2018-02-27 10:57:00

Marcin Pietryka, bramkarz Resovii: "Miałem złamany górny oczodół. Nad okiem pękła cała kość."

fot. archiwum
fot. archiwum
Marcin Pietryka w 2018 roku obchodzi 20-lecie gry dla Resovii. Rzeszowianie mają w szatni prawdziwą legendę.
 
Mieszkałem dwa bloki od stadionu Resovii, który na początku lat dziewięćdziesiątych gościł drugą ligę. Wtedy jeszcze nie miał trybun, a same wały. My, dzieciaki, przedzieraliśmy się miedzy ludźmi, żeby cokolwiek zobaczyć, ale tłumy były takie, że często się nie udawało. Utkwił mi w pamięci mecz w Pucharze Polski bodajże z Ruchem Radzionków. W szkole wszyscy żyli tym spotkaniem, ale było takie oblężenie, że nie dało się dopchać. Ostatecznie słuchałem tylko relacji radiowej i aż chciało się płakać, że nie ogląda się tego na żywo.Próbowałem wejść na wszystkie mecze Resovii. Później miałem o tyle łatwiej, że już jako dziesięciolatek zostałem juniorem w klubie. Był 1992 rok. Przyjmowano dopiero od dwunastu lat, ale chodziłem oglądać wszystkie treningi kolegów, a w końcu zapytałem trenera, czy mógłbym brać udział. Zgodził się. Przebrani, w koreczkach, w koszulkach, szliśmy razem z osiedla na boisko. Największym zaszczytem było podawanie piłek na meczu. Każdy chciał to robić. Wyróżnienie niesamowite. Poza tym, że u nas wszyscy, nawet dziewczyny, żyli Resovią, spędzaliśmy każdą wolną chwilę wychodząc na pole – graliśmy w piłkę, chowanego czy chodziliśmy na działki po wiśnie i mirabele.

Pamiętasz swój pierwszy mecz w seniorach?

Grzesiu Gniewek grał jako pierwszy bramkarz, ale strzelił sobie kuriozalną bramkę. Wybijał piłkę, ta uderzyła o plecy ostatniego obrońcy, przelobowała go i wpadła do siatki. Czysty pech, ale trener Staszek Skiba przyszedł do mnie:

– Młody! Chcę, żeby Grzesiek odpoczął, zagrasz. Gramy z Czuwajem, to młoda drużyna. Nie masz się czego bać.

Stanąłem, trochę nerwów miałem, w piątej minucie rzut karny dla Przemyśla. I chyba… nasi kibice go obronili. Przeszli na sektor za mną, buczeli, gwizdali, krzyczeli, i strzelający nawet nie trafił w światło bramki.

Bał się?

Nie wiem, ale na pewno miało to wpływ. Jak nasi kibice rykną, potrafi pojawić się gęsia skóra. Wygraliśmy 2:0, miałem spokojny mecz.

Od kiedy zacząłeś grać regularnie?

Rok później za trenera Huzarskiego. III liga. Grzesiek Gniewek wyjechał do pracy za granicę. Drugi bramkarz, Grzesiu Nalepa, poszedł do Wisłoki tuż przed startem ligi. Zostałem pierwszym. Kolejka numer jeden: wyjazd na Siarkę, 0:1, broniło mi się dobrze. Kolejka numer dwa: derby ze Stalą u siebie. 0:0, osiemdziesiąta minuta, kolega dostaje w rękę, karny. Bronię, ale Stal dobija, 0:1.

 
Najtrudniejsza chwila, jaką przeżyłeś w Resovii?

Kontuzja. Miałem złamany górny oczodół. Nad okiem pękła cała kość. IV liga, studiowałem, a w lidze szliśmy po awans. Wyszedłem poza pole karne, uderzyłem piłkę głową, a zawodnik – 190 cm – uderzył zamiast w piłkę to we mnie. Padłem na ziemię. Nie straciłem przytomności i pytałem chłopaków:

– Bardzo puchnie?

– Leż Marcin, leż.

– Wielka śliwa?

– Leż Marcin, nie odzywaj się, już jedzie karetka.

– To aż tak wielka?

Okazało się, że zamiast śliwy mam dziurę w głowie. Bali się, że będę miał krwiaka mózgu, ale na szczęście to było tylko złamanie. Operacyjnie wszczepiono mi trzy platynowe blaszki w głowę.

Wywiad przeprowadził Leszek Milewski z Weszło!
Całość do przeczytania na portalu weszło.com:
Polski Totti jest bramkarzem w Resovii

Czytaj także

Komentarze

Komentarze: 4

Rozwiąż działanie =

Dobromir 2018-02-27 14:09:33

Szacunek Marcinek za wszystko co zrobiłeś i co robisz dla dumy tego miasta.
Rzeszów pozdrawia !

Rzeszowianin 2018-02-27 14:58:02

Marcin!
Szacunek i dzieki za to co robiles i robisz dka Resovii. Czapki z glow.

Stalll 2018-02-27 20:26:25

Pomimo ze kibicuje Stali to wielki szacunek dla Marcina się nalezy

LEGENDA! 2018-02-27 20:59:55

Marcin to jest Legenda Resovi.
Po odejściu z Resovii powinien został zastrzeżony numer 82!

Redakcja portalu podkarpacieLIVE nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.

Czytaj następny news zamknij