fot. PGNiG Superliga
Szczypiorniści Handball Stali Mielec nie będą miło wspominać meczu w Gdańsku. Podopieczni Rafała Glińskiego wysoko przegrali z TORUS Wybrzeżem i nadal są na przedostatnim miejscu w tabeli PGNiG Superligi.
Pomimo zajmowanych w ligowym peletonie pozycji dwunastej i trzynastej, drużyny TORUS Wybrzeża Gdańsk oraz Handball Stali Mielec grały o coś znacznie więcej niż 3 punkty. Podopieczni Mariusza Jurkiewicza za wszelką cenę chcieli przełamać impas, w który popadli od kilku tygodni, notując przedłużającą się serie meczów bez zdobyczy punktowej.
Mielczanie, choć w ostatnich tygodniach znacznie poprawili swoje notowania, wciąż szukali ucieczki ze strefy barażowej, w której utkwili z 4 punktami. Pojedynek zapowiadał się zatem bardzo emocjonująco, a każda ze strona miała na sobie mnóstwo dodatkowej presji. Rzucanie rozpoczęli podopieczni Rafała Glińskiego od pięknej dwójkowej akcji i świetnym wykończeniu Antionio Pribanicia.
Nie minęło jednak kilka sekund, a rozpędzony Mateusz Wróbel doprowadził do wyrównania po jeden. Widać było ogromną motywację w szeregach gospodarzy, która przyczyniła się do objęcia prowadzenia po akcji oskrzydlającej Mateusza Kosmali. Mielczanie doprowadzili do remisu już w kolejnym ataku, a skład "czerwono-biało-niebieskich" uszczuplił się o Krzysztofa Gądka na 120 sekund.
Defensywa gdańszczan pracowała jednak bardzo intensywnie, dzięki czemu Stal nie wykorzystała tej okazji. Wykorzystał ją natomiast lider Wybrzeża Mateusz Jachlewski i zrobiło się 3-2, a za moment 4-2 po trafieniu Keliana Janikowskiego. Twarda gra w obronie przyniosła następną stratę, a na ławkę kar powędrował Wróbel.
Gracze przyjezdnych czekali na trzeciego gola aż 7 minut, kiedy to Ivanović pokonał Wałacha rzutem z 9. metra. Po kwadransie gry, wciąż żadna z drużyn nie była bliżej pełnej puli, a na parkiecie najwięcej było walki i szarpanych ataków. Gdy za faul boisko opuścił Doroshchuk, prowadzenie odzyskała Stal, jednak tylko na chwilę.
Bramki sypały się raz z jednej, raz z drugiej strony. Gdy zegar wskazywał 24. minutę, dwukrotnie drogę do siatki znalazł Gądek i Wybrzeże złapało leciutki wiatr w żagle. Między słupkami robotę wykonywał także Wałach i dzięki temu nawet rzuty karne czy niefortunne straty nie przynosiły korzyści gościom.
Końcówkę pierwszej części Torus Wybrzeże miało koncertową, a znakomitą zmianę dał Daniel Leśniak, który w kontrze nie miał problemów z celnością. Dzięki temu gospodarze mieli 4 trafienia więcej od przeciwników i byli zdecydowanie bliżej przełamania złej passy. Z czterech do pięciu podnieśli prowadzenie gospodarze zaraz po przerwie.
Do sześciu wzrosła przewaga po trafieniu Papaja. Dopiero Dawid Ruhnke odblokował licznik Stali po zmianie stron. Piłkarze ręczni z Trójmiasta mieli jednak tylko jeden cel w głowie i nogach, utrzymać bezpieczny wynik. Jak na złość musieli to robić w piątkę po karach dla Leśniaka oraz Jachlewskiego w 35. minucie.
Mielczanie kilkanaście sekund później poszli w ślady przeciwników, a do grona „recydywistów” dołączyli Monczka oraz Nowak i na parkiecie zrobiło mnóstwo miejsca. Pierwsi komplet w składzie odzyskali gospodarze i za tym poszły konkretne efekty w postaci bramek. Ogrom błędów psuł nieco artystyczny wyraz spotkania, ale na 20 minut przed końcem rezultat pozostawał korzystny dla TORUS Wybrzeża.
Tempo kolejnych piłek w sieci rosło, bo zegar był bezlitosny dla mielczan. W ostępie czterech minut, w sieci ugrzęzło aż 6 piłek. Na 22-17 podwyższył Janikowski, a sankcje od sędziego powędrowały do Nowaka. W osłabieniu „Czeczeńcy” zostali zaskoczeni przez Mateusza Kosmalę, a o czas na ostatni bodziec poprosił Rafał Gliński.
To przyniosło odrobienie strat za sprawą Ruhnke i Rafała Krupy. Po pięciu minutach bez skutecznej akcji na listę strzelców wpisał się ponownie Papaj i było 24-19, a po kontrze Kosmali jeszcze jeden kroczek bliżej wygranej byli "czerwono-biało-niebiescy". Powietrze uchodziło z zawodników Stali z każdym następnym trafieniem gdańskich szczypiornistów.
Dawid Dekarz co rusz sięgał za plecy, aby wyciągnąć piłkę z własnej bramki, a swój dorobek powiększali Papaj, Jachlewski czy Kosmala. Gdy do końca pozostawało 5 minut, zwycięstwo gospodarzy było nieuniknione. Ostatecznie wynik zatrzymał się przy stanie 32-23 i TORUS Wybrzeże po pięciu kolejnych porażkach, odniosło zasłużone zwycięstwo.
TORUS Wybrzeże Gdańsk - Handball Stal Mielec 32-23 (14-10)
TORUS Wybrzeże Gdańsk: Wałach, Chmieliński – Stojek, Mosquera, Pieczonka 2, Gądek 4, Leśniak 2, Doroshchuk, Jachlewski 4, Sulej, Kosmala 5, Papaj 9, Wróbel 3, Tomczak, Janikowski 3, Woźniak
Handball Stal Mielec: Dekarz, Procho – Wilk 1, Monczka 1, Sobut, Ruhnke 5, Nowak, Pribanić 4, Valyntsau 1, Smolikau 1, Chodara, Adamczuk 1, Petrović 1, Wojdak 2, Ivanović 2, Krupa 4
Czytaj także
2021-11-27 19:38
Adam Majewski: Przegraliśmy spotkanie, które sztuką było przegrać
2021-11-27 23:15
Kompromitacja Asseco Resovii we własnej hali!
2021-11-27 23:35
WIDEO: Stal Rzeszów - Pogoń Grodzisk Mazowiecki 3-1 [BRAMKI]
2021-11-28 00:11
WIDEO: Śląsk Wrocław - PGE FKS Stal Mielec 2-1 [SKRÓT MECZU]
2021-11-28 14:48
Resovia cały czas ma patent na GKS Tychy
2021-11-28 20:28
WIDEO: GKS Tychy - Apklan Resovia 0-1 [SKRÓT MECZU]
2021-11-29 13:50
Zmiana trenera w klubie z Krosna
2021-11-29 14:15
Quo vadis Wólczanko? [Podsumowanie rundy jesiennej]
Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.