
Muszynianka Sokół Łańcut odniosła cenne zwycięstwo nad rezerwami Śląska Wrocław. Gospodarze kontrolowali przebieg spotkania, choć w czwartej kwarcie rywale zdołali się zbliżyć. Kluczową postacią meczu był Birama Faye, który zanotował double-double.
Środowy mecz pomiędzy Muszynianką Sokół Łańcut a Śląskiem II Wrocław znakomicie rozpoczął się dla gospodarzy. Po celnych rzutach Birama Faye oraz Filipa Małgorzaciaka przewaga Sokoła zaczęła rosnąć. Co prawda Samajae Haynes-Jones odpowiedział celną „trójką”, ale to podopieczni Macieja Klimy kontrolowali pierwszą kwartę. Po dziesięciu minutach gry prowadzili już 29:12.
Drugą kwartę lepiej rozpoczęli goście, którzy zdołali odrobić część strat. Po trzech trafieniach zza łuku i dwóch rzutach za dwa punkty zbliżyli się na osiem „oczek”. Ostatecznie tę odsłonę wygrali 16:10, a do przerwy na tablicy widniał wynik 39:28 dla gospodarzy.
Po zmianie stron Śląsk II Wrocław kontynuował dobrą grę i w trzeciej kwarcie zmniejszył stratę do dziewięciu punktów. Goście świetnie weszli też w decydującą odsłonę – po „trójce” Oskara Hlebowickiego i dwóch celnych rzutach wolnych Haynesa-Jonesa przewaga Sokoła stopniała do zaledwie czterech punktów. Jednak od tego momentu w grę Śląska wkradła się nerwowość, co przełożyło się na liczne niecelne rzuty.
Sokół zachował zimną krew i konsekwentnie budował przewagę. Ostatecznie Muszynianka Sokół Łańcut triumfowała 73:63. Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Birama Faye, który zanotował double-double – 23 punkty i 10 zbiórek. W ekipie gości najwięcej punktów zdobyli Samajae Haynes-Jones (19) oraz Oskar Hlebowicki (17)
~anonim 2025-03-13 14:20:38
a dlaczego nie gra już któryś mecz z rzędu Mateusz Kaszowski ??
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.