Dzisiejsze zmagania rozpoczęły się od mocnego uderzenia w wykonaniu gości. Asami serwisowymi popisali się Fabian Drzyzga i Torey DeFalco i przyjezdni prowadzili 6-2. Widząc niemoc po stronie swoich zawodników, o przerwę przy stanie 4-8 poprosił opiekun Indykpolu, Javier Weber. Nie wybiło to z rytmu rzeszowian, którzy po technicznym zagraniu Macieja Muzaja, powiększyli prowadzenie do 5 oczek, 13-8. Kluczem do przewagi Resovii była zagrywka, sprawiająca olbrzymie problemy miejscowym przyjmującym. Olsztynianie mieli spore problemy z wyprowadzeniem ataku, co z kolei było wodą na młyn dla rzeszowian, którzy bezlitośnie wykorzystywali każdy kontratak. Prawdziwą ozdobą pierwszego seta była akcja przy stanie 19-11, kiedy to w rywalizacji czołowych środkowych ligi, Jakub Kochanowski wręcz „zgasił światło” Taylorowi Averillowi. W końcówce w polu serwisowym błysnął Robbert Andringa. Kapitan gospodarzy dwukrotnie zapunktował na zagrywce, dzięki czemu podniósł nieco morale swojej drużyny. Seta zakończył efektowny blok Klemena Cebulja na, doskonale znanym w Rzeszowie, Karolu Butrynie, drużyna ze stolicy Podkarpacia triumfowała do 14.
Nieco inaczej wyglądał początek drugiej odsłony. Gospodarzom udało się po raz pierwszy wyjść na prowadzenie, wszystkie zdobyte punkty przy stanie 5-4 zawdzięczali… rzeszowianom, którzy seryjnie popełniali błędy. Mimo wyraźnej przewagi w ataku, przyjezdni mieli spore problemy z koncentracją, co przełożyło się na tablicę wyników. Od stanu 7-9, miejscowi zdobyli 4 punkty z rzędu i reagować musiał trener Medei. Wyraźnie w zespole Indykpolu rozegrał się Butryn, który zaczął seryjnie punktować z prawego skrzydła i przy stanie 13-16 o kolejny czas poprosił szkoleniowiec gości. Odniosło to zamierzony efekt, wszak siatkarze Resovii błyskawicznie doprowadzili do wyrównania a po ataku DeFalco wynik brzmiał 18-17 na ich korzyść. Szala zwycięstwa wyraźnie przechyliła się na stronę przyjezdnych gdy… prawą ręką skutecznie kiwnął Muzaj, powiększając prowadzenie do trzech punktów, 22-19. Zmagania nabrały rumieńców, gdy zagrywką trafił Butryn i jego drużyna złapała kontakt, 22-21. Gospodarzy nie było jednak na więcej stać. W końcówce zaczęli mylić się w polu serwisowym, do tego wpadli w siatkę przy ataku Jakuba Buckiego, w rezultacie przyjezdni zwyciężyli do 22 i byli od krok od wywiezienia pełnej puli.
Sporo ożywienia w szeregi olsztynian wniósł Karol Jankiewicz, dzięki czemu objęli oni prowadzenie 8-6 w kolejnej partii. Trudna zagrywka Mateusza Poręby spowodowała nieporozumienie po stronie rzeszowian, przez co tracili oni trzy punkty do przeciwników, 10-13. Nie minęło jednak 120 sekund i goście wyrównali stan rywalizacji na po 14, w czym swoją zasługę miał Jan Kozamernik. Wydawało się, że przyjezdni złapali właściwy rytm, ale ponownie przydarzył im się przestój. DeFalco przegrał pojedynek z Moritzem Karlitzkiem i miejscowi ponownie odskoczyli na bezpieczny dystans, 18-15. Opiekun rzeszowian zdecydował się na podwójną zmianę, do tego w barwach rzeszowian zadebiutował Mauricio Borges i przewaga Indykpolu zaczęła maleć. Gracze z Rzeszowa zbliżyli się na jeden punkt, 22-21, ale rywale nie dali sobie odebrać zwycięstwa. Świetnie poczynał sobie Butryn, który ustalił wynik trzeciej odsłony na 25-22.
Czwarta partia miała bardzo wyrównany przebieg z lekkim wskazaniem na gospodarzy, którzy nie pozwolili rzeszowianom na rozwinięcie skrzydeł. Od stanu po 12, zdobyli oni trzy punkty z rzędu, co spotkało się z reakcją szkoleniowca Resovii. Przy wyniku 18-15 zaczął funkcjonować rzeszowski blok, dwukrotnie zatrzymując Karliztka. Ofiarność DeFalco w obronie na punkt zamienił Muzaj i to Resovia wygrywała 20-19. Siatkarze Indykpolu nie zamierzali jednak odpuszczać. Prowadzeni przez Grzegorza Pająka miejscowi mieli setbola przy wyniku 24-23, którego zdołał obronić Muzaj. Przy stanie 25-25 kibice, którzy licznie stawili się w Iławskim Centrum Sportu, Turystyki i Rekreacji byli świadkami najpiękniejszej akcji tych zmagań. DeFalco sobie tylko znanym sposobem podbił piłkę zmierzającą pod siatką a następnie zablokował Butryna. Amerykanin mógł zakończyć całe zawody, przy wyniku 32-31, ale nie poradził sobie z blokiem olsztynian. Parafrazując pewne zdane przysłowie, gdzie DeFalco nie może, tam Muzaja pośle. To właśnie rzeszowski atakujący wykorzystał kolejną piłkę meczową i utonął w objęciach kolegów. Goście pokonali Indykpol 34-32 i zapisali kolejne trzy punkty do ligowej tabeli. Statuetkę MVP otrzymał TJ DeFalco.
Indykpol AZS Olsztyn - Asseco Resovia Rzeszów 1-3 (14-25, 22-25, 25-22, 32-34)
Indykpol AZS Olsztyn:
Grzegorz Pająk, Robbert Andringa (7), Taylor Averill (7), Karol Butryn (17), Bartłomiej Lipiński, Mateusz Poręba (9), Kuba Hawryluk (L) oraz Moritz Karlitzek (19), Karol Jankiewicz, Szymon Jakubiszak
Asseco Resovia Rzeszów:
Fabian Drzyzga (2), Torey DeFalco (25), Jakub Kochanowski (15), Maciej Muzaj (18), Klemen Čebulj (8), Jan Kozamernik (8), Paweł Zatorski (L) oraz Jakub Bucki, Michał Kędzierski, Mauricio Borges, Tomasz Piotrowski (1)
Autor: Radosław Dudek
Qwe 2023-02-10 08:19:36
Dlaczego Olsztyn gra w Iławie?
Marko 2023-02-10 09:23:08
Bo hala w kapitalnym remoncie
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.