Na zdjęciu Weronika Centka-Tietianiec, środkowa Developresu Rzeszów (fot. Developres Rzeszów)
- Było to bardzo ciężkie dla nas spotkanie. Były momenty, w których trochę bałyśmy się zaryzykować bardziej, szczególnie w przyjęciu i w ataku, ale potem jak już "siadło" to wszystko nam wychodziło - mówi Weronika Centka-Tietianiec, siatkarka Developresu Rzeszów. Podkarpacki zespół pokonał BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała po tie-breaku.
- Kolejny rozdział zaciętej rywalizacji Rzeszowa z Bielsko-Białą napisany. Tym razem wygranłyście 3-2.
- To było bardzo ciężkie spotkanie. Szczególnie do połowy meczu, do tych dwóch setów. Musiałyśmy chyba dojrzeć emocjonalnie. Były momenty, w których trochę bałyśmy się zaryzykować bardziej, szczególnie w przyjęciu i w ataku, ale potem jak już "siadło" to wszystko nam wychodziło.
Emocjonalnie też na pewno podwyższyłyśmy swój poziom. Szkoda, że jednak to są tylko dwa punkty, bo zawsze mamy chrapkę na więcej. Ale to jest nadal wygrana, więc jesteśmy bardzo szczęśliwe, że rezultat jest bardziej korzystny dla nas. To nie zmienia faktu, że jest parę rzeczy, nad którymi musimy pracować, przede wszystkim też nad naszym mentalnym i emocjonalnym przygotowaniem do meczu, bo w tym mamy braki i po prostu musimy nad tym popracować.
- Wspomniałaś o tym przygotowaniu emocjonalnym, o tej takiej zaprawie, czyli to właśnie doradził Ci stojący obok nas trener Michał Masek przy wejściu na parkiet? Żebyś dała więcej z siebie?
- Nie wydaje mi się, że to było na zasadzie "wejdź, daj coś od siebie, coś więcej". Ja też nie zmieniłam sama tego meczu, bo i dziewczyny złapały większą jakość, ja się starałam po prostu emocjonalnie trochę podnieść je na duchu, bo były momenty, że po prostu one tego potrzebowały.
Dzisiaj byłam po prostu tak nabuzowana, że nawet przed tie-breakiem, jak była taka długa przerwa, to już nie mogłam wytrzymać, już dreptałam z lewej nogi na prawą. Więc naprawdę to spotkanie wywołało we mnie takie mocno skrajne emocje, gdzie nie zawsze się u mnie zdarza przed meczami, bo zazwyczaj jestem osobą spokojną.
Przegrywałyśmy, i tak naprawdę rywalowi brakowało jednego seta żeby wygrać ten mecz, i coś się we mnie obudziło wewnętrznie. No i chyba pomogłam trochę tej drużynie, więc cieszę się, że dobrze spełniam dziś swoją rolę. Na tym mi zależało, żeby pomóc.
I wygrałyśmy, więc to jest najważniejsze. Chyba po tym, jak się darłam dziewczynom do ucha i już musiały się zakrywać, bo miały mnie dość. To był chyba ten moment, w którym zrozumiałam, że to, co ja od siebie daję, działa na dziewczyny. Bo nie tylko ja się odpaliłam, ale niektóre dziewczyny też złapały taką emocjonalność, sportową złość.
Na tym mi zależało. Chciałam po prostu podnieść dziewczyny na duchu, żeby się uśmiechały, żeby zrozumiały, że to, że przegrywamy dwa sety, to nie zmienia nic w tym całym spotkaniu, bo jeszcze przed nami trzy kolejne. No i to zadanie spełniłyśmy wszystkie. To nie tylko ja wygrałam ten mecz, to cała drużyna, sztab. Cała drużyna złapała bardzo dobry poziom mentalu i na tym nam wszystkim zależy, żeby tak wyglądało we wszystkich spotkaniach.
Całą rozmowę znajdziecie tutaj:
Rozmawiał Radosław Dudek
Janusz Warga 2024-10-13 20:28:33
Oj chłopie chłopie
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.