„Pogłoski o mojej śmierci były mocno przesadzone”- ten cytat z Marka Twaina idealnie podsumowuje postawę rzeszowskich siatkarzy w sobotnie popołudnie na Torwarze. Zawodnicy Asseco Resovii zagrali bodaj najlepsze spotkanie w tym sezonie i pewnie pokonali Projekt Warszawa.
Po klęsce w Lidze Mistrzów, Asseco Resovia powróciła na krajowe parkiety. W 15. kolejce PlusLigi rzeszowianie udali się do Warszawy, by zmierzyć się z miejscowym Projektem. Podopieczni Giampaolo Medeiego chcieli zrewanżować się za porażkę na inaugurację sezonu, kiedy to siatkarze ze stolicy okazali się lepsi w czterech setach. Nie było to łatwe zadanie, wszak, obok Jastrzębskiego Węgla, wicelider tabeli nie przegrał jeszcze przed własną publicznością.
Nietrafiona podwójna zmiana przesądziła o pierwszej odsłonie
W rzeszowskim zespole zaskoczył brak w wyjściowym składzie Fabiana Drzyzgi oraz Toreya DeFalco, ale ich zastępcy grali ze stołecznymi jak równy z równym. Z kolei Projekt nie mógł liczyć na Kevina Tillie i Jana Firleja, co także wymusiło kilka zmian w ustawieniu. Seria błędów Resovii w ataku sprawiła, że miejscowi zdobyli 3 punkty z rzędu, co spotkało się z reakcją opiekuna przyjezdnych. Asem serwisowym popisał się Bartłomiej Bołądź i na tablicy wyników było już 14-9. Wtedy przebudzili się goście- as serwisowy Yacine’a Louatiego oraz pewny atak z lewego skrzydła Klemena Cebulja sprawiło, że było tylko 12-14. Brązowi medaliści ubiegłego sezonu dopięli swego, na zagrywce pojawił się Stephen Boyer. Najpierw posłał serwis z prędkością
Druga partia ze wskazaniem na gości
Zacięta walka przeniosła się do drugiej partii. Z gry więcej mieli rzeszowianie, którzy nie żałowali razów w polu serwisowym i korzystali z darmowych piłek. Po ataku Louatiego zrobiło się 9-6 i tym razem to Piotr Graban poprosił o czas. Gospodarze odrobili straty kiedy na zagrywce pojawił się Artur Szalpuk, serię warszawskiego przyjmującego przerwał Cebulj, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 14-13. Serwisu Bartłomieja Mordyla nie przyjął Jędrzej Gruszczyński i goście odskoczyli na dwa punkty, 19-17. Kluczowym okazał się as serwisowy Karola Kłosa, który upolował Grobelnego, co dało Resovii trzypunktowe prowadzenie, 23-20. Po efektownym uderzeniu Boyer było 24-
Trzeci set pod dyktando Resovii
„Rzeszowska samba” trwała dalej
Dowodzeni przez Łukasza Kozuba rzeszowianie udanie rozpoczęli kolejną odsłonę. Swoje pięć minut miał Loauti, który kończył na lewym ataku, do tego zatrzymał Bołądzia i było 4-2. Wprawdzie rywale szybko doprowadzili do wyrównania, to pięć kolejnych piłek padło łupem gości, 9-4. Warszawianie nie mieli zamiaru odpuszczać, moc na zagrywce włączył ich atakujący, do tego nieźle do gry wprowadził się Karol Borkowski i było tylko 12-14. Przyjezdni przyspieszyli, kontrę skończył francuski przyjmujący i dystans pomiędzy zespołami wynosił 5 oczek, 17-12. Gospodarze widząc, że uciekają im ligowe punkty rzucili się do odrabiania strat. Z pozoru łatwe zagrywki Semeniuka wprowadziły nerwowość w szeregach Resovii i w efekcie jej przewaga ponownie zmalała, 18-16. Emocje sięgnęły zenitu, gdy rywalizację z blokiem przegrał Cebulj i Projekt tracił tylko punkt, 19-20. Słoweniec odkupił winę minutę później, posyłając asa oraz wypracowując piłkę przechodzącą, którą na punkt zamienił Louati. To definitywnie rozstrzygnęło losy dzisiejszego starcia. Kropkę nad i, jakżeby inaczej, wspomniany Louati. Statuetka MVP trafiła do Stephena Boyera.
Projekt Warszawa - Asseco Resovia Rzeszów 1-3 (25-23, 21-25, 19-25, 20-25)
Projekt Warszawa: Maciej Stępień, Igor Grobelny, Andrzej Wrona, Bartłomiej Bołądź, Artur Szalpuk, Yurii Semeniuk, Damian Wojtaszek (L) oraz Jędrzej Gruszczyński, Jakub Kowalczyk, Kamil Borkowski.
Asseco Resovia Rzeszów: Łukasz Kozub, Yacine Louati, Bartłomiej Mordyl, Stephen Boyer, Klemen Cebulj, Karol Kłos, Paweł Zatorski (L) oraz, Jakub Bucki, Michał Potera, Fabian Drzyzga,
Andy 2024-01-13 19:10:44
Bez humorzastego Amerykanina i schyłkowego rozgrywającego można wygrywać. Trenerze do przemyślenia
Xxx 2024-01-13 20:50:47
Fabianek jyz dawno powinien siedzieć na ławie. Te jego głupkowate usmieszki doprowadzały do szału.
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.