2021-08-18 07:56:33

Szymon Grabowski: Chcę wreszcie zagrać o coś od początku do końca

Czy Szymon Grabowski znajdzie sposób na niepokonaną Watkem Koronę Rzeszów? fot. Podhale Nowy Targ
Czy Szymon Grabowski znajdzie sposób na niepokonaną Watkem Koronę Rzeszów? fot. Podhale Nowy Targ
Przed emocjonująco zapowiadającym się starciem 3. kolejki w III-lidze gr. IV pomiędzy Watkem Koroną Rzeszów a Podhalem Nowy Targ porozmawialiśmy z Szymonem Grabowskim, szkoleniowcem nowotarżan, który opowiedział nam m.in. o początku sezonu w wykonaniu swoich podopiecznych, celach do zrealizowania i planie na pokonanie beniaminka.
 
- W ostatnim spotkaniu zanotowaliście remis z Unią Tarnów, mimo tego, że dwukrotnie prowadziliście. Beniaminek postawił trudne warunki?
 
- Myślę, że tak. Widać było, że drużyna z Tarnowa jest dobrze przygotowana i narobiła nam sporo problemów. W pewnym momencie pozwoliliśmy im na zbyt dużo i stąd taki, a nie inny wynik. Bardziej korzystny raczej dla Unii niż dla nas.
 
- Początek sezonu do łatwych nie należy – najpierw ciężka przeprawa z Wólką, teraz remis z Unią. Na ile procent Pana piłkarze prezentują już poziom, jaki wymagałby Pan od nich?
 
- Nie chcę przybliżać tego jakoś dokładnie procentowo, ale jesteśmy jedną z tych drużyn, która potrzebuje jeszcze trochę czasu do złapania odpowiedniego poziomu z racji zmian, jakie zaszły w naszym zespole. Jestem przekonany, że z meczu na mecz będzie to wyglądało lepiej, bo nawet w ostatnich sparingach prezentowaliśmy się dobrze, a nawet bardzo dobrze, więc potencjał jest.
 
Do tego dochodzą kwestie mentalne, które też mają spore znaczenie. Nie zapominajmy o kontuzji na ostatniej prostej Arkadiusza Kasii. Musieliśmy przez to pozmieniać w ustawieniu, co też dało o sobie znać w kontekście naszej gry w tych pierwszych spotkaniach.
 
- Uraz Arka z pewnością mocno utrudnił zadanie, bo z tego, co widziałem, był on brany pod uwagę jako podstawowa opcja na pozycję młodzieżowca. Jak w ogóle doszło do tej kontuzji i czy wiadomo, ile zajmie okres rekonwalescencji?
 
- Do urazu doszło podczas gry treningowej. Wiadomo, każdy walczy o miejsce w składzie i nie odstawia nogi. Niestety, Arek padł ofiarą faulu i ziścił się dla nas najczarniejszy scenariusz, czyli zerwanie więzadeł i teraz czeka go zabieg. Mam nadzieję, że od zimy wróci do nas i te rzeczy, które ja chciałem wdrażać przed tą rundą, będę mógł kontynuować w kolejnej. Na pewno jest to dla nas ważna postać, bo to dobry piłkarz oraz przede wszystkim młodzieżowiec.
 
Gdyby był w pełni sił, to obsadziłby tę pozycję w 100% lub byłby ważną postacią i zdecydowanie mielibyśmy łatwiej. Jest, jak jest, musimy trochę pozmieniać w ustawieniu, bo nawet na początku okresu przygotowawczego nie wyglądało to nie wiadomo jak dobrze, dlatego teraz potrzebujemy czasu, żeby jakoś te klocki poskładać.
 
- A jak oceni Pan warunki, które zastał w Nowym Targu? Drużyna jest budowana pod awans, a jak wygląda to wewnątrz klubu?
 
- Wewnątrz wygląda tak, jak na zewnątrz. Na pewno Podhale jest w gronie tych sześciu drużyn, które typuje się do walki o awans. Myślę, że jak na trzecią ligę warunki są bardzo dobre, pewnie, nawet w drugiej lidze miałoby to rację bytu. Nie mam na co narzekać, zawodnicy tym bardziej. Warunki stworzone do treningu stoją na wysokim poziomie i z tego trzeba się cieszyć.
 
fot. Maciej Zubek
 
- Po rozstaniu z Resovią zrobił Pan sobie trochę przerwy do trenowania. Zmieniło się coś w Pana podejściu do pracy?
 
