

Fot. Piotr Gibowicz/Asseco Resovia.
Pełnym emocji widowiskiem uraczyły rzeszowskich kibiców zespoły Asseco Resovii i Ziraatu Bankasi SK w pierwszym meczu finałowym. Górą po ponad 150 minutach okazali się Turcy, którzy przybliżyli się do zdobycia pierwszego europejskiego trofeum w swojej historii.
Pierwsze spotkanie finałowe pomiędzy "Pasiakami" a ekipą z Ankary nie miało wyraźnego faworyta. Gospodarze liczyli, że w wypracowaniu im choćby najskromniejszej zaliczki pomogą im kibice, którzy w komplecie zasiedli w hali im. Jana Strzelczyka.
Początek inauguracyjnej odsłony upływał pod znakiem wyrównanej walki. Asem serwisowym rozpoczął go Lukas Vasina, z kolei przyjezdni odpowiedzieli efektowną "czapą" Trevora Clevenot na swoim rodaku i prowadzili 5-4.
Czeski przyjmujący rzeszowian dobrze wprowadził się w to spotkanie. Po jego bloku oraz dwóch skutecznych uderzeniach z lewego skrzydła, obrońcy tytułu mieli 3 oczka w zapasie, 11-8. Drużynie Mustafy Kavaza wystarczyły jednak dwa ustawienia, by zniwelować straty. O sile Ziraatu na siatce przekonali się Klemen Cebulj i Stephen Boyer, przez co na tablicy wyników zrobiło się po 12.
Przyjezdni poszli na ciosem, skutecznie ze środka zaatakował Bedirhan Bülbül i przy stanie 15-17 o czas poprosił Tuomas Sammelvuo. W sukurs miejscowym ponownie przyszedł Vasina. Czech pocelował libero i tym razem to opiekun Ziraatu zaprosił swoich graczy na przerwę.
Oba zespoły grały punkt za punkt, stąd przy stanie 20-20 emocje sięgnęły zenitu. Sporo działo się też pod siatką, dlatego by ostudzić rozpalone głowy, sędzia ukarał żółtą kartką asystenta tureckiego trenera. Jako pierwsi setbola wypracowali sobie gospodarze, gdy zagrywką trafił Klemen Cebulj. Ostatecznie miejscowi dopięli swego za trzecim razem, gdy pojedynek z rzeszowskim blokiem przegrał Matthew Anderson, 27-25.
Otwarcie drugiej partii należało do Ziraatu. W bloku wyróżniał się Murat Yenipazar, który trzykrotnie (!) zablokował Vasinę, do tego dołożył punkt atakiem i goście prowadzili 10-6. Riposta rzeszowian była błyskawiczna. W ofensywie odblokował się Stephen Boyer, swojego vis-a-vis powstrzymał Dawid Woch i zrobiło się 11-11.
Następnie przyjezdni odskoczyli na trzy oczka, w czym spora zasługa duetu Anderson-Clevenot. Rzeszowianie odpowiedzieli uderzeniami Cebulja oraz blokiem Karola Kłosa, dzięki na tablicy wyników kolejny raz był remis, 15-15.
Amerykański przyjmujący wziął ciężar gry na swoje barki i przyjezdni wrócili do trzypunktowej przewagi, 19-16. Turcy tym razem nie pozwolili rywalom na zniwelowanie strat i sięgnęli po zwycięstwo 25-21, gdy ze środka pewnie uderzył Vahit Emre Savas.
Trzeci set uplywał pod znakiem zagrywki. Żaden z zespołów nie wstrzymywał ręki za linią 9. metra, a że celniej trafiali goście (Wouter Ter Maat wraz z Clevenot), to objęli prowadzenie 11-8. Kolejne akcje rozstrzygnęli na swoją korzyść Resoviacy, którzy przy serwisach Gregora Ropreta zdobyli 4 punkty z rzędu.
Ziraatowi zaczęły przytrafiać się błędy, jak choćby nieporozumienie Yenipazara z holenderskim skrzydłowym i Resoviacy wyszli na 16-14. Atakujący przyjezdnych doprowadził do wyrównania po tym, gdy (jakżeby inaczej...) zaserwował asa.
Następnie na parkiecie pojawił się Jakub Bucki i dał świetną zmianę. Punktowa zagrywka, kąśliwy serwis, po którym blok na rywalu zaliczył Lukas Vasina dało Resovii trzy oczka przewagi. Hala Podpromie eksplodowała po kolejnej akcji. Oba zespoły uwijały się jak w ukropie w obronie po ciosach Stephena Boyer i Ter Maata, za trzecim razem atak skończył Francuz i było 21-18.
