2022-11-12 17:08:00

Ależ walka na Podpromiu! Asseco Resovia wróciła na zwycięską ścieżkę

fot. Asseco Resovia Rzeszów
fot. Asseco Resovia Rzeszów

Po zaciętych trzech setach, które rozstrzygały się w samych końcówkach bądź w grze na przewagi,  dopiero w czwartej odsłonie siatkarze z Rzeszowa pokazali, która z ekip znajduje się wyżej w ligowej tabeli i zgarnęli pełną pulę.

W pojedynku 9. kolejki PlusLigi, siatkarze Asseco Resovii Rzeszów zmierzyli się z Indykpolem AZS Olsztyn. Dla rzeszowian była to okazja do powetowania sobie pierwszej porażki w sezonie, którą doznali w Jastrzębiu-Zdroju. Z kolei podopieczni Javiera Webera szukali sposobu na wyjście z dołka po dwóch ostatnich niepowodzeniach, gdzie w starciach z PGE Stal Nysą oraz Treflem Gdańsk nie zdołali zdobyć ani jednego seta. Dzisiejsze spotkanie miało także szczególne znaczenie dla amerykańskiego przyjmującego w barwach Resovii, Toreya DeFalco, który w poprzednich rozgrywkach zadebiutował na plusligowych parkietach właśnie w barwach olsztynian.

Początek spotkania za sprawą zagrywek Jakuba Buckiego należał do wicelidera tabeli. Atakujący rzeszowian pojawił się na linii serwisowej przy stanie 2-3 a opuścił dopiero przy 7-4. Klemen Čebulj nie chciał być gorszy od swojego klubowego kolegi i powiększył przewagę gospodarzy do sześciu oczek, 10-4. W odpowiedzi  skutecznym atakiem i dwoma asami serwisowymi popisał się były zawodnik klubu ze stolicy Podkarpacia, Karol Butryn i dystans pomiędzy obiema ekipami spadł do zaledwie dwóch punktów, 10-8. Po chwili kontrę na punkt dla przyjezdnych zamienił Bartłomiej Lipiński i o czas poprosił opiekun miejscowych, Giampaolo Medei. Serię skrzydłowego „Akademików” przerwał dopiero Bucki i gospodarze mogli odetchnąć przy dwupunktowym prowadzeniu, 11-9. Skromna przewaga miejscowych utrzymywała się do stanu 16-15, do wyrównania doprowadził Lipiński.

Prawdziwy dzień konia miał na zagrywce Butryn który ustrzelił zagrywką Pawła Zatorskiego i to goście po raz pierwszy objęli prowadzenie, 18-17. To właśnie serwis był najsilniejszą bronią Indykpolu, Lipiński nie dał szans DeFalco i przy wyniku 20-19 o drugą przerwę poprosił szkoleniowiec gospodarzy. Wymiana ciosów trwała w najlepsze i żadna ze stron nie zamierzała odpuszczać. Pierwszą piłkę setową dał Resovii Bucki, w następnej akcji swój zespół wyratował Lipiński. W ostatecznym rozrachunku błędy pogrążyły zespół ze stolicy Warmii i Mazur. Najpierw w trudnej sytuacji piłki na stronę przeciwników nie zdołał przebić Lipiński, po czym w boisko nie trafił Butryn i rzeszowianie mogli się cieszyć ze zwycięstwa do 24.

Drugą odsłonę lepiej rozpoczęli zawodnicy Indykpolu. As serwisowy Moritza Karlitzka dał im dwupunktowe prowadzenie 3-1, które z czasem udało im się powiększyć po błędzie w ataku Jakuba Kochanowskiego, 10-7. W przeciwieństwie do poprzedniego seta mogła razić spora liczba błędów w wykonaniu rzeszowian, dzięki czemu goście utrzymywali bezpieczny dystans. Dwoma silnymi zagrywkami popisał się DeFalco, z wystawy na czystą siatkę skorzystał Thibault Rossard i to gospodarze prowadzili 16-15. Przyjezdni nie zamierzali jednak tanio sprzedawać skóry. Formę rzeszowskich przyjmujących sprawdził Robbert Andringa a przechodzącą piłkę zamienił na punkt Lipiński i ponownie na prowadzeniu znaleźli się  olsztynianie, 18-17.

