Jan Madej uważa, że na stadionie Miejskim w Rzeszowie może w bezpiecznie żużel oglądać 3 tysiące kibiców. (fot. RzTŻ Rzeszów)
- Na zwykłą grypę umiera co roku 6 milionów ludzi. Na raka umiera w Polsce rocznie 50 tysięcy ludzi. Na malarię umiera kilka milionów ludzi w Afryce - mówi nam Jan Madej. Prezes RzTŻ-u Rzeszów opowiedział o tym jak wygląda praca w klubie, jak jego zdaniem powinien wyglądać sezon 2020 oraz dziękuje za wsparcie dla kibiców z Rzeszowa.
- Jak wygląda teraz praca w klubie od czasu, kiedy to się zaczęło?
- Zmniejszyliśmy godziny pracy, otwarcia, i tym składem który mamy wymieniamy się rotacyjnie chodząc do pracy. Robimy to, co trzeba przygotować, czyli szukamy osób funkcyjnych, pracujemy nad pozyskiwaniem sponsorów, chociaż to nie jest w tej chwili łatwe.
- Jak się ma sprawa z zawodnikami? Jesteście z nimi w stałym kontakcie?
- Tak, staramy się utrzymywać z nimi stały kontakt. Osobiście z kilkoma utrzymuję kontakt telefoniczny. Ze względu na barierę językową kontakt z zagranicznymi zawodnikami jest nieco trudniejszy. Staramy się jednak utrzymywać „ducha zespołu”.
- Co oni w tym momencie robią? Jak wygląda ich dzień?
- Generalnie są bardzo rozczarowani, że sezon nie ruszył. Pracują nad formą, próbują zapełnić czas różnego rodzaju zajęciami, motory po kilka razy skręcają i rozkręcają (śmiech). Wszyscy jesteśmy rozczarowani, nikt nie był na to przygotowany. Nie mamy pomysłu jak to zrobić, każdy próbuje na swój sposób się realizować.
- Wiemy, że Kenneth Hansen wyjechał na tor w Danii. Czy inni też szukają alternatyw, żeby próbować jeździć na torach?
- Ci, którzy mogą, to jeżdżą, natomiast nasi zawodnicy niestety nie mogą. Na razie wielkim znakiem zapytania jest to czy w ogóle zagraniczni zawodnicy będą jeździć w Polsce. Do póki nie zmienią się przepisy dotyczące obowiązkowej dwutygodniowej kwarantanny ich przyjazd do Polski nie jest pewny. Który klub stać na to, aby w obecnej sytuacji opłacić zawodnikom hotel przez 2 tygodnie?
- Jak wygląda kwestia finansowa? Płaciliście już coś zawodnikom czy jeszcze się wstrzymujecie?
- Wszystkie umowy kontraktowe zapłaciliśmy. Nie mamy żadnych zaległości i na bieżąco wszystko regulujemy. Zostało nam jeszcze trochę pieniędzy, więc myślę, że pod tym względem, jako klub jesteśmy dobrze postrzegani przez zawodników.
- Na pewno mieliście umowy dotyczące punktów. Czy rozważaliście sytuację, że gdyby sezon ruszył to trzeba było by wprowadzić obniżki?
- Żeby zacząć rozmowy na temat obniżek, trzeba postawić pytanie czy w ogóle ruszy liga. Jeśli decyzją GKSŻ-u liga ruszy bez kibiców to znaczy, że nie będą mogli wchodzić na stadion i nie będziemy mieć pomocy np. ze strony telewizji, która będzie nam płaciła za transmisje meczów, to żaden klub tego finansowo nie udźwignie. Konieczne więc będą negocjacje wynagrodzeń biegopunktowych z zawodnikami. Jednak na ten moment nie możemy o tym mówić, bo nie ma żadnych konkretów. Padają różne daty. Ekstraliga ma się rozpocząć 12 czerwca, a my jesteśmy zmuszeni czekać na decyzje, te odgórne. Postawię panu tu takie pytanie: na ten moment do kościoła może wejść jedna osoba, jeśli powierzchnia jest dwunastometrowa. Czym się różni przebywanie w kościele od przebywania na stadionie?
