiła na kurs trenerski? Jaką ma Pani licencję?
- Na kurs trafiłam, gdy dowiedziałam się, że prezes wraz zarządem zaoferowali mi ofertę prowadzenia seniorów drużyny START Lisie Jamy. Wtedy nie miałam wyjścia i musiałam zrobić kurs, bo zostały już wprowadzone obowiązkowo licencje. Aktualnie posiadam licencję UEFA C.
- Jak Pani pracuje się z męską grupą ludzi?
- Kobiecie nie jest łatwo w środowisku męskim, dlatego też poprosiłam prezesa o to żebym sobie dobrała asystenta, bo na poziomie V ligi zaczęły się już schody. Potrzebowałam zewnątrz doświadczonych osób, a zarazem pomocy drugiej osoby czyli obytego asystenta.
- Zdarza się, że stoi Pani przy linii bocznej i krzyczy na sędziów lub piłkarzy?
- Mój asystent jest jednocześnie zawodnikiem i on obserwuje wszystko z pozycji boiska. Ja natomiast kontroluję wszystko przy linii bocznej. Wspólnie wyciągamy wnioski, ustalamy zmiany i taktykę. Oczywiście, że czasami krzyczę na sędziów i na piłkarzy, ale to specyfika mojej pracy.
- Prowadziła Pani wcześniej jakiś inny męski zespół?
- Nigdy wcześniej nie prowadziłam żadnego klubu. Start Lisie Jamy to mój pierwszy klub jaki prowadzę w roli pierwszego trenera, natomiast wcześniej pełniłam również rolę asystenta w tym klubie.
- Dlaczego w ogóle zajęła się tak męskim zajęciem, jakim jest bycie szkoleniowcem piłkarzy?
- Bardzo lubię ten sport. Chcę nabierać piłkarskiego doświadczenia, ciągle się rozwijać i podnosić umiejętności. Chcę, żeby klub z końca Polski zaistniał. Mamy nowy stadion, oświetlenie oraz siłownię, a także jeździmy na odnowę biologiczną. W tym roku zagramy sparingi z drużynami z trzeciej i czwartej ligi. Chcemy uczyć się od najlepszych i zdobywać doświadczenie, aby iść w górę.
- Jaki jest największy sukces Pani w dotychczasowej przygodzie trenerskiej?
- Moim największym sukcesem jest awans do klasy okręgowej z drużyną z Lisich Jam i zapisanie się w historii tego klubu. Po raz pierwszy w ponad 50-letniej historii awansowaliśmy do klasy okręgowej. Wcześniej nie dokonał tego żaden trener, który prowadził ten klub.
- Zajmujecie z ekipą Startu Lisie Jamy po rundzie jesiennej 11. miejsce. Jak Pani oceni tą rundę w wykonaniu swoich zawodników?
- Tą rundę oceniam na średnio udaną, ponieważ liczyłam na więcej. Po prostu nie mieliśmy szczęścia w niektórych meczach. Z tego powodu nasze miejsce w tabeli wygląda tak jak wygląda po rundzie jesiennej. Liczę na to, że wiosna będzie dla nas o wiele lepsza.
- Którego trenera styl najbardziej się Pani podoba i stara się Pani odwzorować w pracy z zawodnikami?
- Tak naprawdę nie wzoruję się na żadnym trenerze. Treningi oraz założenia taktyczne staram się ustalać z moim asystentem
- Macie w drużynie Ukraińców, Peruwiańczyka i Kolumbijczyka. Jak wygląda współpraca z taką grupą? Porozumiewacie się po angielsku?
- To prawda. Mamy obcokrajowców w drużynie, a dogadujemy się z nimi po polsku, bo potrafią mówić i rozumieją nas doskonale co do nich mówimy.
- Jak zawodnicy z Ameryki Południowej trafili do Lisich Jam?
- Chłopaki zostali nam poleceni i się sprawdzają. Dojeżdżają na treningi i mecze z Rzeszowa.
- Czego Pani życzyć w nadchodzącej rundzie?
- Przede wszystkim jak najmniej kontuzji w zespole, dużo strzelonych bramek, a mało straconych, utrzymania na kolejny sezon w klasie okręgowej, a w przyszłości może kiedyś awansu do czwartej ligi.
Rozmawiał Łukasz Guźda
Czytaj także
2024-01-08 20:10
Plan przygotowań Sokoła Nisko (zima 2024)
2024-01-08 22:01
Zmiany w sztabie szkoleniowym Wieczystej Kraków
2024-01-08 22:27
Stal Rzeszów zagra z Legią!
2024-01-09 12:21
Czołowy piłkarz blisko opuszczenia Resovii!
2024-01-09 13:06
Asseco Resovia pozyska nowego środkowego
2024-01-09 15:21
KS Wiązownica wrócił do treningów. Było dwóch testowanych
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.