- Może w kilku aspektach tak. Niemniej jednak takie wartości, jakie mam poza boiskiem i na boisku, czyli, że człowiek jest dla mnie zawsze najważniejszy, to będzie mi przyświecać zawsze. Zdaję sobie też sprawę, że fajnie jest do pewnego czasu, a na koniec i tak obronić trenera może tylko wynik, dlatego teraz podchodzę nieco bardziej racjonalnie do tego życia piłkarskiego.
 
- Wspomniał Pan, że człowiek jest dla Pana najważniejszy – ja przesłuchałem wywiad u Przemysława Mamczaka, gdzie właśnie został przez Pana poruszony ten temat. Nie ma co ukrywać, że w Resovii łatwiej dało się zbudować płynne relacje z zawodnikami, bo znał Pan klub od podszewki i swoją miłością do Sovii zaraził piłkarzy. Teraz w Podhalu jest nieco ciężej?
 
- Nie chcę porównywać tych klubów, bo wiadomo, że wszędzie jest inaczej. Budując ten zespół, chciałem mieć w składzie ludzi świadomych, takich, którzy wiedzą, po co przychodzą do Nowego Targu i myślę, że to mi się udało. Szczególnie mecze kontrolne pokazały, że powoli buduje się u nas coś fajnego, nawet w spotkaniach ligowych dało się to zauważyć, mimo że nie możemy być do końca zadowoleni z wyników.
 
Reakcja po stracie bramki, nie najlepszym wyniku, czy jakimś nieudanym zagraniu jest dla mnie mocno budująca, bo wiem, że ci ludzie oddają całych siebie na boisku. To jest najważniejsze, bo w której lidze byśmy nie byli, to najpierw trzeba zacząć od głowy, od cech wolicjonalnych, które potem będą nam ułatwiały wdrażanie tych rzeczy stricte taktycznych. Cel, który klub przede mną postawił, zbiegł się z moimi oczekiwaniami i pewnie mogłem trenować zespół w wyższej lidze i walczyć o utrzymanie – chciałem jednak wreszcie o coś zagrać, od początku do końca. Co z tego wyjdzie, to zobaczymy, ale na pewno będzie to dla mnie solidne doświadczenie.
 
- Wybrał Pan ofertę z III-ligi, mimo że były z wyższych poziomów. Nie czuł Pan takiej goryczy, że trzeba zejść 2 szczeble niżej?
 
- To wszystko dojrzewało we mnie przez te ostatnie miesiące. Zdawałem sobie sprawę, że mogę czekać na propozycję dłużej, może krócej, ale nie chcę już wracać do tego, z kim toczyłem rozmowy, bo cieszę się, że jestem w Nowym Targu. Gdybym nie miał tych wcześniejszych doświadczeń, to tak poukładany klub, jakim jest Podhale, nie zwróciłoby się do mnie z propozycją.
 
Myślę, że zapracowałem sobie na to, że mogę być tutaj. Zapracowałem na to, że mogłem wziąć ze sobą dwóch trenerów i budować razem drużynę oraz że każdy z nas dostał własne mieszkanie. To nie jest proste w polskiej piłce, nawet na poziomie centralnym, a takie rzeczy uważam, że też pokazują, że klub z danym szkoleniowcem się liczy i stawia na niego.
 
 
- Najbliższym rywalem Podhala będzie Watkem Korona Rzeszów, która sezon zaczęła z przytupem. Dla Pana powrót do domu, choć mecz będzie w Krasnem, budzi jakieś dodatkowe emocje?
 
- Tutaj będę nieco bardziej drobiazgowy – ja do domu nie wracam, bo spotkanie będzie w Krasnem. Wrócę dopiero po meczu z Avią Świdnik pierwszy raz od dwóch miesięcy. Niestety, Korona Rzeszów nie występuje u siebie i ubolewam nad tym mocno, bo to kolejny klub ze stolicy Podkarpacia, który nie może grać na własnym obiekcie. Myślę, że jest to jasny sygnał dla nowych władz, że piłka nożna w Rzeszowie jest na coraz wyższym poziomie i potrzebne są nowe obiekty. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie i Korona i Resovia wrócą na własne stadiony.
 
