Fot. Monika Pliś.
Cezary Sapiński nie ukrywał zadowolenia po zwycięskim spotkaniu z PSG Stalą Nysa. Zobaczcie, co miał do powiedzenia środkowy Asseco Resovii Rzeszów.
- Pojawiłeś się na boisku za Karola Kłosę i dorzuciłeś bardzo cenną cegiełkę do tego, żeby Resovia dzisiaj zgarnęła dwa punkty w starciu z PSG Stalą Nysa. Jak wyglądał ten mecz?
- Na pewno coś tam pomogłem drużynie. Jednym z bohaterów był na pewno Lukas Vasina, szkoda że nam go zabrakło, bo zakręciło mu się w głowie i osłabł. Ważne wejście zanotował "Uksi" (chodzi o Łukasza Kozuba- przyp. red.), który bardzo fajnie wszedł w to spotkanie. Dużo dobrego pokazał na zagrywce, dobrze wystawiał. Generalnie bycie kolektywem, drużyną- to była podstawa.
Uciekły nam pierwsze sety. Co prawda, w inauguracyjnym to oni prowadzili, ale w drugim było 8-15, zrobiło się 18-16 dla nas i wypuściliśmy to ze swoich rąk. Mieliśmy kilka ważnych piłek, których nie skończyliśmy i tak nam się to posypało.
Ale bardzo fajnie, że drużyna podniosła się od trzeciego poprzez czwartego seta. Tie-break to już była dominacja. Pokazaliśmy naszą mocną stronę, wygraliśmy pierwszy raz piątego seta, więc można się cieszyć.
- Często w wypowiedziach samych zawodników i środowiska związanego z Resovią przebija się, to, że z psychicznego punktu widzenia, bardzo pomogłoby rozstrzygnięcie takiego meczu na swoją korzyść. Czy to właśnie dzisiejszy wieczór sprawi, że Resovia ruszy z kopyta?
- Mam taką nadzieję. Jeżeli chodzi o tie-breaki, to nie są dla mnie dobre, bo często je przegrywałem grając w innych zespołach. Jestem zadowolony, że z przeciwnikiem, który jest mocny, bo oprócz jednej wpadki z Olsztynem, naprawdę grają bardzo dobrze, udało nam się wrócić do gry.
To są naprawdę cenne dwa punkty zdobyte na Podpromiu.
- Wspomniałeś też o nieobecności Lukasa Vasiny, że gorzej się poczuł, że osłabł. Jak można wytłumaczyć to, że zespół traci podstawowego przyjmującego, jednego z czołowych zawodników w momencie gdy przegrywa 12-16 i 0-2 w setach, po czym następuje powrót z piekła do nieba?
- Bardzo ważna jest drużyna. Bardzo ważne jest wsparcie zespołu przez każdego zawodnika, żeby pomóc mu podnieść się nawet w trudnych momentach. Zmieniłem Karola Kłosa, mimo tego, że grał całkiem dobre zawody, tylko trener chciał coś pozmieniać. Wszedł Klemen Cebulj, pojawił się Łukasz Kozub na rozegraniu. Wcześniej Klemen był próbowany właśnie z Lukasem na przyjęciu. Chodziło o to, że mamy na szczęście tylu dobrych zawodników, że możemy się rotować, zmieniać i szukać innego stylu gry, żeby znaleźć właśnie to, co nam załapie i to nam się udało.
jarek d 2024-10-31 10:36:06
Pelemele dudki jak zawsze a potem kolejny mecz i w leb
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.