- Wszyscy wierzą mocno w utrzymanie w tej lidze. Nawet jesteśmy nad kreską, więc nikt nie patrzy w dół tylko patrzymy do góry. Wiadomo, że każdy chce się utrzymać, ale my też mamy swój cel. Nikomu łatwo nie oddany punktów ani u siebie ani na wyjeździe- mówił trener Valeriy Sokolenko po meczu ze Świdniczanką Świdnik.
- Jak Pan oceni ten mecz?
- Każdy punkt trzeba szanować, a wiadomo, że u siebie w domu chcieliśmy zgarnąć całą pulę. Wydaje mi się, że byliśmy przygotowani do meczu ze Świdniczanką. Widzieliśmy ich mocne strony. Wiedzieliśmy, że bardzo szybko wychodzą w kontrę po naszych stałych fragmentach ofensywnych lub wybiciach bramkarza i zgraniu piłki przez Palucha za plecy. Na to uczulaliśmy zawodników i właśnie jedna taka akcja skończyła się do naszej bramki.
- Chwała chłopakom za to, że wyrównali i chcieli strzelić kolejną bramkę. W końcu się otworzyliśmy i Świdniczanka miała jakąś tam sytuację z daleka, ale też mieliśmy sporo sytuacji, których nie wykorzystaliśmy.
- Duże zmiany w grze zespołu, ustawienie 1-4-2-4. Czy to było dzisiaj wzorowane na grze Jagiellonii i skąd pomysł na te zmiany?
- Znam tych chłopaków, których mam i wydaje mi się, że na tych pozycjach oni lepiej się czują. Po rozmowach ustaliliśmy, że zmieniemy ustawienie i zagramy może bardziej ofesnywnie. Też chcieliśmy niektórych chłopaków spróbować na innych pozycjach, ale to nie znaczy, że jest to skład, który będzie grał do ostatniej kolejki. Chłopaki, którzy weszli w drugiej połowie też dali nam jakość i impuls gry do przodu.
- W trakcie meczu też rotacyjne zachowania Arkadiusza Kasii, który powędrował na skrzydło, później znowu wrócił na atak. Mam wrażenie, że jeszcze Pan szuka tego optymalnego ustawienia.
- Mamy taki komfort, że możemy rotować tą trójką ofensywną Arek, Patryk i Seba. Mam nadzieję, że wróci też Rafał Michalik i też to będzie mocny punkt naszej ofensywy. Dla żadnego z tych chłopaków nie ma różnicy na jakiej pozycji, a przeciwnik może być nieprzygotowany do tych zmian.
- Wraca Pan po 3,5 roku. Wówczas po Pana rezygnacji klub spadł z 3 ligi. Między Pana rezygnacją a powrotem było tutaj siedmiu trenerów. Jak Pan do tego podchodzi i czym przekonał Pan prezesa Kasię, że na Pana postawił?
- Może przekonałem poprzednią pracą. Byłem w klubie przez 5 lat, osiągnęliśmy historyczny wynik. Prezes kiedyś mówi, że nie wyobrażał sobie 3 ligi, teraz ten wynik spowodował to, że zaczęli budować trybuny, wszystkie mecze gramy przy światłach i to też daje impuls gminie Wiązownica, że w małej miejscowości można wybudować coś pięknego.
- Czy czuje się Pan lepszym trener niż 3,5 roku temu?
- Na pewno czuję się lepszym trenerem. Z jednej strony już nie jestem grającym trenerem, gdzie było to bardzo ciężko połączyć, jeżeli chodziło o moją koncentrację czy zmiany, które miałem przeprowadzić na boisku. Nauczyłem się innych rzeczy tutaj i później w klubie z Lubaczowa. Tam też osiągnąłem cel i wydaje mi się, że potrafię w jednym miejscu zbudować coś pięknego.
- Tamten sezon 2020/21 ostatecznie zakończył się spadkiem KS Wiązownica. Jak będzie tym razem?
- Wszyscy wierzą mocno w utrzymanie w tej lidze. Nawet jesteśmy nad kreską, więc nikt nie patrzy w dół tylko patrzymy do góry. Wiadomo, że każy chce się utrzymać, ale my też mamy swój cel. Nikomu łatwo nie oddany punktów ani u siebie ani na wyjeździe.
Rozmawiał Maciej Decowski-Niemiec
Czytaj także
2024-04-13 18:41
Pięć bramek w Jarosławiu! Pogoń-Sokół Lubaczów minimalnie lepsza
Qwas 2024-04-14 14:12:34
Valery wracaj do JKS
Fan 2024-04-14 22:38:07
W czerwcu wruci do was hahahahaha
~anonim 2024-04-16 16:24:05
Chyba WRÓCI a nie "wruci" hahahahaha
~anonim 2024-04-16 16:24:05
Chyba WRÓCI a nie "wruci" hahahahaha
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.