Czy Marcin Jędrzejewski będzie krajowym liderem Wilków Krosno? (fot. Wilki)
Marcin Jędrzejewski w sezonie 2019 wywlaczył awans z Polonią Bydgoszcz. W kolejnym sezonie będzie jeździł w Wilkach Krosno i ten zespół ma taki sam cel. Zobaczcie rozmowę z nowym nabytkiem krośnian.
- Z nami jest Marcin Jędrzejewski, popularny „Siopek”. Mógłbyś wyjaśnić kibicom z Podkarpacia skąd się wzięła ta ksywka?
- Dzisiaj już kolejny raz odpowiadam na to pytanie (śmiech). Kiedy byłem mały to przyjeżdżał do nas jakikolwiek chłop i zamiast mówić „chłop” mówiłem „siop” i takim sposobem tak mnie nazwali.
- I tak ksywka rodzinna stała się ksywką żużlową?
Dokładnie.
- Marcin, przychodzisz do Wilków z drużyny, która wygrała 1. ligę. Czy w nowej drużynie też masz taki cel, aby z klubem z Krosna awansować do wyższej ligi?
- Cel taki jest, ale je trzeba sobie zawsze stawiać najwyższe. Żużel to wszystko weryfikuje. Najpierw musimy dostać się do play-off, a później będziemy walczyć o finał. A później? Później wiadomo, będziemy walczyć o najwyższy cel, czyli awans.
- W zeszłym sezonie dopiero w jego połowie dołączyłeś do Polonii Bydgoszcz. Czy teraz chciałeś uniknąć takiej sytuacji? Czemu Krosno i dlaczego nie zostałeś w Bydgoszczy?
- W Bydgoszczy byłbym tzw. zapchajdziurą. Nie odpowiadała mi taka opcja i po prostu musiałem poszukać jakiejś innej alternatywy. A jak wiadomo klub z Krosna ma bardzo dobrą opinię, nie tylko wśród innych zawodników czy kibiców, ale i w całej Polsce. Dlatego skoro prezes się ze mną skontaktował i w parę godzin mieliśmy wszystko dopięte, jestem w Krośnie i naprawdę bardzo się z tego cieszę.
- Czy prowadząc negocjacje pytałeś o innych zawodników? Wiadomo, że dla żużlowców jest to ważne z kim będą w drużynie i na to patrzą.
- Większość zawodników znam bardzo dobrze. Na pewno będzie fajna atmosfera, a jeśli jest atmosfera, to nieważne jaki będzie zawodnik, wynik zawsze będzie. Na pewno będziemy dawać z siebie wszystko, aby ten wynik był jak najlepszy.
- Dwa słowa o torze i trenerze. Czy pracowałeś już z trenerem Januszem Ślączką?
- Nigdy z nim nie pracowałem, ale bardzo dobrze go znam. Kontakt i dobre relacje utrzymujemy od dłuższego czasu. Jest fajnym gościem, nie tylko jako trener, ale i jako człowiek. Jest dobrym taktykiem. Zawsze mówi, że regulamin ma w małym palcu, także jest okej. Co do toru, to na pewno jest lepszy po dosypaniu i zmianie nawierzchni. Zawsze się mówiło, że „na ten czarny tor do Krosna to lepiej wziąć crossówkę niż żużlówkę” (śmiech). Trzeba się po prostu dopasować i jechać swoje.
- Jednak nawet po zmianie nawierzchni zawodnicy się skarżyli, że dużo kamieni dostaje się na kevlar. Jak to wyglądało w zeszłym sezonie?
- Każdy tor po dosypaniu ma jakieś kamienie, po prostu gruba granulacja. Ja nie mam ochraniaczy na udzie i jak dostałem kamieniem to miałem na drugi dzień siną nogę, co znaczy, że szpryca naprawdę boli. Dlatego jest motywacja, aby jeździć z przodu i omijać te kamienie (śmiech).
- Jakie cele indywidualne postawiłeś sobie na ten sezon?
Celów indywidualnych nie mam, głównie drużynowe. Jeździmy, aby awansować do play-off, a później będziemy jechać dalej o jak najlepszy wynik.
- Jak będą wyglądać przygotowywania? Macie plan drużynowo, czy raczej każdy indywidualnie?
- Myślę, że z drużyną raczej nie. Każdy jest z innego zakątku, innego miasta. Ja jestem w jednym mieście z Vadimem Tarasienko. Jesteśmy oboje z Bydgoszczy i na pewno z nim będę się przygotowywał. Razem chodzimy na wspólną salę bokserską i wspólnie będziemy trenować.
- Bardzo Ci dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia i dalszych sukcesów.
- Dziękuję i pozdrawiam wszystkich kibiców oraz zapraszamy na stadion na wiosnę.
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.