
O decyzji dotyczącej awansu Motoru Lublin
- Trzymaliśmy się litery prawa. Tak stanowi regulamin rozgrywek LZPN i Uchwała o rozgrywkach PZPN z 2008 roku. Wynika z nich, że przy równej liczbie punktów i tylko jednym rozegranym meczu pomiędzy zainteresowanymi drużynami, to jest kiedy nie doszło do rewanżu, o miejscu w tabeli decyduje korzystniejsza różnica bramek. A jeżeli jest taka sama, to większa liczba zdobytych goli w całym cyklu. Słyszałem plotki, że nagięliśmy przepisy pod Motor. To wierutne kłamstwo. W regulaminie nie został zmieniony nawet jeden wyraz! Jest dokładnie taki sam, jak wtedy, gdy rozgrywki III ligi prowadził Małopolski Związek Piłki Nożnej - mówi w niedzielnej rozmowie z "SE" Zbigniew Bartnik.
Bartnik nie potrafi zrozumieć jakimi kryteriami kierowali się fachowcy z ekstranetu. - Nie potrafię zrozumieć, jakimi kryteriami kierowali się fachowcy z ekstranetu, kiedy ustalali i publikowali tabelę. Przecież o miejscu decydują kolejno: punkty, bilans bramek i dopiero mecze bezpośrednie. A bilans był korzystniejszy dla Motoru. I to ta drużyna powinna być na wyższej pozycji – tłumaczy prezes LZPN.
Sprawa barażu
- Jeśli już miałoby dojść do takiego rozstrzygnięcia, to należałoby rozegrać mecz i rewanż. Tylko kiedy? Padła propozycja, by do tych spotkań doszło na tydzień przed rozpoczęciem sezonu. Uważam, że jest nie tylko bezsensowna, ale wprowadziłaby jeszcze więcej chaosu. Dwa kluby na kilka dni przed startem rozgrywek, nie wiedziałby, w której lidze przyjdzie im grać. Jak w takiej sytuacji rozwiązać kwestię transferów zawodników, ich zarobków, jakiej wysokości zaplanować budżet?! - kontynuuje Bartnik
Słowa Ryszarda Niemca
Zbigniew Bartnik odniósł się też do słów Ryszarda Niemca na Twitterze: "decyzja o przyznaniu awansu Motorowi jest hańbiąca i nawiązuje do najgorszych wzorców z korupcyjnej doby". - Można się z naszym postanowieniem nie zgadzać, ale nawet protestować należy z klasą. A nie obrażać adwersarza. Ja też mógłbym wyciągnąć kilka czynów pana Niemca z przeszłości, ale nie zamierzam tego robić. Szanowałem prezesa Małopolskiego ZPN. Szkoda, że, tego szacunku zabrakło drugiej stronie - kończy Zbigniew Bartnik.