
- Dawid, jakie emocje w Tobie dominują po tym meczu?
- Myślę, że jestem gdzieś pośrodku, ale obecnie dominuje we mnie złość. Zawsze jest przykro przegrywać tak intensywne spotkanie, pełne emocji. W końcówce tie-breaka los nam nie sprzyjał – piłka po moim bloku ląduje centymetr na aucie, a chwilę później dostajemy asa po siatce. To boli. Ale najważniejsze jest to, że wciąż wszystko mamy w swoich rękach. Czeka nas sobotni mecz, potem rewanż w Turcji – każdy wynik daje nam szansę na obronę tytułu, a to jest kluczowe.
- Zawsze jesteś bardzo energetycznym zawodnikiem. Ile „paliwa” zostało Ci po tej wojnie z Turkami?
- To prawda, to była prawdziwa wojna. Ja czerpię energię z bycia aktywnym na boisku, ale oczywiście takie mecze kosztują mnóstwo sił. Muszę dobrze się regenerować, ale na szczęście nie jestem jeszcze staruszkiem i stosunkowo szybko się odbudowuję. Jestem przekonany, że na sobotnie spotkanie będę w pełni gotowy. Dziś zużyliśmy mnóstwo energii – mecz był niesamowicie intensywny, hala gorąca, atmosfera także. Teraz każdy mecz traktujemy jak finał – najpierw z Zawierciem, potem z Ankarą. To jest dla mnie teraz najważniejsze.
- Wolisz grać od razu czy mieć kilka dni na spokojne przygotowania?
- Myślę, że dobrze się składa, że po takim meczu od razu gramy z Zawierciem. Pokazaliśmy dziś dobrą siatkówkę, świetnie zagrywaliśmy. Może musimy lepiej przyjmować te łatwiejsze piłki, ale na takich emocjach potrafimy grać. Cieszę się, że mecz jest już w sobotę i wierzę, że możemy go wygrać.
- Rywal miał dziś na skrzydłach prawdziwe działa – Andersona i Ter Maat. Jak trudno było ich zatrzymać?
- Zdecydowanie trudno. Ter Maat gra niesamowicie szybko na prawe skrzydło, niemal jak środkowy po przesuniętej krótkiej. Wymaga to doskonałego ustawienia w bloku, a my mieliśmy z tym problem. Anderson również rozegrał kapitalne spotkanie – w kluczowych momentach to on dostawał piłki i niestety kończył je na naszą niekorzyść.
- Mówiłeś o przyjęciu. Jak ważna może być potencjalna obecność Bartka Bednorza w sobotnim meczu?
- Każda drużyna odczułaby brak takiego zawodnika jak Bartek. Nie mnie decydować, kto zagra, ale mam nadzieję, że wróci na sobotę. Ważne będzie, w jakiej będzie dyspozycji, bo przerwa od gry nigdy nie pomaga. Sztab szkoleniowy podejmie decyzję o optymalnym ustawieniu.
- Jak będzie wyglądać Wasza regeneracja i przygotowania do meczu z Zawierciem?
- Dziś skupiamy się na regeneracji – zawodnicy, którzy grali więcej, przejdą zabiegi. Jutro ci, którzy mniej grali, będą mieć trening na hali, a reszta siłownię. Ważne, żeby się dobrze wyspać, odpowiednio odżywiać i zadbać o regenerację. W piątek czeka nas już tylko lekki rozruch i przygotowanie pod przeciwnika, a w sobotę – wielki bój.
- Mecz rewanżowy w Turcji może być pełen emocji. Grałeś już kiedyś w takiej atmosferze?
- W seniorskiej siatkówce jeszcze nie. Dwie rundy temu mierzyliśmy się z Fenerbahçe, ale wtedy na trybunach było mało kibiców. Tym razem spodziewam się zupełnie innej atmosfery – Turcy żyją siatkówką i na pewno hala będzie wypełniona. Dla nich to wielki moment, by zdobyć puchar, ale my zrobimy wszystko, by go obronić.
- Lubisz grać przy głośnej publiczności, nawet jeśli kibice są przeciwko Tobie?
- Zdecydowanie tak! Oczywiście najlepiej, gdy kibice dopingują nas, ale ja uwielbiam, gdy hala jest głośna – to mnie napędza. Im większa presja, tym lepiej mi się gra.
- Na koniec – gdyby zabrakło kilku Twoich kolegów, na jakiej innej pozycji byś siebie widział?
- Jeśli byłaby taka potrzeba, mógłbym spróbować gry na przyjęciu – w młodzieżowej siatkówce już tam występowałem. Ale mam nadzieję, że nie będziemy musieli dokonywać takich roszad, bo mamy szeroką i silną kadrę.
Rozmawiał Radosław Dudek
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.