W odpowiednim momencie przebudził się Bucki, jego silne zagrywki zmusiły do błędów siatkarzy z Olsztyna i to Resovia prowadziła 20-18. Na podwójną zmianę zdecydował się trener Medei i był to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Przy serwisach Rossarda, kontry skończyli Maciej Muzaj wraz z Kozamernikiem  i rzeszowianom brakowało już tylko dwóch punktów do szczęścia, 23-19. Kolejną punktową zagrywkę zapisał na swoim koncie Butryn i straty Indykpolu zmalały do dwóch oczek, 23-21. Pierwszego setbola gospodarze zawdzięczają DeFalco, któremu nie zadrżała ręka przy potrójnym bloku przeciwników. Nadzieję w serca swojego zespołu wlał Lipiński, jego atomowe zagrywki wprowadziły spory popłoch w linii przyjęcia rzeszowskiego zespołu. Olsztyński przyjmujący nie bał się zaryzykować przy wyniku 23-24, na szczęście dla gospodarzy całą zabawę zakończył Amerykanin, wykorzystując blok rywali i już tylko jedna partia dzieliła miejscowych od zgarnięcia pełnej puli.

Rzeszowski przyjmujący „wysokiego C” otworzył trzeciego seta. Po jego dwóch asach serwisowych, Resovia objęła prowadzenie 3-0 i wydawało się, że będzie kontrolować przebieg wydarzeń boiskowych. Nic bardziej mylnego. Olsztynianie błyskawicznie doprowadzili do remisu, 5-5, w czym niemały udział miał Mateusz Poręba. Także i drugi z olsztyńskich środkowych, Szymon Jakubiszak, robił swoje w ataku i goście szli punkt za punkt z Resovią. Co więcej, wysoki poziom na zagrywce utrzymał Butryn i z czasem to Indykpol wyszedł na prowadzenie, 11-9.

Przewagę Indykpolu powiększył Karlitzek i przy stanie 13-16 to opiekun miejscowych musiał prosić o czas. Przerwa nie wybiła z rytmu gości, którzy jeszcze bardziej podkręcili tempo i po asie serwisowym Butryna oddali się od rzeszowian na cztery oczka, 20-16. Kolejny punkt także zdobył atakujący olsztyńskiej ekipy i Indykpol był tylko o krok zapisania trzeciej partii na swoją korzyść. W tym momencie gra „Akademików” się załamała a rzeszowianie rzucili się do odrabiania strat, doprowadzili nawet do stanu 22-23. Na wyrównanie jednak zabrakło im czasu. Cenny punkt i zarazem piłkę setową zdobył Karlitzek, po chwili ten sam zawodnik przepchał rzeszowski blok i goście triumfowali do 23.

Równie zażarta walka trwała w kolejnej odsłonie. Siatkarzom z Rzeszowa udawało się odskoczyć na dwa punkty, jak choćby za sprawą Kochanowskiego, ale olsztynianie momentalnie doprowadzali do wyrównania, 7-7. Miejscowi odskoczyli na trzypunktowe prowadzenie dzięki Buckiemu, który zablokował Lipińskiego, 13-10. Po chwili sytuacja powtórzyła się i jak się okazało był to kluczowy moment czwartej partii i zarazem całego spotkania. Niesienie dopingiem publiczności rzeszowianie wrzucili wyższy bieg i po atakach Rossarda oraz DeFalco odskoczyli na siedem punktów, 21-14. Kolejne trzy oczka padły jednak łupem Indykpolu i przy stanie 21-17 to trener Medei musiał wziąć czas. Tym razem gospodarze nie pozwolili olsztynianom na powrót do gry. Mecz zakończył atak Kochanowskiego, rzeszowianie okazali się w ostatecznym rozrachunku lepsi o pięć oczek, 25-20.

MVP trafiło do rąk TJa DeFalco.

Asseco Resovia Rzeszów - Indykpol AZS Olsztyn 3-1 (26-24, 25-23, 23-25, 25-20)

Asseco Resovia Rzeszów: Fabian Drzyzga, Torey DeFalco, Jakub Kochanowski, Jakub Bucki, Klemen Čebulj, Jan Kozamernik, Paweł Zatorski (L) oraz Thibault Rossard, Maciej Muzaj, Michał Kędzierski.

Indykpol AZS Olsztyn: Joshua Tuaniga, Moritz Karlitzek, Szymon Jakubiszak, Karol Butryn, Bartłomiej Lipiński, Mateusz Poręba, Jakub Ciunajtis (L) oraz Robbert Andringa, Kamil Szymendera, Jan Król, Kuba Hawryluk.

Czytaj także

Komentarze

Komentarze: 0

Rozwiąż działanie =

Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.

Czytaj następny news zamknij