- Stadion to otwarta przestrzeń…
- Dokładnie, czyli na nasz stadion moglibyśmy wpuścić trzy tysiące ludzi, zachowując obowiązujące zasady bezpieczeństwa.
- Wydaje mi się, że do tego powinniśmy dążyć...
- Cały czas mówię, że Rzeszów ma handicap jeśli chodzi o powierzchnię. Moglibyśmy rozsadzić kibiców w bezpiecznej odległości, możemy zapewnić wejście przez kilka bram, bo mamy ich chyba z osiem, więc ja nie widzę tu problemu. Problem się jednak nasuwa taki, przykładowo: jedzie zawodnik w biegu i ma defekt motocykla. Musi do niego wybiec mechanik. I czy w tym momencie oni są za blisko siebie czy mogą bezpiecznie przebywać w takiej odległości ? W autobusach na przykład pasażer przechodzi obok pasażera. Widzę również, że są remontowane drogi. Przecież tam jest bezpośredni kontakt między pracownikami…
- Tak jest. Powinniśmy traktować wszystkich tak samo i sezon powinien się odbyć z zachowaniem bezpieczeństwa.
- No tak. Wie pan, tych pytań jest bardzo dużo, na wiele z nich nie ma odpowiedzi i właściwie można jeszcze cytować inne stwierdzenia. Nie ma kompetentnej odpowiedzi rządu, bo to rząd tak naprawdę namieszał. Mówiono, że będą różne rozwiązania, ale tych rozwiązań nie ma, albo nie są one wprost powiedziane. Nie wiem czy pan potrafiłby w tej chwili sformułować przepisy, które cokolwiek zezwalają. Zakłada pan maskę, może pan jeździć po mieście z kolegą, koleżanką czy nawet pięcioma kolegami i nikomu to nie przeszkadza. A wejście na stadion jest zabronione. To jaka to jest logika?
- Macie kontakt z PZMotem? Czy są już zaplanowane jakieś scenariusze?
- Cały czas pracujemy nad rozwiązaniami, bo wszystkim zależy na tym, aby ta liga ruszyła. Jeżeli tak się nie stanie, to podejrzewam, że ciężko będzie tą maszynę ruszyć w następnym roku od samego początku.
- Też tak sądzę. Czyli musimy zrobić wszystko, aby sezon 2020 ruszył...
- Dokładnie. Ja mam nawet przekonanie takie wewnętrzne, że gdyby Rzeszowskie Towarzystwo Żużlowe nie podjęło starań, aby odbudować klub, to za rok nie byłoby już ludzi do tego, żeby to mogło się jakoś dźwignąć.
- Wiele też się mówi, że sezon mógłby ruszyć bez kibiców. Czy widzicie w ogóle sens?
- My, jako zarząd RztŻ, mamy swoje stanowisko, które mówi jasno: dla nas kibice powinni być obecni. Chyba, że ktoś lub coś, jakaś „złota rączka”, zrekompensuje nam utracone przychody, bo w innym przypadku nie jesteśmy w stanie tego sezonu odjechać. Budżety klubów liczą wpływy z biletów na poziome 30% w skali całego budżetu. W naszym przypadku jest to około 500 000 złotych. I teraz proszę mi powiedzieć, jak ja mam „znaleźć” taką kwotę?
- Mianowicie, co pan sądzi o decyzji rządu w sprawie zamykania wszystkich miejsc publicznych? Jakie pan ma zdanie w tej kwestii?
