Rzeszowianie robili co mogli, ale Jastrzębski Węgiel był lepiej dysponowany. Fot. Piotr Gibowicz
Przez trzy sety Asseco Resovia toczyła wyrównany bój z mistrzem Polski i można było mieć nadzieję, że zdoła doprowadzić chociaż do tie-breaka. W czwartej odsłonie dominował jednak Jastrzębski Węgiel i to on wywiózł trzy punkty z hali im. Jana Strzelczyka. Zmagania oglądał komplet, 4304 widzów.
W szlagierze 19. kolejki PlusLigi Asseco Resovia podejmowała Jastrzębski Węgiel. Po niepowodzeniu w Zawierciu, podopieczni Giampaolo Medeiego chcieli wrócić na zwycięską ścieżkę, choć to zadanie nie należało do najłatwiejszych. Mistrzowie Polski zaledwie dwukrotnie musieli uznać wyższość przeciwników w obecnym sezonie, zaś ostatni raz przegrali z rzeszowianami... prawie 5 lat temu.
Spotkanie rozpoczęło się od asa serwisowego Yacine Louatiego. Kolejne trzy piłki padły jednak łupem Jastrzębskiego Węgla, do czego przyczyniły się urozmaicone zagrywki Benjamina Toniuttiego. Rzeszowianie wygrywali 7-5 gdy po dwóch błędach w ataku przyjmujących gości i punktowej zagrywce Toreya DeFalco. Na blok Stephana Boyer nadział się Tomasz Fornal i miejscowi odskoczyli na 10-7. Jastrzębianie zredukowali straty do jednego punktu po ataku Rafała Szymury na czystej siatce, 12-11. W ataku pomylił się Amerykanin i na tablicy wyników było po 13. Po chwili blok obił Jean Patry i przyjezdni prowadzili 15-14. Przez siatkę nie przebił się Boyer i przy stanie 14-16 o przerwę poprosił Giampaolo Medei. Gospodarze wyrównali po uderzeniu francuskiego atakującego, ale „Ptoki” odbudowały przewagę, gdy ze środka zaatakował Norbert Huber, 19-17. Nie minęło 120 sekund i znów było remisowo, tym razem na lewym ataku błysnął DeFalco. O swoich umiejętnościach gry na siatce przypomniał środkowy reprezentacji Polski, blokując Louatiego, 21-19. Błąd w wystawie Łukasza Kozuba sprawił, ze mistrzowie Polski prowadzili 23-20 i byli o krok od zwycięstwa w inauguracyjnej odsłonie. Efektowny „gwóźdź” Patry’ego dał gościom piłkę setową, w kolejnej akcji w boisko nie trafił Bartłomiej Mordyl i partia zakończyła się wynikiem 25-21.
Gospodarze utrzymali prowadzenie do samego końca
Niecelna zagrywka Szymury otworzyła drugą odsłonę, następnie na niemal czystej siatce zaatakował Patry i… opiekun gospodarzy wziął czas. Jego uwagi chwilowo poskutkowały, zagrywką trafił Karol Kłos, DeFalco zatrzymał atakującego rywali i było 4-1. Jastrzębianie odrobili jednak straty w kolejnym ustawieniu a w głównej roli wystąpił Huber. Jakub Popiwczak nie przyjął zagrywki Boyer i ponownie o dwa punkty lepsza była Resovia, 6-4. Pojedynek z potrójnym blokiem przegrał Louati i znów było remisowo. Libero gości miał spore problemy z zagrywkami Francuza, w efekcie rzeszowianie znów byli na czele, 11-9. Jego kolega z reprezentacji trafił zza 9. metra w sam narożnik i przy stanie 14-11 musiał reagować Marcelo Mendez. Podpromie aż podskoczyło z radości, gdy Louati jedną ręką zatrzymał Jurija Gladyra i w dalszym ciągu obie ekipy dzieliły trzy oczka, 17-14. Wraz z upływem czasu pojawiało się coraz więcej dłuższych wymian i co szczególnie cieszyło widownię, większość z nich wygrywali ich ulubieńcy. Tak było choćby od stanu 18-16, gdy trzykrotnie górą byli gospodarze, a ciężar gry wziął na siebie DeFalco oraz Mordyl, który zatrzymał samego Hubera. Nie był to jednak koniec emocji, zawodnicy lidera tabeli zaczęli grać agresywnie na siatce i to przeniosło się na tablicę wyników, 22-20. Gospodarze zdołali dowieźć wygraną, całą zabawę zakończył Kłos.
