2017-04-26 15:41:04

Ilona Dobrzańska: "Zainteresowanie kobiecą piłką bardzo wzrosło"

Na zdjęciu Ilona Dobrzańska.
Na zdjęciu Ilona Dobrzańska.
Rozmawiamy z Iloną Dobrzańską, zawodniczką pierwszoligowego Sokoła Kolbuszowa Dolna.
 
Piłka nożna kobiet w naszym kraju nie jest sportem, który porywa tłumy. Mimo to na Podkarpaciu nie jest z nią aż tak źle. W I lidze kobiet (druga klasa rozgrywkowa) mamy dwa zespoły – Sokół Kolbuszowa Dolna i Resovię Rzeszów.
 
W pierwszej z tych drużyn gra pochodząca z Targowisk koło Krosna Ilona Dobrzańska. 21-letnia zawodniczka Sokoła zgodziła się porozmawiać z nami.

- Większość kobiet w młodym wieku wybiera siatkówkę czy też koszykówkę. Dlaczego Ty wybrałaś akurat piłkę nożną? Jak zaczęła się Twoja przygoda z piłką?

- Zamiłowanie do piłki nożnej odziedziczyłam po tacie. Już od najmłodszych lat zabierał mnie na mecze miejscowej drużyny Partyzant Mal-Bud1 Targowiska, w której to od 12 lat jest działaczem. Pierwsze kroki stawiałam na podwórku, grając ze starszym bratem Rafałem i kuzynem Karolem. To oni zaszczepili we mnie ten sport.
 
W szkole podstawowej nigdy nie trzeba było mnie namawiać do dodatkowych zajęć wychowania fizycznego, jednak najchętniej grałam oczywiście w piłkę nożną. Gdy już byłam w wieku gimnazjalnym, tata zabrał mnie na pierwszy trening trampkarzy w Partyzancie. Na początku mama była przeciwna, że spędzam całe dnie z chłopakami na stadionie, ale z czasem zobaczyła, że jakiekolwiek sprzeciwy nie mają sensu. Świata poza piłką nie widziałam.
 
Moim pierwszym trenerem był Pan Marcin Tereszkiewicz który w bardzo dużej mierze przyczynił się do mojego rozwoju. Rzadko kiedy na treningach dawał mi taryfy ulgowe. Braki techniczne nadrabiałam zaangażowaniem i sercem do walki. W trampkarzach Partyzanta Mal-Bud1 grających wtedy w lidze okręgowej debiutowałam mając 14 lat. Na początku wchodziłam na kilka minut, później było już tylko lepiej. Trenowałam coraz więcej i z czasem widoczne były efekty. Niestety po skończeniu wieku trampkarza, przepisy nie pozwoliły na to bym swoją przygodę kontynuowała w drużynie juniorów. Padło pytanie, co dalej. Nie odpuszczałam, za wszelką cenę chciałam kontynuować przygodę.
- W końcu przyszła propozycja z zespołu mistrza Polski – Medyka Konin...

- Trenerem seniorów Partyzanta Mal-Bud1 grającego wówczas w 3 lidze lubelskiej-podkarpackiej był trener Mirosław Kalita. To on pomógł mi się skontaktować z prezesem  Medyka Konin. Dla mnie osobiście było nie do pomyślenia, że w wieku 15 lat opuszczę rodzinne gniazdo i wyjadę do miasta oddalonego o prawie 500km.
 
Gdy doszło do mnie, że jestem w kadrze na letni obóz piłkarski z drużyną Medyka Konin nie zostało mi nic innego jak tylko namówić rodziców. Łatwo nie było. Na początku sprzeciw mamy i pytania czy poradzę sobie sama tak daleko od domu. Stało się. Zgoda na wyjazd i podparta obietnicą z mojej strony, że cały czas będę miała głowę na karku. Po obozie zauroczona tym jak profesjonalnie podchodzi się do piłkarek wiedziałam, że jest to moje miejsce. W Koninie uczęszczałam do liceum ogólnokształcącego. W klasie sportowej miałam koleżanki z całej Polski. Chwilę czasu musiało minąć aż zaaklimatyzowałam się w bursie szkolnej i w nowym mieście.
 

fot. facebook.com/Resovia.SekcjaKobiet

- W końcu przyszedł czas na debiut w seniorskiej piłce w wieku 16 lat...

Tak! I był to wymarzony debiut. W pierwszej lidze kobiet (północnej) pierwszym meczu sezonu strzeliłam  swoją pierwszą bramkę w barwach Medyka. Spodobał mi się piłkarski świat i profesjonalne podejście do treningu. Liga w której grałam z rówieśniczkami ciągle motywowała mnie do ciężkiej pracy nad samą sobą.
 
W Koninie trafiłam pod skrzydła trenera Janusza Gajewskiego, którego zawsze bardzo ciepło wspominam. Świetny plan treningowy i stawianie na mnie, pozwoliło mi się rozwinąć i nabrać doświadczenia na pierwszoligowych boiskach. W czerwcu 2013 roku udało mi zdobyć Złoty Medal w Drużynowych Mistrzostwach Polski U19.
 
Debiutować w ektraligowej drużynie Medyka Konin niestety mi się nie udało, ale nie uznaję tego za porażkę. Z perspektywy czasu widzę, że wyjazd i trzy lata spędzone w Koninie były dla mnie prawdziwą szkołą życia. Gdybym jeszcze raz stanęła przed wyborem szkoły i klubu, moja decyzja byłaby taka sama.

- Koniec końców zdecydowałaś się wrócić na Podkarpacie. Co było powodem tej decyzji?

