2020-03-30 13:45:55

Martyna Świrad: Gra z orzełkiem na piersi to wielka duma!

Podobne tematy Martyna Świrad Wywiad LSK
foto. BKS Stal
foto. BKS Stal
Zaczynała, odbijając piłkę w hali sportowej w Czudcu. Zabawa przerodziła się w pasję, która stała się pracą. Martyna Świrad opowiedziała nam o początkach gry w siatkówkę, o tym jak się znalazła w reprezentacji Polski i o genezie jej numeru na koszulce. 
 
 
Na początek chciałbym zapytać, jak to się stało, że z małego Czudca wyfrunęłaś do LSK i reprezentacji Polski?
 
- W Czudcu uczęszczałam do szkoły podstawowej i rok do gimnazjum. Trener i dyrektor szkoły - Jerzy Zieliński, odkąd pamiętam gdy się widzieliśmy, namawiał mnie, żebym dołączyła do jego drużyny siatkarskiej, widział jakiś potencjał, a co najważniejsze byłam wtedy najwyższa z rocznika. Brałam udział w zawodach w każdej możliwej dyscyplinie, ale podczas rozgrywek między gimnazjalnych (chyba to był finał województwa) graliśmy przeciwko MKS SAN-Pajda Jarosław. Po tamtym turnieju rozpoczęły się rozmowy z Trenerem Pajdą. Ja, jako osoba z Czudca, która nigdy w rodzinie nie miała sportowców, gdy dostałam propozycje pierwszego kontraktu, byłam bardzo podekscytowana. Po rozmowach z rodzicami postanowiliśmy, że zobaczę, co z tego będzie.
 
W Jarosławiu byłam w II drużynie, ale dzięki Trenerowi pojechałam na TNO do Spały i pomimo słabej gry - ale jak na swój wzrost dobrej skoczności dostałam powołanie do szkoły. Szczerze? Pierwsza odpowiedz była NIE! Nie chciałam tak daleko wyjeżdżać, poza tym dostałam kontuzji kolana pod koniec sezonu (a w wakacje były campy przed szkołą i młodzieżowa kadra). Przechodziłam rehabilitacje w ośrodku w Kielnarowej, gdzie był Trener Wagner (wcześniej poznałam go podczas turnieju na Syberii, który mieliśmy w ramach SOS, trener Wagner był koordynatorem Podkarpacia). Przesiadywał ze mną całe rehabilitacje i namawiał mnie, żebym chociaż spróbowała sił w barwach SMS-u.
 
Po wielu godzinach dyskusji z rodzicami podjęliśmy decyzje, że warto spróbować. I tak byłam ostatnim rocznikiem SMS-u Sosnowiec i pierwszym rocznikiem absolwentów SMS Szczyrk. To była najlepsza przygoda w życiu i jestem wdzięczna rodzicom za to, że namówili mnie do tego. Poznałam dzięki temu wiele wspaniałych osób - zaczynając od zawodniczek, trenerów, nauczycieli. Po ukończeniu SMS-u dostałam propozycje z BKS-u (wtedy Profi Credit).
 
Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z siatkówką?
 
- Trenować zaczęłam w pierwszej gimnazjum pod okiem Trenera Jerzego Zielińskiego, w drugiej klasie byłam już w Jarosławiu, a później klasa maturalna w SMS-ie. Stosunkowo późno zaczęłam profesjonalny trening.
 
Po odejściu z Olimpu Czudec dostałaś angaż w drużynie z Jarosławia. Długo zeszło Ci odnalezienie się w tej drużynie?
 
- W drużynie z Jarosławia odnalazłam się bez problemu, byłam tam krótko, ale wiele zawdzięczam. Pomogli mi się pokazać. Dostałam się do SMS-u. Mam z tego okresu przyjaciółkę i co najważniejsze, bratową.
 
Jakie to uczucie zagrać z orzełkiem na piersi, nawet w młodzieżowej kadrze?
 
- W reprezentacji mojego rocznika nie osiągnęłyśmy za dużo, nie zdobyłyśmy medalu, ale za to zebrałyśmy wiele doświadczenia i wspomnień, które zostaną do końca życia. Zwiedziłyśmy też kawał Świata. Zagranie z orzełkiem to wielka duma!
 
Dużo poświęciłaś, żeby być w tym miejscu, w którym jesteś teraz?
 
- Co do poświęcenia, to wydaje mi się, że każdy sport niesie ze sobą wiele wyrzeczeń. Opuściłam dom w wieku 14 lat. Mieszkałam w internacie i dużo szybciej musiałam nauczyć się odpowiedzialności, ale robię to, co kocham i spełniam swoje marzenia.
 
Grasz z numerem 13 na koszulce. To jakiś sentyment do tej liczby czy czysty przypadek?
 
- Jeśli chodzi o numer 13, to trochę przypadek. Nigdy nie miałam swojego ulubionego numeru, a gdy musiałam wybrać, to wybrałam ten, z którym grała moja przyjaciółka. A po kilku latach okazało się, że gra też z nim mój chłopak. Wiec śmiejemy się, że to przeznaczenie.
 
Byłaś jedną z czołowych blokujących w lidze. Myślałaś o powrocie do podkarpackich drużyn?
 
- Myślałam nad tym, ale to nie zależy tylko ode mnie.
 
Jak zareagowałaś na decyzję władz o zakończeniu sezonu?
 
- Zakończenie ligi w marcu, to chyba zaskoczenie dla wszystkich zawodników, trenerów, działaczy czy kibiców. Ciężko jest nam to pogodzić, w planie mieliśmy jeszcze wiele treningów i meczów, na których nam bardzo zależało, a tu nagle szok - wstrzymujemy treningi i ligę!
 
Mimo wszystko wydaję mi się, że decyzja, aby liga się zakończyła, była najlepszą, jaką można było podjąć. Nie wyobrażam sobie narażać zdrowia tak wielu osób. Szkoda tylko, że nie mogliśmy się pożegnać w „normalnych” warunkach. W naszej lidze sytuacja jest klarowna - ponieważ rozegraliśmy całą fazę zasadniczą. Nie oznacza to, że cieszymy się z zakończenia sezonu, mogłyśmy jeszcze wiele pokazać. Teraz musimy dbać o siebie, siedzieć w domach i trenować w ramach naszych domowych możliwości.
 
Wiesz już coś na temat swojej przyszłości?
 
- Nie mogę jeszcze nic zdradzać.
 
Rozmawiał Dominik Pasternak

Czytaj także

Komentarze

Komentarze: 0

Rozwiąż działanie =

Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.

Czytaj następny news zamknij