W spotkaniu 21. kolejki PlusLigi rzeszowscy siatkarze podejmowali Cerrad Eneę Czarnych Radom. Podopieczni Giampaolo Medei po pewnym zwycięstwie nad PGE Skrą Bełchatów przystępowali do tego pojedynku w znakomitych humorach i mieli chrapkę na kolejne trzy punkty meczowe. Odmienne nastroje panowały w ekipie gości, którzy mieli za sobą…15 porażek z rzędu i marzyli o tym, by ta niefortunna seria wreszcie się skończyła.
Zawodnicy doskonale znanego na Podpromiu Pawła Woickiego, bez kompleksów rozpoczęli dzisiejsze starcie. Bardzo dobrze na lewym ataku spisywał się Paweł Rusin i radomianie jako pierwsi objęli dwupunktowe prowadzenie, 7-5. Ich radość nie trwała długo. Dwukrotnie na rzeszowski blok nadział się Damian Schulz, po chwili to samo przytrafiło się Bartoszowi Firsztowi i gospodarze prowadzili 11-9. Dystans pomiędzy obiema ekipami powiększył Fabian Drzyzga, który widząc niemoc w ofensywie swoich kolegów, wykorzystał ręce radomian i przy stanie 14-11 o pierwszą przerwę poprosił trener przyjezdnych. Po powrocie na parkiet, jego zawodnicy nie pozwolili odskoczyć rywalom. Wprawdzie nie zdołali odrobić strat, to jednak dzięki wysokiej skuteczności w pierwszej akcji, utrzymywali dystans. Problemem graczy Cerradu okazała się gra w relacji blok-obrona, gdyż nie byli w stanie zatrzymać skrzydłowych rzeszowskiego klubu. Grający na nieco wolniejszych obrotach gospodarze bez większych kłopotów zapisali na swojego konto pierwszego seta, ostatecznie wygrywając do 21.
Druga odsłona początkowo układała się po myśli siatkarzy Asseco Resovii, którzy po autowym ataku Timo Tammemyy wyszli na czteropunktowe prowadzenie, 5-1. Po chwili z przewagi drużyny ze stolicy Podkarpacia nie zostało nic. Dwukrotnie w ataku pomylił się Jakub Kochanowski a punktową zagrywką (pierwszą w tym meczu) popisał się Rusin i na tablicy wyników było 6-6. Na szczęście w szeregach gospodarzy dobrą formę potwierdzał Maciej Muzaj, który uderzeniami z prawego skrzydła był nie do zatrzymania dla przeciwników. To właśnie za jego sprawą oraz serwisów Kochanowskiego, gospodarze wyraźnie podkręcili tempo, oddalając się na pięć oczek, 17-12. Nie był to jednak koniec emocji w tym secie. Świetną zmianę w zespole gości dał Daniel Gąsior, punktując zarówno w bloku jak i w ataku. Za to gorszy dzień miał Torey DeFalco, co sprawiło, że Cerrad ponownie odrobił straty, doprowadzając do stanu po 22. Ostatecznie także i ta partia padła łupem miejscowych, którzy triumfowali do 23 po tym, gdy w boisko nie trafił Firszt.
Jan Kozamernik był motorem napędowym rzeszowskiej ofensywy w trzecim secie. Świetna dyspozycja słoweńskiego środkowego przełożyła się na wynik, rzeszowianie wypracowali trzy punkty przewagi, 8-5. Pomni porażki z zespołem Cuprum Lubin w pierwszej potyczce w tym roku, gospodarze wrzucili wyższy bieg od stanu 12-9. Firmowym atakiem z drugiej linii błysnął DeFalco, następnie Kochanowski nie dał szans w przyjęciu Firsztowi i Resovia prowadziła już 15-9. Na lewym skrzydle mocno uderzył Klemen Cebulj i przy wyniku 19-12 chyba tylko najwięksi optymiści liczyli na to, że przyjezdni zdołają odwrócić losy rywalizacji. Wprawdzie wraz z pojawieniem się na linii
Asseco Resovia Rzeszów - Cerrad Enea Czarni Radom 3-0 (25-21, 25-23, 25-20)
Asseco Resovia: Fabian Drzyzga (4), Torey DeFalco (8), Jakub Kochanowski (7), Maciej Muzaj (16), Klemen Čebulj (5), Jan Kozamernik (5), Paweł Zatorski (L) oraz Jakub Bucki (1), Michał Kędzierski, Bartłomiej Mordyl.
Cerrad Enea Czarni Radom: Wiktor Nowak (1), Bartosz Firszt (9), Bartłomiej Lemański (5), Damian Schulz (2), Paweł Rusin (6), Timo Tammemaa (9), Mateusz Masłowski (L) oraz Mauricio Borges (2), Matthew West, Daniel Gąsior (9).
Autor: Radosław Dudek
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.