Przyjezdni wykorzystali moment słabości Resovii
Porażka w poprzedniej partii mocno podrażniła jastrzębian, gdyż z wysokiego C otworzyli oni trzeciego seta. Dwa bloki na DeFalco sprawiły, że zrobiło się 3-0. Amerykanin odpłacił jednak pięknym za nadobne, zatrzymując Patry’ego a następnie kończąc atak z „pajpa”, 2-3. Następnie zespoły grały punkt za punkt, z lekkim wskazaniem na gości, którzy utrzymywali skromne prowadzenie. Dopiero uderzenie w siatkę Boyer i wykorzystana kontra jego vis-a-vis sprawiło, że przyjezdni odskoczyli na 15-11. W zespole gospodarzy zadebiutował Jakub Lewandowski, który zastąpił Mordyla i już w swojej pierwsze akcji zablokował Tomasza Fornala. Skrzydłowy przyjezdnych dwukrotnie został trafiony zagrywką przez atakującego Resovii i było po 17. W kolejnych akcjach miejscowi popełnili błędy w ofensywie, przez co rywale odbudowali prowadzenie, 21-18. Był to decydujący moment w tej części rywalizacji, ostatecznie przyjezdni triumfowali do 21 a kropkę nad i postawił Gladyr blokując Kłosa.
Czwarty set bez większych emocji…
Jastrzębianie lepiej weszli w czwartego seta, wyraźnie rozegrał się Fornal, który atakował z szóstej strefy i aktywnie pracował w bloku, co dało prowadzenie 8-5. Dwa ataki ze środka Lewandowskiego sprawiły, że zrobiło się 8-9. Kolejne trzy oczka zgarnęli goście (blok Hubera oraz as Fornala) i sprawy zaczęły przybierać niekorzystny obrót dla miejscowych. Ich sytuację pogorszył tylko blok Szymury na Louatim, po którym mistrzowie Polski wygrywali 14-10. Rzeszowianie wyraźnie stracili rytm, gdy trwający kilka minut challenge przyznał punkt rywalom, w następnej akcji Gladyr „zgasił światło” Kłosowi, 17-11. Ten wynik stanowił „wodę na młyn” dla mistrzów Polski, którzy spokojnie punktowali gospodarzy, pozwalając im na zdobycie 14 punktów w ostatecznym rozrachunku. MVP zawodów wybrano Hubera, zaś miejscowym pozostaje liczyć na to, że zrewanżują się swoim pogromcom w półfinale Pucharu Polski, jeśli oba zespoły przejdą swoich rywali w połowie lutego.
Asseco Resovia Rzeszów - Jastrzębski Węgiel 1-3 (21-25, 25-22, 21-25, 14-25)
Asseco Resovia Rzeszów: Łukasz Kozub, Yacine Louati, Karol Kłos, Stephane Boyer, Torey DeFalco, Bartłomiej Mordyl, Michał Potera (L) oraz Jakub Bucki, Miłosz Wróbel, Fabian Drzyzga, Jakub Lewandowski, Adrian Staszewski.
Jastrzębski Węgiel: Benjamin Toniutti, Tomasz Fornal, Norbert Huber, Jean Patry, Rafał Szymura, Jurij Gladyr, Jakub Popiwczak (L) oraz Ryan Sclater.
Radosław Dudek
~anonim 2024-01-29 07:03:52
hahahahah wieś będzie płakać, żałoba w malawie hahaha
Marek Hyżne 2024-01-29 23:54:11
Wiśta wio czy na motorach czy w piłke nożno ino rzeszowska stal!
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.