Trener Lewartu Lubartów podsumowuje trudną rundę jesienną, w której zespół zdobył tylko dziesięć punktów. Pomimo wzmocnień drużyna wciąż boryka się z problemami w skuteczności i organizacji gry, co odbija się na wynikach. Trener zaznacza, że klub musi przemyśleć swoją dalszą strategię, a on sam pozostaje otwarty na decyzje zarządu w sprawie przyszłości zespołu.
- Trenerze, przegraliście 1-2 z KS Wiązownica i kończycie zmagania jesienne z zaledwie dziesięcioma punktami. Jak oceni Pan tę rundę w wykonaniu Lewarta Lubartów?
- Bardzo trudno jest jednoznacznie ocenić tę rundę. Na początku musieliśmy dopiero poznać drużynę, zidentyfikować deficyty, które niestety trudno było załatać w trakcie sezonu. Udało nam się co prawda sprowadzić dwóch zawodników, co zwiększyło konkurencję w zespole, ale nie było to wystarczające. Rozgrywaliśmy wiele spotkań, w których wyniki były na styku, ale nie zdobywaliśmy punktów. W przekroju całej rundy wypadliśmy bardzo słabo – zarówno przed moim przyjściem, jak i po nim.
- Jakie elementy gry szczególnie zawodziły?
- Przede wszystkim skuteczność. Nawet gdy gramy dobrze w obronie i tworzymy sytuacje, brakuje wykończenia. To widać choćby po takich meczach jak ten dzisiejszy. W jednej połowie tracimy gole, a w drugiej dochodzimy do okazji, których nie wykorzystujemy. Przykładem jest też spotkanie z Podhalem Nowy Targ – prowadziliśmy 1:0, grając w przewadze jednego zawodnika, i mimo to straciliśmy punkty w końcówce.
- Czy poza skutecznością widzi Pan inne problemy?
- Tak, jest wiele elementów, nad którymi musimy pracować: jakość indywidualna zawodników, organizacja gry czy fazy przejściowe. Problemem jest też nierówna forma – w jednym meczu coś działa, w kolejnym już szwankuje. To kosztuje nas punkty.
- Dziś brakowało kilku kluczowych zawodników, jak Łukasz Mazurek, Tomasz Tymosiak czy Myśliwiecki. Co się z nimi dzieje?
- Mateusz Chyła jeszcze pauzował za kartki, Paweł Myśliwiecki miał trudności rodzinne i nie mógł z nami trenować. Mazurek i Tymosiak leczą urazy, a dodatkowo Wdowicz ma problemy zdrowotne, podobnie jak Zieliński. W efekcie brakowało sześciu graczy, którzy mogliby wnieść wartość do drużyny – zarówno na boisku, jak i z ławki. To duży problem, szczególnie że nasza „krótka kołdra” dawała się we znaki przez całą rundę.
- Czy sprowadzenie nowych zawodników, czyli Tymosiaka oraz Mazurka w trakcie rundy przyniosło efekty?
- Częściowo. Nowi gracze pomogli poprawić jakość treningów, ale było już za późno, by w pełni ich wkomponować w drużynę. Nawet doświadczeni zawodnicy potrzebują czasu, by dostosować się do zespołu.
- Co dalej z Pana pracą w klubie i przyszłością Lewartu? Będziecie walczyć o utrzymanie czy opuszczacie już rywalizację?
- To pytanie wymaga wewnętrznej dyskusji w klubie. Władze muszą zdecydować, w którą stronę chcą poprowadzić Lewart. Ja, albo ktoś inny, będziemy jedynie wykonawcami tego planu. Na ten moment trudno mi dokładnie odpowiedzieć na to pytanie.
Rozmawiał Maciej Decowski-Niemiec
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.