Maciej Górski: Nie wiem czy Resovia przystąpi do kolejnej rundy

- Od 29 miesięcy ani ja, ani koledzy nie dostaliśmy wypłaty na czas. Klub nie dotrzymuje swoich zobowiązań, a problemy finansowe rzutują na naszą grę - mówi Maciej Górski po meczu z Wisłą Puławy. Zobaczcie co jeszcze nam powiedział napastnik Resovii.

- Macieju, dziś wygrywacie i przełamujecie się. W końcu kibice mają powody do radości. Jak oceniasz ten wynik?

- Tak, to było dla nas bardzo ważne zwycięstwo, zwłaszcza pod względem psychicznym. W klubie dzieje się teraz wiele trudnych rzeczy, więc każde trzy punkty to oddech ulgi i sposób na odwrócenie uwagi od tych spraw.

Maciej Górski: Od 29 miesięcy nie mieliśmy wypłaty na czas

- Możesz powiedzieć coś więcej o tych problemach? To temat, który interesuje kibiców.

- Myślę, że społeczność i opinia publiczna mają prawo wiedzieć, co się dzieje. Przez 29 miesięcy, odkąd jestem w klubie, ani ja, ani moi koledzy nigdy nie otrzymaliśmy wypłat na czas. Teraz klub jedynie stara się uniemożliwić nam składanie pism wzywających do zapłaty.

- Dokładnie tak. Klub ma wobec nas pierwszoligowe wymagania, a my jesteśmy w środku stawki drugiej ligi. Natomiast warunki, jakie nam zapewniają, szczególnie w kwestii płatności, to poziom czwartej ligi podkarpackiej. Czujemy się, jakbyśmy byli "za Lubaczowem" – w miejscu bez podstawowych standardów.

Nie różnimy się od Kotwicy Kołobrzeg

- A czy przyjście nowej osoby do klubu nie poprawiło tych kwestii organizacyjnych?

- Rzeczywiście, jest pewien ruch, szczególnie teraz – na meczu byli dwaj nowi fizjoterapeuci. Ale muszę powiedzieć otwarcie, że to są tylko drobne kroki. Kiedy patrzę na sytuację Kotwicy Kołobrzeg, to nie różnimy się od nich pod względem problemów organizacyjnych i finansowych. Różnica jest taka, że u nas nikt nie chce o tym głośno mówić ani walczyć o swoje prawa.

- Trener Tarasiewicz wspominał, że problemy finansowe mają wpływ na wynik sportowy.

- Tak, dokładnie. Wielu ludzi zastanawia się, dlaczego przegrywamy. A prawda jest taka, że klub nie dotrzymuje swoich zobowiązań – te umowy, które mamy, nie są respektowane. Właśnie teraz klub kontaktuje się z osobami, które były z nami w poprzednim sezonie, by negocjować zmniejszenie ich roszczeń o połowę, grożąc, że inaczej nie zobaczą tych pieniędzy, bo spółka może ogłosić upadłość. Nie wiem czy przystąpimy do kolejnej rundy...

- To bardzo smutne, co mówisz. Wydawało się, że druga liga może być dla klubu pewnym oczyszczeniem.

- Tak, też tak myślałem, ale okazuje się, że problemy są dużo głębsze. W czerwcu, po spadku, ja i kilku innych zawodników proponowaliśmy rozwiązanie kontraktów za porozumieniem stron, ze względu na trudną sytuację finansową i organizacyjną klubu. Klub jednak odmówił, twierdząc, że te zobowiązania wobec nas są „niczym” dla budżetu. Teraz widzimy, że nawet tych „małych” zobowiązań nie są w stanie realizować.

- A jednak ciągle trenujecie i walczycie w meczach...

- Chwała dla chłopaków, że wciąż się stawiamy na treningach. W normalnej pracy, przy takich opóźnieniach, pracownik po prostu by nie przyszedł. Nas jednak obligują przepisy – i tak to wygląda. Taka jest smutna prawda.