Fot. Piotr Gibowicz/Asseco Resovia.
Asseco Resovię czekają najważniejsze starcia w Pucharze CEV. W pierwszej odsłonie finału, "Pasiaki" zagrają przed własną publicznością z Ziraatem Bankasi SK.
Początek kwietnia to kluczowy czas dla rzeszowskich siatkarzy. Obok play-offów PlusLigi, podopieczni Tuomasa Sammelvuo mają na celowniku również obronę tytułu w europejskich rozgrywkach.
Resoviacy chcą wrócić do wygrywania
W ubiegłą sobotę seria rzeszowian zakończyła się na 17. zwycięstwach. Sposób na nich znalazł Aluron CMC Warta Zawiercie, który tym samym objął prowadzenie 1-0 w ćwierćfinałowej rywalizacji. O ile porażka z zespołem Michała Winiarskiego powodem do wstydu nie jest, to styl gry jaki zaprezentowała drużyna ze stolicy Podkarpacia mógł zaniepokoić jej kibiców.
Goście zaprezentowali się przeciętnie w ataku, gdzie wykręcili odpowiednio 41% skuteczności i 28% efektywności. Stephenowi Boyer ze sporą trudnością przychodziło zdobywanie punktów, do tego mocno falowała gra obu rozgrywających (Gregor Ropret zastąpił Łukasza Kozuba na początku drugiego seta), co zmusiło fińskiego trenera do wymuszonych zmian.
Ponadto, rzeszowianie mieli spore problemy na zagrywce, popełniając aż 18 błędów przy zaledwie 3 asach. Właśnie ten element będzie odgrywał sporą rolę w nadchodzącym meczu, wszak serwis pozwolił Turkom skutecznie zneutralizować Itas Trentino w półfinałowych zmaganiach.
Bezpośrednio po potyczce z wicemistrzami Polski Karol Kłos przekonywał, że środkowy mecz będzie wyglądał zupełnie inaczej.
- Będziemy mieć bardzo fajny finał Pucharu CEV. Więc na pewno kibice dopiszą (...). Uwielbiamy grać przy pełnych trybunach. Na Podpromiu jest magicznie jak jest pełna hala. Bardzo trudny przeciwnik też przed nami. Mam nadzieję, że się dobrze zregenerujemy. Będziemy na pewno gotowi w środę - powiedział kapitan rzeszowskiego teamu w wywiadzie dla mediów klubowych.
Skrzydłowi Ziraatu robią wrażenie
Trzykrotni mistrzowie Turcji przystąpią do jutrzejszego pojedynku dobrze wypoczęci. Ostatni raz w meczu stawkę grali 19 marca, kiedy to pokonali 3-1 zespół z Trydentu i zapewnili sobie awans do finałowego dwumeczu.
Liderzy AXA Sigorta Efeler Ligi imponują siłą rażenia na obu skrzydłach. Za przyjęcie i ofensywę na lewej stronie odpowiadają Trevor Clevenot wraz z Matthew Andersonem, zaś na drugiej flance bombardują przeciwników dwumetrowi atakujący: Wouter Ter Maat lub Tonček Štern.
Jak dotychczas Ziraat dwukrotnie w swojej ponad 40-letniej historii grał w finale europejskich pucharów. Drużyna z Ankary najbliżej triumfu była w sezonie 2020/21, ale musiała uznać wyższość włoskiego Allianz Milano, który po tie-breaku rozstrzygnął oba spotkania na swoją korzyść.
O tym, kto przybliży się do końcowego sukcesu przekonamy się w środowy wieczór. Rozpoczynające się o 18:00 zawody poprowadzi duet Ilian Georgiev-Mauro Carlo Goitre. Będzie można je obejrzeć na kanale Polsat Sport 1.