Po zaciętych trzech setach, które rozstrzygały się w samych końcówkach bądź w grze na przewagi, dopiero w czwartej odsłonie siatkarze z Rzeszowa pokazali, która z ekip znajduje się wyżej w ligowej tabeli i zgarnęli pełną pulę.
W pojedynku 9. kolejki PlusLigi, siatkarze Asseco Resovii Rzeszów zmierzyli się z Indykpolem AZS Olsztyn. Dla rzeszowian była to okazja do powetowania sobie pierwszej porażki w sezonie, którą doznali w Jastrzębiu-Zdroju. Z kolei podopieczni Javiera Webera szukali sposobu na wyjście z dołka po dwóch ostatnich niepowodzeniach, gdzie w starciach z PGE Stal Nysą oraz Treflem Gdańsk nie zdołali zdobyć ani jednego seta. Dzisiejsze spotkanie miało także szczególne znaczenie dla amerykańskiego przyjmującego w barwach Resovii, Toreya DeFalco, który w poprzednich rozgrywkach zadebiutował na plusligowych parkietach właśnie w barwach olsztynian.
Początek spotkania za sprawą zagrywek Jakuba Buckiego należał do wicelidera tabeli. Atakujący rzeszowian pojawił się na linii serwisowej przy stanie 2-3 a opuścił dopiero przy 7-4. Klemen Čebulj nie chciał być gorszy od swojego klubowego kolegi i powiększył przewagę gospodarzy do sześciu oczek, 10-4. W odpowiedzi skutecznym atakiem i dwoma asami serwisowymi popisał się były zawodnik klubu ze stolicy Podkarpacia, Karol Butryn i dystans pomiędzy obiema ekipami spadł do zaledwie dwóch punktów, 10-8. Po chwili kontrę na punkt dla przyjezdnych zamienił Bartłomiej Lipiński i o czas poprosił opiekun miejscowych, Giampaolo Medei. Serię skrzydłowego „Akademików” przerwał dopiero Bucki i gospodarze mogli odetchnąć przy dwupunktowym prowadzeniu, 11-9. Skromna przewaga miejscowych utrzymywała się do stanu 16-15, do wyrównania doprowadził Lipiński.
Prawdziwy dzień konia miał na zagrywce Butryn który ustrzelił zagrywką Pawła Zatorskiego i to goście po raz pierwszy objęli prowadzenie, 18-17. To właśnie serwis był najsilniejszą bronią Indykpolu, Lipiński nie dał szans DeFalco i przy wyniku 20-19 o drugą przerwę poprosił szkoleniowiec gospodarzy. Wymiana ciosów trwała w najlepsze i żadna ze stron nie zamierzała odpuszczać. Pierwszą piłkę setową dał Resovii Bucki, w następnej akcji swój zespół wyratował Lipiński. W ostatecznym rozrachunku błędy pogrążyły zespół ze stolicy Warmii i Mazur. Najpierw w trudnej sytuacji piłki na stronę przeciwników nie zdołał przebić Lipiński, po czym w boisko nie trafił Butryn i rzeszowianie mogli się cieszyć ze zwycięstwa do 24.
Drugą odsłonę lepiej rozpoczęli zawodnicy Indykpolu. As serwisowy Moritza Karlitzka dał im dwupunktowe prowadzenie 3-1, które z czasem udało im się powiększyć po błędzie w ataku Jakuba Kochanowskiego, 10-7. W przeciwieństwie do poprzedniego seta mogła razić spora liczba błędów w wykonaniu rzeszowian, dzięki czemu goście utrzymywali bezpieczny dystans. Dwoma silnymi zagrywkami popisał się DeFalco, z wystawy na czystą siatkę skorzystał Thibault Rossard i to gospodarze prowadzili 16-15. Przyjezdni nie zamierzali jednak tanio sprzedawać skóry. Formę rzeszowskich przyjmujących sprawdził Robbert Andringa a przechodzącą piłkę zamienił na punkt Lipiński i ponownie na prowadzeniu znaleźli się olsztynianie, 18-17.
