W ostatnim tegorocznym spotkaniu Asseco Resovia Rzeszów udała się do Lubina, gdzie zmierzyła się z miejscowym Cuprum. Dla gospodarzy była to okazja, by wskoczyć do czołowej ósemki, z kolei rzeszowianie chcieli, by debiut ich nowego trenera, Marcelo Mendeza, okazał się zwycięski, co nie udało się pięciu (!) jego poprzednikom.
Pojedynek rozpoczął się od udanego ataku Remigiusza Kapicy, po chwili do wyrównania doprowadził Jakub Kochanowski. Początkowo gra toczyła się punkt za punkt, przy czym więcej szans na zdobycie punktów zmarnowali miejscowi, którzy po autowych atakach Kapicy przegrywali 4-6. To właśnie gra na kontrze była zmorą podopiecznych Pawła Ruska. Maciej Waliński został zablokowany przez Sama Deroo, następnie ten sam zawodnik pocelował zagrywką Kamila Szymurę i goście zaczęli odjeżdżać.
Kiedy kontrę na potrójnym bloku wykorzystał Klemen Cebulj, rzeszowianie prowadzili 10-6 i o czas poprosił trener gospodarzy. Przerwa podziałała mobilizująco na zawodników Cuprum, serwisu Floriana Krage nie przyjął Cebulj i goście byli lepsi już tylko o dwa punkty, 8-10. Jednak nie zrobiło to większego wrażenia na przyjezdnych, którzy dzięki punktowej zagrywce Kochanowskiego i bloku Jana Kozamernika na Pawle Pietraszce, błyskawicznie odskoczyli na pięć punktów 8-13.
W środkowej fazie pierwszego seta Asseco Resovia nie pozwalała gospodarzom na rozwinięcie skrzydeł. Kluczem do tego było wykorzystywanie pierwszej akcji, dzięki czemu rzeszowianie utrzymywali kilkupunktową przewagę. Przy stanie 12-17 o kolejną przerwę poprosił trener miejscowych, jednak nie przyniosła ona zamierzonych wyników. Kiedy skutecznie na podwójnym bloku zaatakował Maciej Muzaj, prowadzenie gości wynosiło już 6 punktów, 13-19 i stało się jasne, że tylko jakiś kataklizm mógł ich pozbawić zwycięstwa w tej partii.
Trochę emocji pojawiło się w końcówce, kiedy w aut zaatakował Muzaj i Cuprum przegrywało już tylko 19-22, jednak było to wszystko na co było stać gospodarzy. Z dobrej strony pokazał się rzeszowski blok, który zatrzymał Wojciecha Ferensa oraz Kapicę i dzięki temu przyjezdni zwyciężyli w pierwszej odsłonie do 20.
Świetne zagrywki Ferensa na poczatku drugiej partii, po których przyjezdni nie potrafili wyprowadzić skutecznego ataku, dały prowadzenie miejscowym 3-0. Swoje w tym elemencie dołożył także Kapica i przy prowadzeniu 6-2, o czas poprosił opiekun gości. Pozwoliło to przyjezdnym odrobić część strat, udany atak po ciasnym skosie Deroo zniwelował przewagę gospodarzy do zaledwie jednego punktu, 7-6.
Miejscowi długo nie pozwolili jednak przyjezdnym na doprowadzenie do wyrównania, kiedy skutecznie zaatakował Waliński ich przewaga wynosiła trzy punkty, 13-10 i wydawało się, że kontrolują wydarzenia na parkiecie. Nic bardziej mylnego- skuteczna gra skrzydłowych Resovii oraz punktowa zagrywka Kochanowskiego doprowadziły do stanu po 17 i tym razem to trener gospodarzy musiał poprosić o czas. Po chwili na placu gry pojawił się Kamil Maruszczyk i był to przysłowiowy "strzał w dziesiątkę".
Lubiński przyjmujący ustrzelił zagrywką Pawła Zatorskiego, dzięki czemu Cuprum prowadziło 19-17. Miejscowi nie utrzymali długo tego prowadzenia, Cebulj trafił zagrywką w Kapicę i na tablicy wyników widniał remis po 20. Zwiastowało to olbrzymie emocje w końcówce i tak też się stało. Na atak Kochanowskiego odpowiedział Ferens i wynik brzmiał 22:22. Następnie błysnął w ataku Deroo, który nie dał żadnych szans w bloku Masahiro Sekicie, ale znów do wyrównania doprowadził przyjmujący lubinian. Więcej zimnej krwi w następnych akcjach zachowali miejscowi, którzy dzięki dobrej grze w relacji blok-obrona i atakach Kapicy oraz Ferensa wygrali drugiego seta do 23.