- Jak w ogóle zaczęła się cała sprawa z tym wirusem, to ja mówiłem wszystkim swoim rozmówcom, że na zwykłą grypę umiera co roku 6 milionów ludzi. Wiadomo, że mówimy tu w skali światowej, więc te 6 milionów nie robi na nikim wrażenia. Na raka umiera w Polsce rocznie 50 tysięcy ludzi. Na malarię umiera kilka milionów ludzi w Afryce. Czy ktoś się przejmuje tą sprawą?
- Co z torem? Czy są jakieś prace na nim wykonywane? Jak to wygląda?
- Rozsypaliśmy glinkę i to było 13 lub 14 marca, a od 15 marca zabroniono wychodzić z domu i stadion został zamknięty. W związku z tym nie możemy nic zrobić. Glinka, która została wysypana w tym momencie sobie „leży i odpoczywa”. Generalnie rzecz biorąc były prace na torze, Janusz Stachyra ich wszystkich dopilnował i twierdzi, że tor jest do jazdy, więc jak tylko otworzą, to można odpalać motocykle i startować.
- Przed sezonem mówiło się, że zewnetrzna firma będzie dbać o tor. Ten jednak wciąż jest pod opieką Janusza Stachyry. Jak to się stało?
- Tak, przetarg na przygotowanie toru wygrała firma zewnętrzna. Niestety, miasto źle sformułowało przetarg i z tego powodu zrobiło się zamieszanie. Według umowy przygotowanej przez urzędników firma, która wygrała przetarg może wyznaczyć swojego toromistrza. Natomiast przepisy Polskiego Związku Motorowego, a w przypadku zawodów żużlowych one są nadrzędne mówią jednoznacznie, że toromistrza wyznacza organizator zawodów. Nie ma innych przepisów, są tylko przepisy PZM. Czyli nie może być tak, że ta osoba będzie na przykład wyznaczona przez firmę, która tam działa, bo wygrała przetarg. W naszym przypadku ta firma zrozumiała jaki jest błąd w przepisach. My trochę uratowaliśmy urzędników i mieliśmy podpisywać porozumienie, jednak niestety przeszkodziła nam kwarantanna i zamknięcie stadionu. Wszystko zostało zawieszone przez brak czasu. A nikt nie podpisze z nami umowy na przygotowanie, jeśli sam nie ma umowy na wykonywanie. Dlatego po prostu zawisło to w powietrzu. Na tą chwilę wygląda to tak, że tylko RzTŻ może wskazać toromistrza, więc wiadomo, że nie możemy wskazać toromistrza obcej firmy czy kogoś obcego, tylko możemy wskazać swojego. Dlatego my będziemy przygotowywać tor, będziemy podwykonawcą.
- Czyli wszystko się skończyło dobrze.
- Tak, pozytywnie. Ale tak jak powiedziałem, zawalili urzędnicy…
- No to może na koniec chce pan coś przekazać kibicom żużla w Polsce, a szczególnie w Rzeszowie?
- Chcę przede wszystkim podziękować za wsparcie, jakie otrzymujemy każdego dnia. Mam tu na myśli Facebooka, gdzie widzę aktywność i zaangażowanie w nasze działania, w dobre słowo. Zdarzają się oczywiście też negatywne komentarze, ale przy tylu osobach, które czynnie uczestniczą „facebookowym życiu” RzTŻ-u to jest to naprawdę mały procent ludzi, którzy nie zrozumieli do końca naszej idei i mają do nas pretensje. Zdecydowana większość jest jednak pozytywna. Więc jeszcze raz, bardzo dziękuję kibicom, których traktujemy jak ósmego zawodnika.
Rozmawiał Maciej Decowski-Niemiec
Czytaj także
2020-04-25 13:40
Rozgrywki ligowe wracają końcem maja. Jest oficjalna decyzja!
2020-04-25 09:56
Szymon Grabowski, trener Resovii: Mamy dość siedzenia w domu
2020-04-27 08:55
Developres SkyRes Rzeszów odkryje dziś trzecią kartę
2020-04-27 11:32
Nowy sponsor w Stali Rzeszów. Piłkarze wracają do treningów
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.