2025-04-23 21:29:00

Patryk Kędel po thrillerze z Kotwicą Kołobrzeg: Najważniejsze, że jesteśmy w półfinale

Emocji, dramaturgii i zwrotów akcji nie brakowało – piąty, decydujący mecz pomiędzy Muszynianką Sokołem Łańcut a Sensation Kotwicą Port Morski Kołobrzeg był prawdziwym koszykarskim rollercoasterem. Ostatecznie to drużyna z Łańcuta sięgnęła po zwycięstwo 79-78 i awansowała do półfinału play-off 1. Ligi Mężczyzn. Po meczu porozmawialiśmy z bohaterem końcówki – Patrykiem Kędlem, który zachował zimną krew na linii rzutów wolnych.

„Presja mi nie przeszkadza, wręcz pomaga”

- Patryk, piąty mecz, wielkie emocje, a Ty w samej końcówce stajesz na linii rzutów wolnych. Co czułeś w tej chwili?

- Szczerze mówiąc, wtedy koncentracja jest na absolutnie najwyższym poziomie. Presja mi zazwyczaj nie przeszkadza – wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że trafiam wtedy więcej. Dzisiaj się udało i to były bardzo ważne punkty, potem swoje dołożył jeszcze Filip.

Najważniejsze, że finalnie udało się wygrać i awansować. Za tydzień czy dwa nikt nie będzie pamiętał, że roztrwoniliśmy przewagę – wszyscy będą mówić tylko o tym, kto gra dalej.

Kryzys pod presją i szybka adaptacja

- W końcówce mieliście sporą przewagę, ale Kotwica zastosowała wysoką obronę i trudno było Wam wyjść z własnej połowy. Skąd się to wzięło? Co mówił trener?

- Nie byliśmy wcześniej aż tak dobrze przygotowani na ten rodzaj obrony strefowej. Trochę nas to zaskoczyło. Pojawiło się kilka głupich strat, ale z czasem zaczęliśmy się adaptować i płynniej przechodziliśmy do ataku. Taka jest koszykówka – trzeba reagować szybko i elastycznie.

Wyrównana seria z zespołem aspirującym do awansu

- Graliście trzeci z szóstym, ale to Kotwica otwarcie mówiła o awansie do Orlen Basket Ligi. Jak podsumujesz tę serię?

- To była bardzo wyrównana seria. Myślę, że kluczowa okazała się przewaga parkietu. Fakt, że to Kołobrzeg musiał przyjechać do nas na piąty mecz, był dla nich bardzo obciążający – wiem, jak sam się czułem po ostatnim wyjeździe.

W sezonie zasadniczym przegraliśmy z nimi dwa razy, więc tym bardziej chcieliśmy się odegrać. Uważam, że w tej serii byliśmy po prostu bardziej równą drużyną i dlatego wygraliśmy.

Szalone sekundy, które zadecydowały o awansie

- Końcówka meczu wyglądała jak błyskawiczny film akcji – Twoje rzuty, punkty Filipa, przechwyt… wszystko działo się w ekspresowym tempie. Jak Ty to odbierałeś z perspektywy parkietu?

- Z perspektywy kibica wszystko mogło wyglądać, jakby działo się w trzy sekundy, ale dla nas na boisku ten czas płynął zupełnie inaczej – wręcz się dłużył. Osobiste, ostatnia akcja… wszystko trwało wieki. Na szczęście zadziałało to na naszą korzyść, bo nawet ta końcowa blokada miała ogromne znaczenie.

Czas na półfinał z Astorią Bydgoszcz

- Już w weekend zaczynacie kolejną serię – tym razem z Astorią Bydgoszcz, kolejnym faworytem do awansu. Jak będą wyglądać najbliższe dni?

- Jutro wieczorem lub w nocy ruszamy do Bydgoszczy, więc nie mamy zbyt dużo czasu na regenerację. Na pewno skorzystamy z odnowy biologicznej, zadbają o nas fizjoterapeuci – zarówno tutaj, jak i na miejscu. Mam nadzieję, że do soboty będziemy w pełni sił i zdrowia.

Na koniec – czego sobie życzycie przed serią z Astorią?

Przynajmniej jednego zwycięstwa w Bydgoszczy. Ale oby udało się wygrać oba mecze – wtedy wrócilibyśmy do Łańcuta z ogromnym komfortem psychicznym.

Rozmawiał: Maciej Decowski-Niemiec

Czytaj także

Komentarze

Komentarze: 0

Rozwiąż działanie Kod captcha =

Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.

Czytaj następny news zamknij