fot. Developres Rzeszów
Stephan Antiga w wywiadzie przeprowadzonym dla portalu sport.pl opowiedział o początkach swojej kariery trenerskiej, pracy w reprezentacji i Developresie.
Decyzja o objęciu reprezentacji była jedną z tych "szalonych", czego nie ukrywał Stephan Antiga.
-Czasem trzeba podjąć pewne ryzyko. Chciałem zostać trenerem, ale wciąż obowiązywał mnie kontrakt. Zastanawiałem się - stracę rok lub może jeszcze dwa kariery i mogłoby być dobrze albo też bardzo źle, a nawet nie wiedziałem, czy będę to lubił. To było dziwne. Wiedziałem, że to wielka szansa i coś nowego. Nie bałem się nowego początku i wyzwania, ale wiedziałem, że oczekiwania będą duże, a ja będę atakowany jak każdy inny trener, jeśli drużynie nie będzie szło. To była trudna decyzja- powiedział Stephan Antiga.
-Oficjalnie mój wybór na trenera biało-czerwonych ogłoszono w trakcie kontraktu w Bełchatowie, więc klub mierzył się z dodatkową presją. Od tego momentu codziennie pojawiało się znacznie więcej dziennikarzy, którzy chcieli robić wywiady nie tylko ze mną, ale i z innymi zawodnikami. Relacje między potencjalnymi kadrowiczami były trochę dziwne. Gra w zespole z trenerem własnej reprezentacji sprawiła, że niektórzy zaczęli się trochę dystansować. Nie chciałem tego, ale z drugiej strony było to naturalne. Doszło mi wiele dodatkowych obowiązków. W klubie chciano dla mnie jak najlepiej, ale nowa sytuacja niosła za sobą pewne ryzyko dla Skry- mówił dalej.
-Trudniej niż szefowanie dawnemu trenerowi przyszło prowadzenie niedawnych kolegów z boiska, dla których stał się pan selekcjonerem?
-Wytworzenie pewnego dystansu między nami przyszło naturalnie. To, że znałem ich wcześniej jako zawodnik, było zaletą. Wiedziałem już, jakie mają charaktery i zachowania- powiedział francuski szkoleniowiec.
Był pan jednym z trenerów polskiej kadry, który powielił obowiązujący od lat schemat. Czemu po sukcesie w pierwszym roku pracy nie przyszły kolejne?
Po mistrzostwach świata mieliśmy nowy skład. Część chłopaków zakończyła karierę w kadrze, inni mieli kontuzje. Zaczynaliśmy niemal od nowa. W kontekście igrzysk uważam, że bardzo ważny był ten nieszczęsny przegrany mecz w Pucharze Świata 2015. Ostatecznie zakwalifikowaliśmy się, ale zrobienie tego rok wcześniej dałoby nam znacznie więcej czasu na przygotowania do turnieju olimpijskiego- mówił Stephan Antiga.
Mówił pan już, że lubi wyzwania. Podjęcie się pracy z kobiecym zespołem też nim było?
-Gdy dostałem propozycję z Developresu, to na początku powiedziałem, że to przemyślę. Wiedziałem, że Rzeszów to fajne miasto dla siatkówki, musiałem też przemyśleć sprawę pod kątem rodziny. Czekała nas wyprowadzka z Warszawy i wiele powodów złożyło się na to, że zacząłem tę propozycję mocniej rozważać. Na koniec rozmawiałem też z trenerami, którzy prowadzili zarówno kobiece, jak i męskie zespoły i dali mi cenne rady. Moja żona powiedziała zaś, że nie ma szans, bym mógł być trenerem kobiet. Stwierdziła, że może mi zabraknąć cierpliwości- odpowiedział Antiga.
Całą rozmowę z trenerem Stephanem Antigą można zobaczyć na stronie
sport.pl.
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.