- Po skończeniu liceum i zdaniu matury, przyszło mi wybrać kierunek studiów. Wróciłam w rodzinne strony i podjęłam studia na kierunku bezpieczeństwo wewnętrzne na Politechnice Rzeszowskiej, gdzie również reprezentuję uczelnię w futsalu kobiet. Co do klubu na Podkarpaciu od zawsze chciałam grać w drużynie Sokół Kolbuszowa Dolna. Moja przygoda w Sokole zaczęła się w  lipcu 2014 roku i trwa do dziś.

- Tak jak wspomniałaś obecnie reprezentujesz barwy Sokoła Kolbuszowa Dolna. Uważasz to za krok w tył w swojej karierze?

- Absolutnie! Nie uważam, że jest to krok w tył. Sokół jest młodą, ambitną drużyną grającą na tym samym poziomie rozgrywkowym, co druga drużyna Medyka, w której miałam okazję grać. Może organizacyjnie nie wygląda to tak samo, ale dużo nie odstaje. Po rozmowach z rodzicami zadecydowałam, że chce grać bliżej domu. Nie odczułam zbytniej różnicy pomiędzy grupą północną, a południową pierwszej ligi.

- Trudno być w naszym kraju piłkarką?

W Polsce piłka nożna kobiet ciągle się rozwija. Nie jest ona jednak jeszcze na takim poziomie jak w innych krajach. Traktujemy grę raczej jako pasję czy hobby. Owszem, dostajemy stypendia, ale to nie są kwoty, za które byłybyśmy się w stanie samodzielnie utrzymywać.

- W tamtym sezonie zajęłyście trzecie miejsce w lidze. W tym obecnie znajdujecie się na piątym miejscu w tabeli, ale ze stratą tylko dwóch punktów do drugiego zespołu. Jakie są Wasze cele na ten sezon?

- Po zaciętym, ale niezbyt dobrym w moim wykonaniu meczu z Wandą Kraków wygrałyśmy po karnym 1-0. Można powiedzieć, że tym samym już zapewniłyśmy sobie utrzymanie w pierwszej lidze. Na pewno jednak nie spoczniemy na laurach. W każdym meczu będziemy walczyły o kolejne trzy punkty. Cel? Budowanie silnej, ambitnej drużyny i wprowadzanie do składu młodszych "Sokółek", co będzie na pewno dobrze rokować na przyszłość.

- W sezonie rozgrywacie jedynie 18 spotkań ligowych. Nie uważasz, że to za mało?

- Jest tylko 10 drużyn, liga jest dość wyrównana. Ścisk w tabeli oznacza, że sezon do ostatniego meczu jest emocjonujący i wszystko może się wydarzyć. Myślę, że 18 spotkań to wystarczająco jak na piłkarską drużynę kobiet.

- Mieszkasz i uczysz się w Rzeszowie. Mecze z Resovią są dla Ciebie wyjątkowe?

- Jak wiadomo derby rządzą się swoimi prawami. Wzbudzają większe emocje i zainteresowanie kibiców. Jednak ja do każdego meczu podchodzę tak samo. Staram się zagrać jak najlepiej, by pomóc drużynie w walce o cenne trzy punkty.

- W męskiej piłce zdarzają się przypadki, że zawodnicy kończą kariery w wieku 40 lat. Jak długo Ty zamierzasz grać? Masz jakieś plany na przyszłość niezwiązane z czynnym uprawianiem sportu?

- Dopóki zdrowie i chęć walki pozwolą, a także będę mogła pogodzić to ze studiami - będę grała. W tym roku zamierzam obronić licencjat i podjąć studia magisterskie. Co do moich dalszych planów niezwiązanych z piłką to będę się starać o przyjęcie do służby w policji. Marzy mi się mundur.

- Ostatnio jesteś wystawiana na pozycji stopera, jednak mimo to zdarza Ci się trafić do siatki rywalek. To Twoja optymalna i zarazem ulubiona pozycja?

- W Partyzancie i Medyku grałam w ofensywie. W Sokole zaś trener Ryszard Mokrzycki stawia na mnie na pozycji stopera. Nie mam ulubionej pozycji, gram tam gdzie widzi mnie trener.  Nie świadczy to jednak o tym, że zapomniałam jak się strzela bramki. Trener pozwala mi czasem poszaleć z przodu.

- Pomimo owocnych występów Medyka Konin w Lidze Mistrzyń kobiecy futbol w Polsce wydaje się niedoceniany. Co według Ciebie powinno się stać, żeby zaczął rozwijać się szybciej?

- Moim zdaniem kobiecy futbol już rozwija się szybciej. Oczywiście nie jest to jakieś zawrotne tempo, ale małymi kroczkami do celu. Po ilości nowych szkółek piłkarskich i dziewczynek biorących udział w treningach można zauważyć, że zainteresowanie kobiecą piłką bardzo wzrosło.

- Jeżeli w przyszłości będziesz miała córeczkę, która zapragnie pójść w ślady mamy i zostać piłkarką to będziesz jej odradzać ten kierunku czy zrobisz wszystko, żeby zrealizowała swoje marzenia?

- Jeżeli tylko będzie chciała i wyrazi chęć zrobię wszystko, żeby jej w tym pomóc. Na pewno nie będę naciskać. Sama podejmie decyzję. Moi rodzice zaufali mi i postawili na mnie. Jestem pewna, że ani razu we mnie nie zwątpili i za to im bardzo dziękuję.

Rozmawiał Paweł Cisowski.

Czytaj także

Komentarze

Komentarze: 2

Rozwiąż działanie =

max 2017-04-26 16:35:39

Świetny wywiad!

EWA PAJOR 2017-04-27 12:55:31

Wracaj do Medyka, to wtedy ja też wrócę!

Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.

Czytaj następny news zamknij