- Tego oczywiście życzymy, by każdy klub mógł grać u siebie, a wracając do Korony, to w składzie drużyny Grzegorza Opalińskiego jest dobrze znany Panu Mateusz Kantor. W szatni Resovii za Pana kadencji chyba jeden z dowódców i najbardziej charyzmatycznych zawodników.
 
- Będzie to bardzo miłe spotkanie z Mateuszem, trenerem Opalińskim i kilkoma piłkarzami, których kojarzę z boiska. Na pewno „Kanti” to specyficzna osoba, oczywiście w pozytywnym znaczeniu, bo każdy trener chciałby mieć w drużynie takiego żołnierza, człowieka oddanego szatni i patrząc na zespół Korony, to zazdroszczę trenerowi, że ma go w swoich szeregach.
 
- Dla rzeszowian początek sezonu jest znakomity. Komplet punktów na koncie, 0 bramek straconych i 7 strzelonych. Według serwisu Transfermarkt nigdy nie mierzył się Pan z drużyną prowadzoną przez Grzegorza Opalińskiego. Doszukał Pan się już jakichś dziur w taktyce 45-latka?
 
- Korona ma wszelkie predyspozycje do tego, żeby być czarnym koniem tych rozgrywek. Patrząc na to, jak ten klub jest budowany i jak tworzy go trener Opaliński, to myślę, że jest to bardzo realny scenariusz. Tego im życzę i chciałbym, żeby rzeszowianie byli jak najwyżej. Co do taktyki, to każda ma jakieś niedoskonałości, które staramy się wykorzystywać i tak też będzie w spotkaniu z Koroną. Jak dotąd żadna drużyna nie znalazła drogi do ich bramki, dlatego mam nadzieję, że obrana przez nas taktyka będzie na tyle dobra, że uda nam się ta sztuka i z Krasnego wywieziemy komplet punktów.
 
Rozmawiał Dominik Pasternak

Czytaj także

Komentarze

Komentarze: 9

Rozwiąż działanie =

qwas 2021-08-18 09:12:33

Witaj Graba !
Zapowiada się bardzo ciekawy meczu !

Toi-Toi 2021-08-18 10:01:26

Powodzenia Graba. Zrób wszystko, żeby w przyszłym sezonie rozegrać mecz przeciwko resowi w 2-giej lidze i dokopać tym patałachom. Udowodnij ile jesteś Wart i pozdrów ich środkowym palcem po zwycięstwie.

~anonim 2021-08-18 11:41:41

Za rok derby Korona- Stal w 2 lidze!
Korona tylko zwycięstwo !

~anonim 2021-08-18 11:43:25

Za rok derby Apklan vs Korona i mecz o Honor Podhale Nowy Targ vs Apklaun Cmolas.

Realista 2021-08-18 11:53:38

Spokojnie Korona nie awansuje , życzę jej wszystkiego najlepszego ale myślę realistycznie!
Derby to oby były w 1 lidze tego pragną prawdziwi Kibice w Rzeszowie !
No a psychole kibole niech się wyzywają no bo niby co mądrego może taki jeden czy drugi napisać?

TylkoZKS 2021-08-18 13:50:49

Graba POWODZENIA! Za rok mecz z resovią, bo Stal awansuje do 1 ligi.

Do tylko zydks 2021-08-18 15:09:00

Marzenia nic nie kosztują.
wasze miejsce to max.2 liga.
W Rzeszowie bez zmiany RESOVIA PANY!

Do zks lgbt 1944 2021-08-18 18:48:05

Z was to MAX kaczka co może być.
Banda konfidentow i rozjebusow.

DL 2021-08-18 20:20:08

Nie ma mnie w Rzeszowie, ale jako kibic Resovi chętnie poszedłbym na ten mecz. Nie kibicować Koronie, nie kibicować Podhalu, ale być tam dla Graby. Resovia powinna trzymać się razem. Graba jeszcze wrócisz do Resovii....

Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.

Czytaj następny news zamknij