Głogovia Głogów Malopolski zremisowała z Wisłokiem Wiśniowa

fot. Grzegorz Gajdzik

Zasada mówiąca o tym, że kiedy Glogovia jako pierwsza zdobywa gola to nie przegrywa, potwierdziła się w niedzielne popołudnie. Ambitnie grający piłkarze z Wiśniowej nie załamali się niekorzystnym otwarciem i zdołali wywieźć remis z trudnego terenu.

W 14. kolejce 4 ligi podkarpackiej Głogovia Głogów Małopolski podejmowała Wisłoka Wiśniową. Gospodarze chcieli powrócić na zwycięską ścieżkę po remisie w Sanoku, z kolei piłkarze Grzegorza Sitka liczyli, że pójdą za ciosem po laniu jakie zaserwowali Lechii Sędziszów Małopolski.

Dobry początek Głogovii

Pierwszy atak miejscowych mógł zakończyć się golem. W 6. minucie pojedynek sam na sam z bramkarzem przegrał Kamil Woźniak a dobitkę Filipa Czopa sprzed linii bramkowej wybił obrońca. Kolejna akcja głogowian miała miejsce 10 minut później, lewą stroną urwał się Woźniak, który zagrał wzdłuż pola karnego do Grzegorza Płonki, ten jednak został zablokowany. Po chwili pomocnik Głogovii zdecydował się na strzał z ponad 20 metrów, piłka nieznacznie minęła celu.

Ofensywa podopiecznych Kamila Kawy trwała dalej, bliski szczęścia był Paweł Mytych, lecz jego uderzenie z ostrego kąta zdołał wyłapać Matthew Korziewicz. Odpowiedź rywali przyszła w 26. minucie. Na czystej pozycji znalazł się Karol Czelny i tylko rozpaczliwa interwencja jednego z głogowskich defensorów zapobiegła utracie gola.

Gospodarze wyszli na prowadzenie, ale do przerwy… wygrywał Wisłok

Gospodarze zareagowali najlepiej jak tylko mogli. W polu karnym rywali padł Czop, co nie uszło uwadze Tomasza Mazura, który podyktował „jedenastkę”. Tę pewnym strzałem wykorzystał Arkadiusz Staszczak, czym wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Przyjezdni potrzebowali zaledwie trzech minut by doprowadzić do wyrównania. Z prawej strony dogrywał Wiktor Majewski a stojącemu przed pustą bramką Pawłowi Piątkowi pozostało tylko dostawić nogę. Tuz przed zmianą stron goście zdołali wyprowadzić jeszcze jedno uderzenie. Grzegorz Lipka zdołał obronić strzał Czelnego, lecz wobec poprawki Majewskiego był bezradny.

Niewykorzystane sytuacje się mszczą…

Podobnie jak i poprzednia, tak i druga połowa rozpoczęła się od ataków Glogovii. W 52. minucie Tomasz Płonka podał do Woźniaka a ten z kilkunastu metrów strzelił tuż obok słupka. Minęło 120 sekund i przyjezdni mogli powiększyć przewagę. Szarżował Czelny, ale górą okazał się Lipka. Po godzinie gry na rajd prawą stroną zdecydował się Hubert Osuch, który zdołał dograć do G. Płonki a ten dopełnił formalności.

Byle nie stracić

Prawy obrońca gospodarzy pokazał się trzy minuty później, kiedy ponownie zaatakował prawą stroną i sam zdecydował się zakończyć akcję strzałem, tym razem nieznacznie się pomylił. Następnie groźnie zrobiło się pod bramką Lipki. Na lewej stronie rywali mijał Jarosław Czernysz, ale w decydującym momencie się pogubił i skończyło się na strachu. Na zegarze wybiła 70. minuta i stuprocentową okazję miała Głogovia. Futbolówka na siódmym metrze trafiła do T. Płonki a ten zamiast strzelać… podał ją do bramkarza.

Końcówka nie przyniosła spodziewanych emocji. Zawodnikom obydwu ekip brakło konkretów pod bramką rywali, toteż pomimo 6 doliczonych minut więcej goli już nie padło, stąd rywalizacja zakończyła się podziałem punktów.

1-0 Arkadiusz Staszczak (29-rzut karny)

1-1 Paweł Piątek (32)

1-2 Wiktor Majewski (43)

2-2 Grzegorz Plonka (60)

Głogovia Głogów Małopolski: Piotr Lipka- Hubert Osuch, Radosław Łeń, Mirosław Kmiotek (81. Szymon Maćkowiak), Konrad Domoń, Grzegorz Płonka, Filip Czop (65. Kamil Pilecki), Paweł Mytych (65. Xavier Walat), Arkadiusz Staszczak, Tomasz Płonka, Kamil Woźniak (77. Denys Mostovyi)

Wisłok Wiśniowa: Matthew Korziewicz- Bartosz Szymański, Ruslan Kovtok, Wiktor Majewski, Paweł Piątek (87. Bartosz Boduch), Sebastian Walicki, Karol Czelny, Jakub Zięba, Paweł Koczela (90. Tomasz Reichel), Krzysztof Kasperkowicz, Jarosław Czernysz

Radosław Dudek