W odpowiednim momencie przebudził się Bucki, jego silne zagrywki zmusiły do błędów siatkarzy z Olsztyna i to Resovia prowadziła 20-18. Na podwójną zmianę zdecydował się trener Medei i był to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Przy serwisach Rossarda, kontry skończyli Maciej Muzaj wraz z Kozamernikiem i rzeszowianom brakowało już tylko dwóch punktów do szczęścia, 23-19. Kolejną punktową zagrywkę zapisał na swoim koncie Butryn i straty Indykpolu zmalały do dwóch oczek, 23-21. Pierwszego setbola gospodarze zawdzięczają DeFalco, któremu nie zadrżała ręka przy potrójnym bloku przeciwników. Nadzieję w serca swojego zespołu wlał Lipiński, jego atomowe zagrywki wprowadziły spory popłoch w linii przyjęcia rzeszowskiego zespołu. Olsztyński przyjmujący nie bał się zaryzykować przy wyniku 23-24, na szczęście dla gospodarzy całą zabawę zakończył Amerykanin, wykorzystując blok rywali i już tylko jedna partia dzieliła miejscowych od zgarnięcia pełnej puli.
Rzeszowski przyjmujący „wysokiego C” otworzył trzeciego seta. Po jego dwóch asach serwisowych, Resovia objęła prowadzenie 3-0 i wydawało się, że będzie kontrolować przebieg wydarzeń boiskowych. Nic bardziej mylnego. Olsztynianie błyskawicznie doprowadzili do remisu, 5-5, w czym niemały udział miał Mateusz Poręba. Także i drugi z olsztyńskich środkowych, Szymon Jakubiszak, robił swoje w ataku i goście szli punkt za punkt z Resovią. Co więcej, wysoki poziom na zagrywce utrzymał Butryn i z czasem to Indykpol wyszedł na prowadzenie, 11-9.
Przewagę Indykpolu powiększył Karlitzek i przy stanie 13-16 to opiekun miejscowych musiał prosić o czas. Przerwa nie wybiła z rytmu gości, którzy jeszcze bardziej podkręcili tempo i po asie serwisowym Butryna oddali się od rzeszowian na cztery oczka, 20-16. Kolejny punkt także zdobył atakujący olsztyńskiej ekipy i Indykpol był tylko o krok zapisania trzeciej partii na swoją korzyść. W tym momencie gra „Akademików” się załamała a rzeszowianie rzucili się do odrabiania strat, doprowadzili nawet do stanu 22-23. Na wyrównanie jednak zabrakło im czasu. Cenny punkt i zarazem piłkę setową zdobył Karlitzek, po chwili ten sam zawodnik przepchał rzeszowski blok i goście triumfowali do 23.
Równie zażarta walka trwała w kolejnej odsłonie. Siatkarzom z Rzeszowa udawało się odskoczyć na dwa punkty, jak choćby za sprawą Kochanowskiego, ale olsztynianie momentalnie doprowadzali do wyrównania, 7-7. Miejscowi odskoczyli na trzypunktowe prowadzenie dzięki Buckiemu, który zablokował Lipińskiego, 13-10. Po chwili sytuacja powtórzyła się i jak się okazało był to kluczowy moment czwartej partii i zarazem całego spotkania. Niesienie dopingiem publiczności rzeszowianie wrzucili wyższy bieg i po atakach Rossarda oraz DeFalco odskoczyli na siedem punktów, 21-14. Kolejne trzy oczka padły jednak łupem Indykpolu i przy stanie 21-17 to trener Medei musiał wziąć czas. Tym razem gospodarze nie pozwolili olsztynianom na powrót do gry. Mecz zakończył atak Kochanowskiego, rzeszowianie okazali się w ostatecznym rozrachunku lepsi o pięć oczek, 25-20.
MVP trafiło do rąk TJa DeFalco.
Asseco Resovia Rzeszów - Indykpol AZS Olsztyn 3-1 (
Asseco Resovia Rzeszów: Fabian Drzyzga, Torey DeFalco, Jakub Kochanowski, Jakub Bucki, Klemen Čebulj, Jan Kozamernik, Paweł Zatorski (L) oraz Thibault Rossard, Maciej Muzaj, Michał Kędzierski.
Indykpol AZS Olsztyn: Joshua Tuaniga, Moritz Karlitzek, Szymon Jakubiszak, Karol Butryn, Bartłomiej Lipiński, Mateusz Poręba, Jakub Ciunajtis (L) oraz Robbert Andringa, Kamil Szymendera, Jan Król, Kuba Hawryluk.
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.