Liderzy ligi tureckiej nie zamierzali odpuszczać. Kontrę na środku skończył Vahit Emre Savas i Ziraat tracił tylko jedno oczko, 21-22. Szala zwycięstwa zaczęła się przechylać na rzeszowską stronę, gdy Karol Kłos w pojedynkę nie pozwolił na skuteczny atak Andersonowi, 24-21.
Goście zdołali obronić dwie piłki setowe, lecz w decydującym momencie błysnął Boyer. Atakujący najpierw przyjął zagrywkę, następnie obił blok przeciwników i Resovia wygrała do 23.
Zgodnie z przewidywaniami zażarte zmagania przeniosły się czwartego seta. Gospodarze mieli dwa punkty przewagi, ale udane kontrataki Ziraatu i blok na Vasinie sprawiły, że było 8-7. Następnie czerwonej kartki doczekali się przyjezdni. Arbiter ukarał ją Bedirhana Bülbüla za niesportowe zachowanie.
Przez dobre kilka minut prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie i dopiero blok Matta Andersona sprawił, że Turcy doczekali się prowadzenia 17-15. Resoviacy zrewnżowali się tym samym, gdy Amerykanina powstrzymał Cebulj i znów było remisowo, 18-18.
Wtedy w głównej roli wystąpił Wouter Ter Maat. Holender skończył dwa kontrataki na prawej stronie i przyjezdni bliżej byli tie-breaka. Ten pozostał jednak sprawą otwartą, po tym gdy na lewym skrzydle wątpliwości nie pozostawił Cebulj, 21-21.
W decydującym momencie gości nie zawiedli właśnie "Latający Holender" i Amerykanin. Ter Maat dał setbola na 24-22, następnie z "pajpa" nie do obrony uderzył Anderson i o losach tego starcia miał zadecydować tie-break.
Ostatnia partia to popis wspomnianego Andersona. Jankes rządził i dzielił na lewym skrzydle, w efekcie goście wygrywali 5-1. Nadzieję przywrócił gospodarzom Lukas Vasina, który skończył atak na dwubloku i było już tylko 5-6.
Jeszcze ciekawiej zrobiło się, gdy przez blok przedarł się Stephen Boyer i Resovia zniwelowała straty. Na zmianę stron z minimalnym prowadzeniem schodzili przyjezdni po uderzeniu Bedirhana Bülbüla.
Zawody zostały wznowione, przy czym cały czas trwał teatr jednego aktora. Matthew Anderson zatrzymał Boyer, następnie pewnie trafił po prostej i Ziraat prowadził 12-9. Rzeszowianie nie załamali się i... znów doprowadzili do remisu, gdy z lewego skrzydła trafił Klemen Cebulj, 13-13. Słoweniec zaczął wyraźnie utykać po tej wymianie i nie był w stanie dograć tego meczu do końca.
Mimo to Resovia biła się dalej. Miejscowi obronili cztery meczbole, ale przy skapitulowali przy piątym, gdy piłka przetoczyła się po siatce po zagrywce Murata Yenipazara, 19-17.
Statuetka MVP trafiła do Matta Andersona. Rewanż odbędzie się za tydzień w Ankarze.
Asseco Resovia Rzeszów: Gregor Ropret (2), Lukas Vasina (20), Dawid Woch (10), Stephen Boyer (22), Klemen Cebulj (17), Karol Kłos (7), Michał Potera (libero) oraz Jakub Bucki (1), Adrian Staszewski, Łukasz Kozub. Trener: Tuomas Sammelvuo.
Ziraat Bankasi SK: Murat Yenipazar (6), Matthew Anderson (28), Vahit Emre Savas (6), Wouter Ter Maat (28), Trévor Clévenot (10), Bedirhan Bülbül (9), Berkay Bayraktar (libero) oraz Toncek Stern. Trener: Mustafa Kavaz.
Sędziowie: Ilian Georgiev, Mauro Carlo Goitre.
Widzów: 4200.
Czytaj także

2025-04-03 00:12
Matthew Anderson: Musisz po prostu wyjść na boisko i grać
JS 2025-04-03 08:05:11
Wy błażowioki możecie tylko pomarzyć o grze na takim poziomie.
Kret 2025-04-03 12:33:17
1044 Dalej się podniecajcie przepłaconymi skórokopami. Polska piłka to patologia.
Do juna wyżej 2025-04-04 09:18:11
Mniej niż zero to wam całe życie Resoviacy śpiewają kseroboju. Ale co ty o tym możesz wiedzieć, jak zjawiłeś się na śmietniku wraz z fibrejnem i żyjesz odkąd przekręcono awans.
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.