Trzecia odsłona rozpoczęła się od bloku na Kapicy, rzeszowianie nie wykorzystali później okazji do podwyższenia prowadzenia, na pojedynczym bloku nie popisał się Muzaj, którego atak podbili gospodarze i za sprawą Walińskiego doprowadzili do wyrównania. Następnie trwała walka punkt za punkt, przy czym sporo punktów lubinian zostało im podarowanych przez siatkarzy gości, którzy nie grzeszyli celnością zza linii
Po punktowej zagrywce Fabiana Drzyzgi goście objęli prowadzenie 13-14 i o pierwszą przerwę poprosił szkoleniowiec miejscowych. Przyniosło to zamierzony skutek, skuteczny atak Krage i punktowa zagrywka Ferensa sprawiły, że to Cuprum było lepsze o jedno oczko. Po chwili asem serwisowym popisał się Deroo i to goście wygrywali 15-16.
Następna wymiana przyniosła pierwszą kontrowersję, rzeszowianie mieli pretensje do arbitra o to, że nie odgwizdał nieczystej wystawy a żółtą kartką został ukarany Zatorski. Nie wyprowadziło to jednak podopiecznych Mendeza z równowagi, którzy dzięki atakom Cebulja utrzymywali skromne prowadzenie. Słoweński skrzydłowy nie popisał się jednak w przyjęciu, kiedy to dał się zaskoczyć skrótowi Sekity. Dzięki temu to gospodarze wyszli na prowadzenie 21-20 czym zmusili do wzięcia czasu trenera rzeszowian. Podobnie jak w poprzednim secie doszło do emocjonującej końcówki, miejscowi mieli kilka piłek setowych, z których obronną ręką wychodzili przyjezdni. Sytuacja zmieniła się przy stanie 26-26, kiedy to kontrę wykorzystał Deroo i to goście byli o krok od wyjścia na prowadzenie. Ostatecznie więcej szczęścia było po stronie Resovii, autowy atak Kapicy zakończył tę partię wynikiem 27-29.
Podobnie jak poprzedni, czwarty set zaczął się od prowadzenia gospodarzy 3-0, w czym spory udział miały serwisy Ferensa. Przewaga miejscowych urosła do czterech punktów po punktowej zagrywce Walińskiego i błędom rzeszowian, którzy dwukrotnie wpadli w siatkę w bloku, 7-3. Kilkupunktowy dystans pomiędzy obiema drużynami utrzymywał się przez kilka następnych akcji. Kiedy udanie zaatakował Kapica, Cuprum prowadziło już 14-9 i o czas poprosił szkoleniowiec gości.
Na parkiecie pojawili się Jakub Bucki wraz z Pawłem Woickim, co znacząco nie wpłynęło na wydarzenia boiskowe, gospodarze nie pozwalali rzeszowianom na choćby minimalne odrobienie strat. Do czasu- duet Kozamernik-Bucki zatrzymał Walińskiego, po chwili słoweński środkowi wykorzystał kontrę i rzeszowianie zbliżyli się na jeden punkt, 20-19. Przerwa na życzenie opiekuna "miedziowych" nie zatrzymała Resovii, skutecznie zaatakował Cebulj i goście doprowadzili do wyrównania, po 20. Po chwili dwukrotnie na rzeszowski blok ponownie nadział się Waliński i to goście objęli prowadzenie 21-23, które dowieźli do samego końca. Wygraną rzeszowianom zapewniło dotknięcie siatki w szeregach gospodarzy. Tym samym udanie swoją rzeszowską przygodę zainaugurował Marcelo Mendez, którego czeka jednak sporo pracy w najbliższych tygodniach.
MVP spotkania został Sam Deroo.
Cuprum Lubin - Asseco Resovia 1-3 (20-25, 25-23, 27-29, 23-25)
Cuprum Lubin:
Remigiusz Kapica, Masahiro Sekita, Wojciech Ferens, Michał Waliński, Paweł Pietraszko, Florian Krage, Kamil Szymura, Przemysław Stępień, Kamil Maruszczyk, Grzegorz Bociek, Dawid Gunia.
Asseco Resovia:
Sam Deroo, Klemen Cebulj, Fabian Drzyzga, Maciej Muzaj, Jan Kozamernik, Jakub Kochanowski, Paweł Zatorski, Jakub Bucki, Paweł Woicki, Timo Tammemaa.
Dżastin Bimber 2021-12-31 15:34:15
Nowa miotła po zamiatała :)
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.